Legia odrzuca ofertę na 5 mln euro

redakcja

Autor:redakcja

23 listopada 2019, 09:00 • 11 min czytania

Sobotnia prasa to przede wszystkim Magazyn Lig Zagranicznych w „PS”, gdzie jest kilka ciekawych tekstów. Oprócz tego poczytamy o kolejnej odsłonie nieporozumień w Wiśle Kraków, poznamy historię lidera strzelców I ligi Omrana Haydary’ego i dowiemy się, że siedzący na ławce w Śląsku Wrocław Kamil Dankowski dostaje 30 tys. zł miesięcznie. 

Legia odrzuca ofertę na 5 mln euro
Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Trener Legii ma dylemat, czy w ataku postawić na Jose Kante, czy Jarosława Niezgodę. Więcej wskazuje na to, że zagra Polak.

Reklama

Do niedawna numerem jeden w ataku Legii był Jose Kante, ale ostatnio pauzował za kartki i Jarosław Niezgoda wykorzystał szansę, zdobywając – w meczu z Górnikiem – kolejną bramkę w tym sezonie. Na dodatek reprezentant Gwinei przebywał ostatnio na zgrupowaniu drużyny narodowej. Notabene strzelił dla niej gola w spotkaniu z Namibią (2:2) w eliminacjach Pucharu Narodów Afryki. W tym czasie Niezgoda ćwiczył z kolegami, którzy nie zostali powołani do żadnej kadry. – Istniały obawy, co będzie z atakiem, a teraz jest tam dwóch wartościowych piłkarzy. Moim zdaniem powinien grać Niezgoda – mówi Marcin Mięciel, były napastnik warszawskiego klubu. – Trener ma teraz ból głowy, ale taki przyjemny – dodaje inny były snajper stołecznej drużyny Piotr Włodarczyk. Niezależnie bowiem, kogo Aleksandar Vuković wybierze, będzie to napastnik w dobrej formie.

Jaka będzie przyszłość Kamila Dankowskiego w Śląsku Wrocław? Zarabia sporo, a prawie nie gra.

Dankowski deklaruje, że chce walczyć o miejsce w składzie Śląska, ale trudno powiedzieć, czy do zimy – oczywiście jeśli będzie miał konkretne oferty – nie zmieni zdania (latem jego wypożyczeniem poważnie interesował się trener I-ligowej Miedzi Dominik Nowak). Tym bardziej że w ocenie władz klubu jego obecny kontrakt jest za wysoki. Zawodnik zarabia obecnie ponad 30 tys. zł miesięcznie. W 2017 roku, gdy umowa była zawierana, był regularnie wystawianym w podstawowej jedenastce młodzieżowcem, który na dodatek przyniósł swoją grą do klubowej kasy Śląska milion złotych w ramach premii za drugie miejsce w klasyfikacji Pro Junior System w rozgrywkach 2016/17 (Dankowski wypracowywał w tym rankingu punkty dla wrocławian niemal w pojedynkę).

ps1

Omran Haydary nie potrzebował czasu na aklimatyzację. Z miejsca stał się gwiazdą Olimpii Grudziądz i całej I ligi.

Haydary urodził się w Afganistanie, ale praktycznie całe życie spędził w Holandii. – Gdy miałem dwa lata, moi rodzice uciekli z kraju przed wojną. Ojciec jest lekarzem. Chciał zresztą studiować medycynę w Polsce, ale nie został tutaj wpuszczony. Rodzice rzucili wszystko i wyjechali, by zapewnić normalną przyszłość mnie i braciom. Zawsze będę im za to wdzięczny – opowiada napastnik.

Haydary na każdym kroku podkreśla, że czuje się Afgańczykiem. Ten zaledwie 21-letni piłkarz już rok temu zadebiutował w seniorskiej reprezentacji. W ostatnich dniach był na zgrupowaniu i zagrał przeciwko Indiom (1:1) i Katarowi (0:1). W tym drugim meczu nie wykorzystał rzutu karnego. – Tak zdarza się w futbolu, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że się tym nie przejąłem. W takich chwilach ważne jest wsparcie kibiców. Słyszałem po tym spotkaniu: „Możesz nie trafić i dziesięciu karnych, jeśli grasz w ten sposób”. To naprawdę pomaga. Obecnie jesteśmy na trzecim miejscu w grupie. Dwa pierwsze dają awans do kolejnej rundy eliminacji MŚ, kolejne promuje trzecią rundą eliminacji Pucharu Azji i taki jest nasz cel – deklaruje Haydary.

ps2

Przed menedżerem Manchesteru City, Pepem Guardiolą największe wyzwanie w karierze. Strata do Liverpoolu jest duża, choć sezon zaczął się dopiero trzy miesiące temu. Jego zespół trapi kilka problemów.

(…) Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Strata do Liverpoolu nie wzięła się przecież wyłącznie z jednej porażki. W tym sezonie Manchester City przegrał jeszcze z beniaminkiem z Norwich (2:3) i Wolverhampton (0:2), a tym, co łączy obie te porażki, były błędy w obronie. Ta formacja spisuje się gorzej, odkąd w sierpniowym meczu z Brighton (4:0) kontuzji doznał Aymeric Laporte. Francuz to najważniejszy stoper City. Był tym piłkarzem, który wygrywał najwięcej pojedynków główkowych i zapewniał spokój w polu karnym. Guardiola ceni też jego umiejętności technicznie – zwykle Aymeric rozpoczynał budowanie ataków pozycyjnych, a dzięki temu, że jest lewonożny, mógł występować na boku obrony lub jako skrajny z trójki stoperów. Laporte zerwał jednak więzadła w kolanie i ma wrócić najwcześniej w połowie stycznia. Jego kontuzja to jednak niejedyny problem w defensywie. Przed sezonem do Anderlechtu odszedł dotychczasowy lider zespołu Vincent Kompany i brak dobrego następcy już wtedy wskazywano jako błąd, a po jednym urazie stało się to jeszcze bardziej widoczne.

ps3

Serce Radjy Nainggolana latami pompowało krew przepełnioną alkoholem, ale zawsze biło dla Cagliari.

Najszybciej poznał biedę i odrzucenie. Marianus Nainggolan, ojciec zawodnika, jest Indonezyjczykiem. Ożenił się z Belgijką, Lizy Bogaerts, ale po pięciu latach znudziła mu się Europa. Spakował się i wrócił do Azji. Sam, oczywiście. Małżonka została z małymi dziećmi w Antwerpii. Pracowała po 10 godzin dziennie, zdarzało się, że przez miesiąc żyli bez dostępu do prądu. W najlepszym wypadku trzy razy w tygodniu jadali to samo danie. To historia bez szczęśliwego zakończenia. Lizy nie dożyła największych sukcesów syna, 18 października 2010 roku poddała się eutanazji. Chorowała na raka, o czym powiedziała Radji i jego siostrze bliźniaczce trzy miesiące przed śmiercią.

Zawodnik spóźnił się na samolot, ale zdążył zobaczyć się z matką. – Pamiętam doskonale każde z ostatnich słów mamy. Przykazała mi, bym zaopiekował się siostrą i resztą rodziny. Nie chcę jej zawieść. Wszystko, co robię, czynię z determinacją i poświęceniem. Od zawsze nas tego uczyła. Niemal każdego dnia opłakuję jej śmierć – wspominał Nainggolan.

Belg upamiętnił matkę tatuażami na plecach – drewnianym krzyżem, dwoma skrzydłami i datą urodzin oraz śmierci Lizy. A ojciec? Kilka lat temu spotkał się z synem na Bali , gdzie Marianus miał… poprosić go o pieniądze. Jak łatwo się domyślić, relacja nie została naprawiona.

ps4

Problemów z Garethem Bale’em Real Madryt miał bez liku, ale tym razem Walijczyk jeszcze bardziej wystawił się na atak, celebrując awans na EURO 2020 z flagą, która miała okazywać brak szacunku Królewskim.

Wszystko rozpoczął Predrag Mijatović. – Nie znam dobrze Garetha, ale patrząc na jego zachowanie, myślę, że na szczycie listy jego priorytetów jest kadra Walii, potem golf, a na końcu może jest Real – powiedział ironicznie były piłkarz, trener i dyrektor sportowy Królewskich. Dziś w Hiszpanii śmieją się, że bohater finału Ligi Mistrzów z 1998 roku powinien żądać tantiem, bo jego hasło nie znika z czołówek medialnych i doszło do tego, że Bale został wpędzony w jeszcze większe problemy. Na które napastnik z jednej strony nie zasługuje, ale w które częściowo wpakował się sam.

Po wtorkowym meczu z Węgrami (2:0) walijscy piłkarze celebrowali awans, skacząc z flagą z napisem zainspirowanym słowami Mijatovicia: „Walia. Golf. Madryt. W tej kolejności”. I choć agent piłkarza Jonathan Barnett tłumaczył, iż jego klient nie miał złych zamiarów, a sam Bale przyznawał, że to „zabawne hasło”, to w Madrycie nie uznano tego za żart. Odebrano to jako potężny atak w Real. Klub, który do czerwca 2022 roku ma płacić kilkanaście milionów euro za sezon 30-latkowi regularnie zmagającemu się z problemami zdrowotnymi, a ten niedawno wypalił, że „bardziej ekscytuje go gra dla reprezentacji niż dla Realu”. – Gareth powinien ugryźć się  w język. Zachował się głupio, szczególnie w momencie, gdy czepiają się go za wszystko – rozkładał ręce Fernando Morientes, były snajper Królewskich.

ps5

Najlepszy napastnik świata, czyli oczywiście Robert Lewandowski, potrafi strzelić cztery gole Realowi Madryt lub zdobyć pięć bramek w dziewięć minut, ale nie jest w stanie pokonać golkipera przeciętnego zespołu z Düsseldorfu.

Jest jeden zespół, z którym nawet najlepszy środkowy napastnik świata nie jest w stanie sobie poradzić. I nie jest to żadna potęga, a przeciętny klub z Düsseldorfu. Przeciwko Fortunie Lewy rozegrał już pięć spotkań – cztery w Bundeslidze i jedno w Pucharze Niemiec – i mimo licznych okazji nie zdołał pokonać bramkarza. W sobotę będzie miał kolejną okazję zmienić niekorzystną statystykę. Oczywiście brak trafienie przeciwko Fortunie nie wpłynie na karierę kapitana reprezentacji Polski. Jednak zestawienie, ile goli strzelał drużynom aktualnie występującym w 1. Bundeslidze wyglądałoby zdecydowanie lepiej, gdyby przy każdym przeciwniku była bramkowa zdobycz.

ps6

Na koniec felieton Artura Wichniarka o reprezentacji.

Jakoś trudno mi podniecać się turniejem, który turniejem nie będzie w klasycznym rozumieniu. Ale nawet jeśli te mistrzostwa, głównie ze względu na logistykę, będą wykoślawione – grać w piłkę trzeba. Czego się spodziewam po naszej reprezentacji? Mamy piłkarzy mogących pokusić się o wyjście z grupy. A później? Nie oczekuję niczego wielkiego, bo podkreślam – mamy potencjał, a na pytanie, dlaczego stanowczo zbyt rzadko jest uwalniany, niech odpowie sztab lub tej odpowiedzi poszuka. „Wichniarek krytykuje!” – taki zarzut usłyszałem z wielu stron od momentu mojego pojawienia się w roli eksperta i komentatora. Wichniarek nie krytykuje, a mówi to, co widzi na boisku. Nie zmyśla, nie zaklina rzeczywistości, a tu z każdej strony, łącznie ze sztabem kadry słyszę: Wichniarek krytykant lub słowa, które padły podczas konferencji po meczu w Izraelu z ust JB: „Wichniarek często mija się z prawdą”! Uśmiecham się, bo cieszy mnie to i jestem dumny niczym PAW, słysząc, że selekcjoner o mnie mówi, gdyż nawet gdy byłem czynnym piłkarzem, nieczęsto zdarzało się, by trener kadry wypowiadał się na mój temat. A ja TYLKO chciałbym widzieć to, o czym już pisałem na początku felietonu. Częściej widzieć elementy nowoczesnej piłki, którą reprezentanci pokazują w swoich klubach. STAĆ ICH NA TO.

ps7

SPORT

Działacze Towarzystwa Sportowego deklarują chęć, by akcje Wisły objęli Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski. Alternatywy nie ma, a czas ucieka.

Błaszczykowski, Jażdżyński i Królewski przed przejęciem akcji klubu chcą uregulowania kwestii związanych z prawami do herbu i nazwy, z akademią czy kontrolą nad 40-milionowym długiem, będącym jeszcze pozostałością po rządach Bogusława Cupiała i Tele-Foniki. Wisłocki oraz Odrys odnieśli się do tych zagadnień. Temat praw do herbu i nazwy proponują uregulować nieodpłatną 30-letnią licencją, jaką TS świadczyłby Wiśle SA. „Ratownicy” nie godzą się na to, bo uważają, że licencja wprowadza stan nadrzędności TS-u nad Wisłą SA. Akademia? Tu przedstawiciele Towarzystwa Sportowego powołują się na list intencyjny popisany z Błaszczykowskim, Jażdżyńskim i Królewskim w lutym 2019 roku. List stanowił, że do Wisły SA z TS-u miałyby trafić drużyny od U-14 do U-18. Wisłocki i Ordys przekonują, że włodarze spółki zmienili zdanie, chcąc przejąć całą akademię. TS jest gotów przekazać akademię, ale zostawić szkółkę piłkarską dla najmłodszych dzieci. W tle jest jeszcze jeden wątek: dotacji z ministerstwa, jaką ma otrzymać TS na budowę boiska. Rezygnując całkowicie z sekcji piłkarskiej i przekazując wszystkie grupy szkoleniowe do Wisły SA, ta inwestycja nie mogłaby już zostać zrealizowana z ministerialnym wsparciem.

sport1

Widzewie znów głośno w Anglii. Trudno znaleźć miejsce, gdzie kibice reagują na grę i bawią się w podobny sposób – mówił po wizycie w „Sercu Łodzi” Jim Stewart, dziennikarz miesięcznika „Football Weekends”.

O rekordowej frekwencji na meczach łódzkiego Widzewa, grającego zaledwie w II lidze, wiedzą już za granicą. W ubiegłym tygodniu dwaj znajomi niżej podpisanego, którzy w celach biznesowych przyjechali do Polski z Anglii, koniecznie chcieli zobaczyć mecz Widzewa z Gryfem Wejherowo. Jeden z nich nie chciał wierzyć w to, co wyczytał przypadkiem w internecie, ale przekonał się naocznie, gdy pokazałem mu egzemplarz „Sportu” z relacjami z meczów II ligi. 200 widzów w Stargardzie, 400 w Bytowie, 700 w Elblągu, w Rzeszowie „nawet” 1200, a na meczu Widzewa z Pogonią Siedlce – 16525! Podczas meczu z Gryfem miał pecha, bo frekwencja spadła i była najniższa w tym sezonie – 15924… Zabrał „Sport” na pamiątkę i będzie pokazywał znajomym, a starszym przypominał, że jest w Łodzi taki klub, który kiedyś wyrzucił z europejskich pucharów oba Manchestery i Liverpool, a teraz odradza się po upadku.

sport3

SUPER EXPRESS

Legia nie kwapi się do sprzedaży swoich młodych piłkarzy. Są już chętni na Michała Karbownika, ale muszą obejść się smakiem.

Pięć milionów euro, czyli 21,1 mln zł. Jak się dowiedział „Super Express”, właśnie tyle mogła zarobić Legia za jeden ze swoich największych talentów, czyli Michała Karbownika (18 l.). Propozycja została jednak odrzucona, bo w Warszawie wiedzą, że jeśli ten piłkarz dalej będzie się tak dobrze rozwijał, to zostanie sprzedany za jeszcze większe pieniądze.

se1

GAZETA WYBORCZA

Bogumiła Sawicka nie sądziła, że gdy ujawni podejrzane kroplówki podawane piłkarzom Pogoni Siedlce, będzie musiała się zaznajomić z najważniejszymi policjantami w okolicy.

W małym, samotnym domu na uboczu, kilkanaście kilometrów od Siedlec, Bogumiła samotnie wychowuje syna, pracuje jako pielęgniarka w ośrodku medycyny pracy. Pierwszy mąż pił. Rozwiodła się. Drugi zapił się na śmierć. Jeszcze jeden porzucił, więc z facetami dała sobie już spokój. Ale nie z tym, że nie da sobą rządzić ani wmawiać sobie, że coś jest białe, skoro nie jest. Dlatego w środę 16 października wieczorem zadzwoniła do Polskiej Agencji Antydopingowej POLADA, aby zgłosić, że ktoś naraża życie i zdrowie młodych piłkarzy, serwując im podejrzane kroplówki. – Ręce mi się trzęsły i załamywał się głos. Bałam się, że wywalą mnie z roboty, że nie znajdę już żadnej pracy. Gdy w telefonie usłyszałam: „Czy chce pani to zgłosić?”, myślałam, że z nerwów oszaleję, ale musiałam to zrobić – opowiadała o swoich emocjach.

Niecały miesiąc po tamtych wydarzeniach, po zawoalowanych groźbach w pracy, przesłuchaniach, głuchych telefonach, wizytach z prokuratury, urlopie zdrowotnym z rekomendacji psychologa, z niezrealizowaną receptą na lek uspokajający Bogumiła wciąż odpala papierosa za papierosem, a jej głos się załamuje. Nie tylko ona się denerwuje. Siedmiu piłkarzom grożą czteroletnie dyskwalifikacje za stosowanie zakazanych metod dopingowych, trenerowi i kilku innym osobom prokuratura może postawić zarzuty narażania życia i zdrowia z groźbą trzyletniego więzienia. A nie wiadomo, jak drugoligowy klub wyjdzie finansowo z afery, od kiedy się okazało, że jeden z piłkarzy został wypożyczony z Wisły Kraków. Już wycofał się główny sponsor.

gw1

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Media: Zaskakujący scenariusz. Polska siatkarka może zmienić obywatelstwo

Wojciech Piela
3
Media: Zaskakujący scenariusz. Polska siatkarka może zmienić obywatelstwo
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama