Reklama

Jak długo Wisła Płock pociągnie z kulawym napadem?

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2019, 10:46 • 5 min czytania 0 komentarzy

Wisła Płock wyhamowała po pięciu z rzędu ligowych zwycięstwach. Najpierw przegrała we Wrocławiu, a potem rozegrała z Cracovią najgorszy mecz w historii tej dyscypliny. Jako najgroźniejszą akcję zaprezentowano wtedy jakiś niedorobiony strzał głową, który w normalnych okolicznościach nie znalazłby się nawet w czterominutowym skrócie pięciu ostatnich minut. Całościowo nadal wygląda to obiecująco: szóste miejsce, trzy punkty straty do lidera, ale tylko w niewielkim stopniu jest to zasługa napastników. Z nimi Radosław Sobolewski zdaje się mieć problem.

Jak długo Wisła Płock pociągnie z kulawym napadem?

“Nafciarze” w piętnastu kolejkach zdobyli 20 bramek, co jest siódmym wynikiem w lidze. Powiedzenie o siódmej najlepszej ofensywie byłoby jednak pewną nieścisłością, bo większość roboty wykonuje nie będący często najbardziej wysuniętym pomocnikiem Dominik Furman, a gole ochoczo strzelają obrońcy. Damian Michalski ma aż trzy, z kolei Alan Uryga i Jakub Rzeźniczak po jednym. Piotr Tomasik strzelił dwukrotnie, ale będąc ustawionym na skrzydle. Zawodnicy defensywni Wisły łącznie w tym sezonie zgromadzili więc już pięć trafień, podczas gdy ci, którzy grali jako “dziewiątki” zaledwie… cztery! Grzegorz Kuświk strzelał z klasycznych padlinek ŁKS-owi i Legii, natomiast Ricardinho ogólnie ma trzy bramki, tyle że w Szczecinie posyłał piłkę do siatki będąc ustawionym na skrzydle.

ekstraklasa-2019-11-22-09-11-32

Marny to dorobek, przyznacie. Teoretycznie w kadrze płocczan napastników widnieje pięciu, w praktyce jest problem z choćby jednym porządnym. Kuświk i Ricardinho strzelając cokolwiek i tak się wyróżniają. Oskar Zawada pod koniec wiosny wreszcie się odblokował i wydawało się, że odpalił na dobre. Płonne nadzieje. Zaczął nowy sezon w wyjściowym składzie, ale po kilku niemrawych występach stracił miejsce. Odkąd w 5. kolejce został zmieniony w przerwie meczu w Gliwicach, od początku grał już jedynie w Pucharze Polski. Bramka z Chemikiem Bydgoszcz w pierwszej rundzie jest jak dotąd jego jedyną.

Karol Angielski albo leczy następną kontuzję, albo po prostu przegrywa rywalizację. W Ekstraklasie w tym sezonie jeszcze nie wystąpił, murawę powąchał tylko w pucharze z Chemikiem. W ostatnich tygodniach zmagał się z urazem kości śródstopia, dopiero niedawno zaczął dochodzić do pełni sił.

Reklama

Wypożyczenie z Zagłębia Lubin Olafa Nowaka od początku wyglądało na wymuszone i niepotrzebne. No i takie jest – Nowak gra mało, a jeśli już, to na skrzydle. Było nie kombinować, zostać w Lubinie i tam walczyć o plac jako “dziewiątka”.

[etoto league=”pol”]

Wisła w ubiegłej edycji również nie narzekała na ogólny wystrzał formy swoich napastników, ale najczęściej przynajmniej jeden dawał radę. Jesienią był to strzelający aż dziewięć goli Ricardinho. Wiosną karabin Brazylijczyka wpadł do stawu i już nie odrdzewiał (jedna bramka z rzutu karnego). Początkowo był wówczas poważny problem. W końcu pokazał się Zawada, między 30. a 34. kolejką trafił pięć razy. Trzy gole Kuświka również okazały się nie do pogardzenia i “Nafciarze” zdołali się utrzymać.

Teraz po szale zwycięstw odniesionych pod wodzą Radosława Sobolewskiego Wisła zgromadziła taki kapitał (14 punktów przewagi nad strefą spadkową), że musiałaby przegrać wszystko do świąt, żeby znów zacząć martwić się o ligowy byt. Nie zatuszuje to problemów z atakiem, nawet w polskiej lidze na dłuższą metę trudno jest walczyć o coś więcej bez porządnego strzelca, choć nie jest to niemożliwe, co w 2012 roku pokazał sięgający po sensacyjne mistrzostwo Śląsk Wrocław. Notabene, WKS w obecnym sezonie również długo wystawiał zamoczone armaty, ale wygląda na to, że Erik Exposito powoli zaczyna łapać, o co chodzi.

Dopóki zdrowie i forma dopisują Furmanowi, drużyna Sobolewskiego jakoś może funkcjonować z ofensywnymi brakami. Cztery bramki i cztery asysty w jego przypadku i tak nie oddają w pełni, ile znaczy dla zespołu. Kuświk na przykład gola z Legią strzelał przecież dobijając uderzenie Furmana z rzutu wolnego. To nie przypadek, że właśnie Wisła na półmetku fazy zasadniczej strzeliła w całej lidze najwięcej goli ze stałych fragmentów (10) i ma najwyższy procent bramek uzyskanych w ten sposób (dokładnie połowę). To jednak broń obosieczna, zbyt duże uzależnienie od jednego elementu prędzej czy później stanie się kłopotem. W zeszłym sezonie w odwrotny sposób przekonała się o tym Miedź Legnica. Ona miała największy procent bramek z akcji, lecz prawie nie strzelała ze stałych fragmentów i między innymi z tego powodu spadła.

W Płocku najprędzej mogą pokładać nadzieję w Ricardinho. On już zaczął wchodzić na wyższe obroty, kolejka po kolejce strzelał z Arką i (przepięknie) w Kielcach, ale w trzech ostatnich meczach wyraźnie spuścił z tonu. Kuświk najwyraźniej nie zmieni reguły, że trafia od czasu do czasu. Angielski w Ekstraklasie nigdy nie imponował liczbami, do niedawna miał w niej więcej klubów niż goli. Zawada zupełnie zgubił formę, u Sobolewskiego ma niskie notowania. Trzeba jakoś dograć jesień i byle do zimy.

Reklama

gornik wisla plock grafa przedmeczowa

Choć zdaniem  naszych kumpli z ETOTO w piątek faworytem będzie Górnik, mimo powyższych problemów kibice Wisły mogą liczyć na jakąś zdobycz. Zabrzanie na ligowy triumf czekają już od dziewięciu kolejek, a lista zmartwień Marcina Brosza jest znacznie dłuższa: popełniający coraz więcej błędów stoperzy (zwłaszcza Przemysław Wiśniewski, dziś pauzuje za kartki), słabsza dyspozycja Borisa Sekulicia, totalnie bezproduktywna linia pomocy (żadnej asysty od początku sezonu, o czym już pisaliśmy) czy ciągle duża nieskuteczność Igora Angulo, który wg danych Ekstrastats.pl najbardziej w Ekstraklasie zawodzi w różnicy między golami oczekiwanymi a faktycznie strzelonymi (-3,179).

Co tu kryć, nie ostrzymy sobie zębów na ten mecz. Nasze oczekiwania wręcz delikatnie muskają podłogę, co oznacza, że już brak powtórki z Wisła Płock – Cracovia będzie pewnym osiągnięciem.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...