Reklama

Asysta Kądziora. W lidze robi liczby aż miło

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

22 listopada 2019, 21:25 • 5 min czytania 0 komentarzy

Niezwykle ciekawie zapowiadał się dzisiejszy mecz na szczycie chorwackiej ekstraklasy. Dinamo Zagrzeb, tamtejszy hegemon, to jednocześnie jedna z rewelacji bieżącego sezonu Ligi Mistrzów. Podopieczni Nenada Bjelicy stawiają się dzielnie kolejnym, wyżej notowanym przeciwnikom i całkiem nieźle punktują. A sam szkoleniowiec zbiera zewsząd komplementy i pochlebne opinie na temat swojej pracy. W lidze obrońcy tytułu nie wymiatają jednak aż tak bardzo, jak można od nich oczekiwać. Przed dzisiejszym klasykiem z Hajdukiem Split mieli tylko cztery punkty przewagi nad wiceliderem tabeli, którym jest… właśnie Hajduk. W ligowym hicie od pierwszych minut zagrał reprezentant Polski, Damian Kądzior.

Asysta Kądziora. W lidze robi liczby aż miło

Były zawodnik Górnika Zabrze od jakiegoś czasu jest w niezłym gazie, przynajmniej jeżeli mowa o występach ligowych. Sezon, co tu kryć, zaczął się dla niego dość nędznie. Wydawało się nawet przez moment, że polski skrzydłowy bardzo nisko zleciał w hierarchii Bjelicy i będzie miał kłopoty z regularnymi występami. Na otwarcie sezonu Kądzior zdobył wprawdzie bramkę, ale potem nastąpił okres posuchy i rzadszych występów. Nie wspominając już o Lidze Mistrzów, gdzie Damian dotychczas rozegrał zaledwie minutę.

Jednak dla niektórych zawodników Dinama, w tym właśnie dla Kądziora, rozgrywki Champions League to całkiem inna historia niż starcia ligowe. 27-latek od jakiegoś czasu jest już regularnie wystawiany w wyjściowej jedenastce podczas rywalizacji o mistrzostwo Chorwacji. I nie ma co się dziwić, ponieważ kolejnymi meczami potwierdza swoją klasę i przydatność. Znakomita passa zaczęła się w połowie października. Najpierw trafienie przeciwko ekipie HNK Gorica, potem gol wbity NK Osijek, a następnie dwie z rzędu asysty – najpierw w starciu z Interem Zapresić, później HNK Rijeka. Wychodzi zatem na to, że Damian miał rację, gdy uspokajał zatroskanych o jego pozycję w klubie podczas rozmowy z Weszło: – Mam też wrażenie, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że w Dinamie mamy prawie 30 zawodników do gry i – uwzględniając młodzieżówki – około 15 reprezentantów. Każdy chce grać, więc muszę się pogodzić z tym, że nie będę występował we wszystkich spotkaniach. Na początku wywalczyłem sobie miejsce, później wrócił Dani Olmo, największa gwiazda w zespole, więc muszę czekać na swoją szansę i miejsce. Do tego dochodzą też młodzi gracze, na których w przyszłości Dinamo może zarobić wielkie pieniądze, więc siłą rzeczy patrzy się na nich przychylnym okiem, ale tak to w poważnej piłce wygląda. (…) Ja robię swoje, a w piłce wszystko szybko się zmienia.

No i w dzisiejszym starciu z Hajdukiem Split polski zawodnik podtrzymał dobrą passę, dorzucając kolejny punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej.

Screenshot_2019-11-22 GNK Dinamo Zagreb HNK Hajduk Split wyniki na żywo - SofaScore

Reklama

W 12 minucie meczu Kądzior posłał doskonałe, świetnie podkręcone dośrodkowanie z rzutu rożnego na krótki słupek, a tam już czekał na futbolówkę Bruno Petković. Napastnik świetnie strącił piłkę i Dinamo wyszło na prowadzenie w szlagierowym starciu chorwackiej ekstraklasy. Jednak ostatecznie lider nie wygrał tego spotkania – Hajduk wyrównał w doliczonym czasie gry pierwszej połowy i już nie wypuścił korzystnego wyniku z garści. W drugiej połowie przyjezdni koncentrowali się już niemal wyłącznie na defensywie. Dinamo atakowało z rozmachem, konstruowało akcje w ataku pozycyjnym bardzo spokojnie, ale brakowało jakości i szczęścia na etapie finalizowania tych kombinacji. Chyba najlepszą szansę na podwyższenie rezultatu miał wspomniany Petković, ale jedna z jego kapitalnych akcji indywidualnych została zatrzymana przez bramkarza gości.

Strata punktów – już czwarta w tym sezonie – na własnym obiekcie to nie jest oczywiście dla Dinama wielka tragedia. Obrońcy tytułu utrzymują bezpieczny dystans czterech punktów przewagi nad Hajdukiem, a ich rywale mają na koncie o jeden rozegrany mecz więcej. Niemniej trzeba zauważyć, że czwarty mecz ze stratą punktów w lidze po 15 kolejkach to jednak kiepski bilans jak na ekipę z Zagrzebia. W 36 meczach zeszłego sezonu podopieczni Bjelicy zgubili punkty tylko siedem razy.

Trudno będzie im ten wyśrubowany wynik przebić.

Screenshot_2019-11-22 2019–20 Croatian First Football League - Wikipedia

Kądzior opuścił dzisiaj boisko w 73 minucie spotkania. Abstrahując od asysty – to był przyzwoity mecz w jego wykonaniu. Polak został ustawiony nominalnie na prawym skrzydle, no i rzeczywiście operował przede wszystkim w bocznym sektorze boiska, ale tak naprawdę to do takiego klasycznego hasania po skrzydełku wyznaczony został przede wszystkim grający a prawej obronie Mario Situm. Damian często schodził do środka, szukał krzyżowych podań na lewe skrzydło, angażował się w rozegranie akcji. Miał spory udział w tym, że gospodarze totalnie zdominowali przebieg spotkania. Inna sprawa, że wynikało z tego zdecydowanie za mało konkretów.

Najwięcej ognia pojawiło się zdecydowanie na trybunach, gdzie kibice obu stron urządzili imponujące racowisko, co zaowocowało nawet przerwą w meczu.

Reklama

– Jestem niezadowolony wyłącznie z wyniku dzisiejszego meczu – skomentował po końcowym gwizdki Bjelica. – Cała reszta mnie usatysfakcjonowała. Zagraliśmy równie dobrze jak przeciwko Rijece. Cała różnica polegała na tym, że wtedy byliśmy konkretni pod bramką, a dzisiaj nie. Hajduk miał jedną sytuację przez cały mecz i ją wykorzystał. Piłka jak zawsze jest nieprzewidywalna – mam nadzieję, że wkrótce odda nam to, co dzisiaj zabrała. Mimo wszystko udowodniliśmy, że jesteśmy od Hajduka znacznie lepsi. Wierzę, że mistrzostwo znowu trafi do nas. To dla nas już 28 mecz w tym sezonie i nie jest łatwo utrzymywać intensywność, ale wierzę, że wytrzymamy to tempo.

– Naprawdę, w szatni byliśmy z dzisiejszego meczu bardzo zadowoleni – dodał były trener Lecha. – Zawodnicy byli z siebie zadowoleni, a ja im pogratulowałem. Pozwoliliśmy rywalom na jeden celny strzał, czym tu się martwić?

DINAMO ZAGRZEB 1:1 HAJDUK SPLIT (B. Petković 12′ – M. Caktas 45+1′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...