Sądziliśmy, że po tym weekendzie w Bundeslidze niemieckie media będą mówiły głównie o wygranej Bayernu z BVB i kolejnym popisie Roberta Lewandowskiego. Niespodziewanie jednak wdzięczny temat do szeroko pojętych „rozmów w tramwaju” dostarczył kapitan Eintrachtu Frankfurt, David Abraham, ale zakładamy, że wcale nie jest z siebie dumny.
Nie dość, że Abrahamowi na sam koniec meczu z Freiburgiem odwaga pomyliła się z odważnikiem, to jeszcze najwyraźniej ten odważnik zleciał mu na głowę i zaburzył pewne procesy myślowe. Trudno inaczej wyjaśnić jego zachowanie.
Drużyna z Frankfurtu kolejkę wcześniej dała popis, rozbijając Bayern 5:1. Argentyński obrońca miał w tym znaczący udział, zwłaszcza zaraz po przerwie. Dwukrotnie powstrzymywał Roberta Lewandowskiego (zablokowany strzał i wybicie piłki w ostatnim momencie), a w międzyczasie samemu strzelił trzeciego gola dla gospodarzy. On i koledzy zbierali zasłużone pochwały. Szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię, w zasadzie to sami się sprowadzili.
Freiburg prowadził po bramce Nilsa Petersena i nie zamierzał już tego wypuścić. Była 95. minuta, minął już doliczony czas, ale sędzia chyba pozwoliłby jeszcze gościom na wyrzut z autu. Abraham biegł po piłkę i… władował się w trenera rywali Christiana Streicha, który upadł na ziemię. Momentalnie cała ławka Freiburga ruszyła w stronę agresora, zapachniało podwórkową bijatyką. Sędzia pokazał czerwoną kartkę nie tylko Argentyńczykowi, ale również rezerwowemu gospodarzy Vincenzo Grifo.
BRAK SŁÓW NA TAKIE ZACHOWANIE… 😡😡😡
David Abraham zaatakował trenera przeciwnej drużyny i rozpętał wielką awanturę w ostatnich minutach meczu SC Freiburg – Eintracht Frankfurt! Posypią się srogie kary! 👎 pic.twitter.com/Ll6YQvUWFh
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) November 11, 2019
Jasne, można się doszukiwać lekkiej prowokacji Streicha, który chwilę wcześniej nieco przesunął się w stronę biegnącego kapitana Eintrachtu i coś mówił, choć nie patrzył w kierunku piłkarza. Trudno jednak w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać reakcję Abrahama, zwłaszcza że tak naprawdę na wyrzucenie z boiska zasłużył wcześniej. Zachował się jak szczeniak i narobił kłopotów drużynie, bo nie ma innej możliwości, jak długie zawieszenie. Będący ekspertem Sky Dietmar Hamann przewiduje odpoczynek do świąt Bożego Narodzenia.
Jak dla nas, byłby to minimalny wymiar kary, nawet jeśli Streich po wszystkim stwierdził, że w sumie nic wielkiego mu się nie stało.
Fot. newspix.pl