Kobiety z gwizdkiem wciąż są traktowane jako ciekawostka. Teoretycznie nie ma żadnych przeciwwskazań, by sędziowały one mecze panów w najwyższych klasach rozgrywkowych, ale – z wielu powodów – wciąż nie doczekaliśmy się jeszcze pani arbiter sędziującej regularnie w Ekstraklasie. Dlatego ucieszyło nas, gdy przeczytaliśmy, że Paulina Baranowska została obsadzona na linii w meczu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin, który to poprowadzi Jarosław Przybył z Kluczborka.
Z łatką “polskiej Bibiany Steinhaus” należy się jeszcze wstrzymać, ale fakt faktem, będziemy obserwować tę karierę z dużą uwagą. Do tej pory tylko trzy sędzie posmakowały poziomu Ekstraklasy: Monika Mularczyk (jako arbiter techniczny), Katarzyna Wierzbowska i Kinga Seniuk-Mikulska (na liniach). Żadna z nich nie utrzymała się na tym poziomie na dłużej.
Pani Paulina ma w rękawie wszystkie argumenty, by zajść wyżej niż koleżanki po fachu. By udowodnić, że nie mówimy tylko o sędziowskiej ciekawostce, a arbiter, która wywalczyła sobie ten awans na normalnych zasadach, przytoczmy kilka faktów:
a) sędziuje od 18. roku życia i już po dwóch latach zdała egzaminy szczebla centralnego, dzięki którym mogła sędziować rozgrywki kobiece na najwyższym krajowym szczeblu,
b) została międzynarodową sędzią asystentką FIFA,
c) regularnie sędziuje zagranicą – w dorobku ma choćby mecze eliminacyjne do mistrzostw świata kobiet czy Ligi Mistrzyń (ostatnio mecz 1/8 finału LM pomiędzy Brøndby IF a Glasgow City),
d) od lat sędziuje na poziomie drugiej ligi,
e) od lat sędziuje na poziomie pierwszej ligi.
Za Pauliną Baranowską stoi więc konkretne, napakowane CV, które teraz wzbogaci się o mecz na poziomie Ekstraklasy. W środowisku mówi się, że niebawem szanse może dostać także inna sędzia asystent, Katarzyna Wójs, która obecnie także biega z chorągiewką na poziomie pierwszej ligi. Od kiedy Monika Mularczyk – dotąd najlepsza arbiter w Polsce – zorientowała się bardziej na piłkę kobiecą, na sędzię główną na najwyższym poziomie póki co nie możemy liczyć.
A szkoda, bo nie ma lepszej promocji sędziowania wśród kobiet, niż właśnie arbiter odnosząca sukcesy na najwyższym poziomie w Polsce. Jedni mówią, że kobiety mają łatwiej się przebić, ale naszym zdaniem nie do końca. Patrzy się im na ręce jeszcze bardziej niż mężczyznom, zwłaszcza na trybunach, bo przecież wciąż funkcjonuje stereotyp, że kobieta niekoniecznie musi znać się na piłce. Każda negatywna decyzja Pauliny Baranowskiej może być szeroko komentowana, więc mecz Lechii z Pogonią będzie niejako testem dla całego środowiska.
A po nim – mamy nadzieję – przyjdą kolejne. Panią Paulinę witamy w Ekstraklasie i życzymy powodzenia. A całemu środowisku, tak na wszelki wypadek, przypominamy o akcji #SzacunekDlaArbitra.
Fot. Newspix.pl