Reklama

Prosimy nie regulować odbiorników – Wisła Płock wiceliderem!

redakcja

Autor:redakcja

19 października 2019, 17:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

19.08.2019. Wisła Płock z jednym punktem w czterech meczach i bilansem bramkowym 2-8 zamyka ligową tabelę. Nowy szkoleniowiec Nafciarzy, który zastąpił rezygnującego z powodów osobistych Leszka Ojrzyńskiego, jest już po przegranym debiucie, który wyglądał tak, że patrząc na drużynę Radosława Sobolewskiego, mieliśmy ochotę wydłubać sobie oczy. 

Prosimy nie regulować odbiorników – Wisła Płock wiceliderem!

19.10.2019. Wisła Płock po zwycięstwie z Koroną Kielce wskakuje na drugie miejsce w ligowej tabeli. Pod wodzą nowego trenera drużyna zdobyła 21 na 27 możliwych do wywalczenia punktów. Do lidera, ekipy Pogoni Szczecin, traci tylko dwa oczka. 

Takie rzeczy tylko w Ekstraklasie. I to niekoniecznie jedynie dlatego, że płocczanie w zagranicznych ligach występować nie mogą.

Najlepsza, a być może “najstraszniejsza”, część tej opowieści jest taka, że Wisła Płock wcale nie gra w w tym czasie jakiejś dobrej piłki. Kosi punkty jak zła, jest bardzo skuteczna, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to wyciskanie mniej więcej 138% z potencjału tego zespołu, który jest dość ograniczony. Nie powiedzielibyśmy, że w meczach z Pogonią, Legią czy Rakowem drużyna Sobolewskiego była lepsza, a ona te mecze wygrywała. Nie brakowało trudnych fragmentów również z Wisłą Kraków czy ŁKS-em Łódź, a ona te mecze wygrywała. Tak naprawdę przekonała nas tylko przeciwko Arce Gdynia, a i tu mamy zastrzeżenie, że w przypadku gola na 2-3 w tej sytuacji, w której Schirtladze trafił w słupek, mogło być różnie.

Nie zrozumcie nas źle, to niekoniecznie zarzut. W zasadzie to, jeśli trochę przymruży się oczy, sztuka. Gdy tylko Wisła wyczuje, że może sięgnąć po komplet punktów, za sprawą najprostszych środków po prostu to robi. Bezceremonialnie, bez opowiastek o braku szczęścia, skuteczności do poprawy czy błędach sędziowskich.

Reklama

Mecz z Koroną Kielce doskonale wpisuje się w to postrzeganie płocczan. Wydawało nam się, że może zdarzyć się powtórka z meczu z Arką, bo przecież dziś Furman i spółka mierzyli się z Koroną, która ostatnio przyjęła srogi oklep od słabego ŁKS-u, ale szybko wyleczyliśmy się ze złudzeń, że to będzie widowisko. Goście wyszli na prowadzenie w 22. minucie, bodajże za trzecim podejściem (wcześniej pudłowali Sahiti i Michalski), do końca pierwszej połówki jeszcze próbowali dorzucić drugiego gola (najbliżej był Ricardinho zatrzymany przez Kozioła), ale już po przerwie bardziej skupili się na pilnowaniu wyniku.

Pocieszający dla nas jest fakt, że to jedyne trafienie naprawdę kapitalne. Ricardinho chyba kiedyś liznął trochę brazylijskiej piłki, prawda?

Z lepszym rywalem takie podejście pewnie by zemściło, ale dziś Korona była kompletnie bezjajeczna. Wrócił do pierwszego składu kielczan Żubrowski, ale dość niespodziewanie okazał się kulą u nogi – jedyne, co mu wychodziło, to rozpoczynanie kontr Wisły Płock. Okej, przy odrobinie szczęścia Korona mogła ten mecz zremisować, jednak Djuranović trafił tylko w poprzeczkę. Czy byłby to w jakimś stopniu zasłużony remis? No tak średnio. Oglądanie tej drużyny jest tylko trochę przyjemniejsze od gastroskopii.

screencapture-207-154-235-120-mecz-435-2019-10-19-17_03_30 (1)

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...