70 tysięcy ludzi na Stadionie Olimpijskim oglądało jak Ukraina pokonuje mistrzów Europy. W niektórych momentach wzmagał się taki tumult, że gdyby arena była obiektem wolnostojącym, uniosłaby się w powietrze.
Na pewno pamiętacie Ukraińców na EURO 2016. Co prawda trochę nam zagrozili, ale to my w trzecim meczu w grupie mieliśmy pewny awans, a oni po fatalnym meczu z Irlandią Północną byli spakowani, by odjechać: skłóceni, bez wiary, przegrani. Dziś sami mówią o tym, że chcą czym prędzej mierzyć się z najlepszymi w Europie. Mają ku temu powody.
Wyjaśnimy wam genezę tego, co wczoraj widzieliście. A jeśli nie, macie czego żałować.
Selekcjoner
Andrij Szewczenko pokazał, że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów. Jest człowiekiem rzetelnym, solidnym. Posłańcem wielkiej wiadomości, wielkiej nadziei.
Kluczowe, że słynna już pasta z monologu Włodzimierza Szaranowicza to w przypadku Szewy szczera prawda. Ukraińcy byli zmęczeni poprzednim selekcjonerem – Mychajło Fomienką. Najczęstsze zarzuty to przestarzałe metody treningowe, utrata kontroli nad szatnią. Upieranie się przy konkretnych nazwiskach. Podczas Euro 2016 na lewej obronie grał 37 letni Wjaczesław Szewczuk. Trener zabrał też ze sobą Anatolija Tymoszczuka. O ile wiadomo, że Tymoszczuk dla Ukrainy jest ikoną, nastąpiło zmęczenie materiału. Ludzi irytowało, że kadra się starzeje, a Fomienko nie robi nic, by przejście w nowy etap zapoczątkowany eliminacjami MŚ przeszedł możliwie gładko. Bójka podczas meczu Szachtara z Dynamem atmosfery nie poprawiły.
Przed zgrupowaniem Federacja zorganizowała konferencję, gdzie agresor Jarmołenko i Stepanenko podali sobie ręce, ale to było coś na zasadzie jak w podstawówce – Jasiu, przeproś Piotrusia. Fomienko wyleciał i pojawił się problem z wakatem. Najlepiej, by był to ktoś:
• Spoza układu
• Ktoś z wielkim autorytetem
• Najlepiej Ukrainiec
• Ktoś, z kim będzie się każdy liczył
• Kto będzie mentorem dla młodej fali
Tak, Szewczenko był wymarzonym kandydatem. Fakt, że przez kilka ostatnich miesięcy był asystentem selekcjonera w jakiś sposób go obarczał. Natomiast co innego przyglądanie się z boku, a co innego wdrażanie własnych pomysłów i pełna kontrola. Szewa pracował z wielkimi trenerami jako piłkarz: Łobanowski, Ancelotti, Mourinho. Legenda Milanu imponuje spokojem, inteligencją. Żaden trener na Ukrainie nie mógł się z nim konkurować, biorąc pod uwagę powyższe kryteria. Opcja z zagranicy? Bez sensu. Czasy ekonomicznie niepewne, a i kraj specyficzny. Ktoś z zachodu może się szybko zrazić.
Szewczenko budował tę drużynę konsekwentnie. Zaczął od zażegnania konfliktów. Jak ktoś miał problem, by się przyporządkować, wylatywał. Jeśli ktoś miał obniżkę formy, zwyczajnie nie był powoływany. Kadencja Szewczenki zaczęła być jak włączony wentylator w dusznym pomieszczeniu. Nowy selekcjoner doskonale rozumiał, że musi postawić na tych, którzy mają największy potencjał na przyszłość. A niekoniecznie na tych, którzy dobry rezultat dadzą mu tu i teraz. Do podstawowego składu reprezentacji weszły dwa naczelne talenty ukraińskiego futbolu: Ołeksandr Zinczenko (Manchester City, wypożyczony wtedy do PSV) i Wiktor Kowałenko z Szachtara Donieck, który kilka miesięcy wcześniej był w stanie posadzić na ławce Bernarda – reprezentanta Brazylii.
Taktyka: zróżnicowana. 4-2-3-1, ale szybkie przejście w 4-3-3. Szewczenko budowę nowej drużyny przypłacił utratą kilku punktów w el. MŚ we frajerski sposób. Za to w decydującym meczu z Chorwacją grał już jak równy z równym. Z późniejszym wicemistrzem świata.
Dziś reprezentację Ukrainy cechuje jasno określona hierarchia, dyscyplina taktyczna i techniczny futbol: Ukraińcy dążą do tego, by grać ładnie dla oka. Pomocnicy mają bez mokrych portek wchodzić w pojedynki na flance, umieć oddać techniczny strzał w okienko. I te założenia widzimy w 2019 roku.
Nowa generacja piłkarzy na Ukrainie
Skoro już jesteśmy przy specyfice piłkarzy, warto zwrócić uwagę, kto już jest w podstawowej 11, a kto do niej aspiruje:
Witalij Mykołenko (1999), lewy obrońca
Przewagą młodych Ukraińców w porównaniu z Polakami jest taka, że oni w swojej lidze mogą mierzyć się z wartościowymi obcokrajowcami. Mykołenko w Dynamie Kijów posadził na ławkę Josipa Pivaricia z reprezentacji Chorwacji. Uczulano go, by poprawił masę, zmienił obciążenia treningowe. Z Portugalią było widać, jak na tym zyskał.
Ołeksandr Zinczenko (1996), w reprezentacji ofensywny pomocnik
Największa sensacja ostatnich lat. W czasach gry w Ufie już wielu ludzi w środowisku zdawało sobie sprawę z jego talentu. Jedyny ukraiński piłkarz na ostatnim Euro, do którego nie można było mieć żadnych pretensji. Ale mało kto mógł sądzić, że Zinczenko po nieudanym wypożyczeniu do PSV stanie się istotną postacią w układance Pepa Guardioli, który dojrzał w nim lewego obrońcę na wysokim poziomie.
Mykoła Matwienko (1996), środkowy obrońca
Zaczynał jako lewy obrońca. Nadal popełnia sporo błędów w klubie. Z Portugalią zagrał najlepszy mecz w karierze. Jego przewagą jest to, że gra bardzo nowocześnie. Pod względem wyprowadzania piłki godnie zastąpił w Szachtarze Jarosława Rakickiego.
Wiktor Cyhankow (1997), skrzydłowy/ofensywny pomocnik
Jako nastolatek posadził Derlisa Gonzaleza na ławce Dynama Kijów. Szybko stał się najlepszym piłkarzem linii pomocy i jednym z liderów w szatni. Właściciel Dynama – Ihor Surkis – przyznał, że odrzucił ofertę z Premier League na 24 miliony euro.
Przypadek Cyhankowa jest specyficzny, ponieważ mimo dużych umiejętności pod względem szybkościowym, technicznym (co pokazał w wygranym 5:0 meczu z Serbią) nie mieści się w podstawowym składzie, gdzie grają Marlos, Jarmołenko, Zinczenko. Nawet Konoplianka ostatnio w ważnych meczach ogranicza się do wejścia z ławki rezerwowych. To jest komfort, jakim dysponuje dziś Andrij Szewczenko. W wygranym 5:0 meczu z Serbią we Lwowie poradził sobie bez kontuzjowanych: Marlosa i Jarmołenki.
Nie zaskoczymy was słowami, że nowe gwiazdki pojawiające się w reprezentacji Ukrainy to w największej mierze zasługa Dynama Kijów i Szachtara Donieck. Szewa stał się beneficjentem nowej polityki klubu ze stolicy, który wraz z kryzysem ekonomicznym zaczął bardziej stawiać na wychowanków własnej akademii. A ta jest niezwykle zacna, najnowocześniejsza w Europie Wschodniej.
Tylko w sezonie 2018/19 w barwach Dynama Kijów w lidze zagrało 11 jej absolwentów. Boiko, Mykołenko, Burda, Szabanow, Szaparenko, Cyhankow, Smirnyj, Kalitwincew, Citaiszwili, Popow oraz Isaienko. Obcokrajowcy nie są już tej klasy co Mbokani, Lens czy Belhanda, więc selekcjoner w odróżnieniu od poprzedników może spać spokojnie.
Szachtar Donieck – finalista młodzieżowej Ligi Mistrzów mimo ewakuacji z Doniecka nigdy nie zrezygnował ze szkolenia młodzieży. Niegdyś Szachtar ściągał talenty z całej Ukrainy i wcielał w szeregi własnej młodzieżówki. Tak trafili tam Rusłan Malinowski (Żytomierz) i Ołeksandr Zinczenko (Czernomorsk). Dzieciaki w przeliczeniu na złotówki dostawały 120 złotych miesięcznie plus zakwaterowanie i ogólnie dowolność korzystania z całego przybytku piłkarskiego raju.
Dziś szefem przeniesionej do Kijowa akademii jest Jorge Raffo – kiedyś to samo stanowisko w Boca Juniors i w FC Barcelonie, tylko z oddziałem w Argentynie. Trenerem drużyny U-19 jest Andres Carrasco – pracujący niegdyś dla La Masii. Kadrą U-21 steruje Portugalczyk – Fernando Valente. W Szachtarze szczególny nacisk kładzie się na – tak, dobrze myślicie – umiejętności techniczne. Nie będziemy wam tłumaczyć jak to było od zarania. W skrócie: odkąd Rinat Achmetow został właścicielem Szachtara, zamarzył sobie, by jego drużyna prezentowała styl, który będzie rozrywką dla ludzi w regionie industrialnym. Zapewnili to Brazylijczycy. Drybling, efektowne podania, ciągłe napieranie w ofensywie, podania do tyłu ograniczone do minimum. Wszystko to, co ludzie kochają, Ukraińscy piłkarze nie grzeszyli błyskotliwością, więc oligarcha postanowił, że sam sobie wyszkoli dryblerów. Zasada numer jeden: chłopaki mają grać tak samo ładnie jak pierwsza drużyna. Zdyscyplinowanie pod względem taktycznym, ale bez zawiązanych jaj z piłką przy nodze.
Do niedawna na Ukrainie istniał jeszcze jeden klub, gdzie szkolenie stało na wysokim poziomie. To Dnipro Dniepropietrowsk. Kiedy trenerem został tam Juande Ramos (2010), ściągnął ze sobą fachowców z Hiszpanii, którzy mieli nie tylko zająć się własną robotą, ale dać Ukraińcom z Dniepru knowhow. Kołomojski zwinął interes pięć lat później. Krainę mlekiem, miodem i dolarami płynącą szlag trafił. Na mistrzostwach świata U-20 w Polsce mogliście oglądać trzech wychowanków Dnipro. To Andrij Łunin, Ołeksandr Safronow i Władysław Supriaha. Ten ostatni przeszedł latem 2018 roku z SK Dnipro-1 (drugi poziom ligowy) do Dynama Kijów za 6,5 miliona euro, czyli można powiedzieć, że rekord transferowy z I ligi ukraińskiej jest wyższy niż z Ekstraklasy.
Duopol na wartościowych piłkarzy, który się wytworzył, ma dla Szewczenki jeden istotny minus. Jeśli na przykład Brazylijczyk Dodo wygryzie ze składu SerhijaBołbata w Szachtarze, a OłeksandrKarawajew ostatecznie przegra rywalizację w Dynamie z Tomkiem Kędziorą, reprezentacja Ukrainy będzie miała czerwony alarm na prawej obronie.
Naturalizacja
Liga ukraińska słynie z wartościowych obcokrajowców. Willian, Douglas Costa, Fernandinho, Papu Gomez, moglibyśmy długo wymieniać. Dziś m.in. Marlos, Taison albo Ismaily to ci, którzy nie grali w jednej z topowych lig Europy, ale z pewnością by mogli. O Ismailyego mocno zabiegało Atletico Madryt. Taison praktycznie co okienko znajduje się na celowniku wielkich klubów.
Mało kto pamięta, że Marlos z Taisonem grali kiedyś w Metaliście Charków. Ich obecność na Ukrainie to zasługa ówczesnego szefa skautów – JewhenaKrasnikowa i pieniędzy Ołeksandra Jarosławskiego. Taison w 2016 roku był już umówiony na spotkanie w siedzibie ukraińskiej federacji, by omówić kwestię gry dla sino-żółtych. Dowiedział się o tym trener reprezentacji Brazylii – Tite, który pamiętał ignorowanego przez kolejnych selekcjonerów Taisona z tournee Szachtara po Ameryce, które odbyło się pół roku wcześniej. Wraz z powołaniem na mecze z Ekwadorem i Kolumbią w el. MŚ Brazylijczyk grzecznie podziękował Ukraińcom za propozycję i wyleciał na zgrupowanie do Rio.
Przywołujemy tę historię, byście zdali sobie sprawę, o jakiej klasy piłkarzach mówimy. To tak, jakby Roger przyjął polskie obywatelstwo, ale jednocześnie był na radarze pod kątem gry w reprezentacji Brazylii.
Propozycję gry dla Ukrainy przyjął Marlos.
Lewą nogą mógłby przykręcać żarówki. Przekonał się o tym choćby Tapia z Feyenoordu, którego obecny reprezentant Ukrainy wkręcił w ziemię jak MessiBoatenga. Wiek nie był dla Szewczenki problemem. Jak sam powiedział – rozpatruje wszystkich, którzy mają ukraińskie obywatelstwo. Sprawa była kontrowersyjna z powodu czegoś, co wypłynęło później. Mianowicie Marlos za przyjęcie propozycji gry dla Ukrainy dostał od Rinata Achmetowa milion dolarów. Pojawił się mały zgrzyt – co jest tutaj motywacją. Układ bardzo korzystny. Jego piłkarz zasila reprezentację, co dla kojarzonego z separatyzmem Achmetowa jest wizerunkowym bonusem. Korzyść dla klubu polega na tym, że na Ukrainie obowiązuje limit. Na boisku nie może być mniej niż czterech Ukraińców w składzie. Marlos od 2017 roku jest traktowany według przepisów jako Ukrainiec, co daje trenerowi Szachtara nowe możliwości w budowie składu. U naszych wschodnich sąsiadów nie jest tajemnicą, że Marlos i jego rodzina są w bardzo dobrych stosunkach z najbogatszym ukraińskim oligarchą.
Drugi urodzony w Brazylii „Ukrainiec” to Junior Moraes. Jednym z największych problemów ukraińskiego futbolu po zakończeniu kariery przez Szewczenkę było to, że nie zostało im pół napastnika na poziomie. Sełezniow? Drewno. Zozulya – kontrowersyjny ze względu na obnoszenie się z nazistowskimi symbolami i zwyczajnie słaby piłkarsko. W pewnym momencie zastanawiano się, czy Ukraina nie zacznie grać jak Hiszpania na EURO 2012 – samymi pomocnikami z przodu. Teraz sytuacja jest dużo lepsza. Roman Jaremczuk jest w życiowej formie w Gent. Latem w Romie chciał go Paulo Fonseca. A backup stanowi właśnie Moraes, który strzela na potęgę i mimo przekroczenia 30. roku życia utrzymuje znakomitą formę. Jego dodatkowym atutem jest to, że mówi po rosyjsku.
Na celowniku Ukraińców był jeszcze Ismaily, który – w gwoli ciekawostki – ma w Szachtarze klauzulę 100 milionów euro. Natomiast on odmówił. Przed MŚ w Rosji przyjął od Tite powołanie, wysłane z powodu kontuzji Alexa Sandro.
Wojna a futbol
Nie da się uniknąć tematu wojny toczącej się we wschodniej Ukrainie. Zwykłego obserwatora może zdumiewać fakt, że mimo rozlewu krwi, kryzysu ekonomicznego ich piłka stoi nadal na tak wysokim poziomie. A obcokrajowcy – wbrew opinii panikarzy – nie chcieli odchodzić za wszelką cenę. Wszystko można sprowadzić do jednego człowieka – Rinata Achmetowa. Abstrahując od tego, że Ukraińcy w pewnym momencie zaczęli mieć większe powody do zmartwień niż przyszłość futbolu, patrzono z uwagą, jak wojna odbije się na najpotężniejszej drużynie w kraju. Bardzo newralgiczny moment to katastrofa lotu MH17 nad Donbasem 17 lipca 2014 roku. Drużyna akurat była na zgrupowaniu we Francji. Prawdą jest kilku piłkarzy odmówiło powrotu. Prezes Serhij Pałkin – prawa ręka Achmetowa – został oddelegowany, by przekazać piłkarzom, że polityka to nie jest ich sprawa. Ich kontrakty obowiązują, zawarte w nich punkty są aktualne. Kryzys udało się zażegnać.
Jak już wiecie – Achmetow doinwestował młodzież. Mógł czuć się zniechęcony tym, że jego piękny kompleks treningowy pod Donieckiem poszedł z dymem.
W Kijowie przejął bazę Swiatoszyn.
Donbas Arena pozostaje dziś pod kontrolą ludzi z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Oligarcha kontrolował obiekt do ostatniego dnia lutego 2017 roku, kiedy na jego teren wkroczyli ludzie uzbrojeni w kałasznikowy. W geście triumfu zapalili światła elewacji. „Separatyści” chcą sobie zrobić z Donbas Areny swój stadion narodowy. W praktyce: będą się tam odbywać koncerty, a amatorzy grać w piłkę.
Ukraiński futbol sięga dziś do Mariupola. Wyobraźcie sobie, że w mieście, które jeszcze w 2015 roku było bombardowane, normalnie odbywają się mecze ligi ukraińskiej. Jedynie 30 kilometrów od linii frontu.
Wygląda na to, że największe trzęsienie ziemi już się zakończyło. Mimo szeregu problemów Ukraińcy utrzymali się na poziomie, który piłkarsko na tle całej Europy nadal stawia ich w roli potentatów. Dalszy ciąg tej historii dopisze Euro 2020.