We wczorajszym meczu eliminacji do mistrzostw Europy 2020 reprezentacja Anglii sprała na wyjeździe ekipę Bułgarii aż 6:0, potwierdzając swoją dominację w grupie A, pomimo ostatniej wpadki w spotkaniu z Czechami. Jednak – niestety – to nie wynik meczu i kapitalna postawa podopiecznych Garetha Southgate’a jest dzisiaj najszerzej omawianą kwestią odnośnie wczorajszego spotkania. Dlaczego? Cóż, na trybunach stadionu w Sofii pojawiła się banda troglodytów, którzy wykorzystali dogodną okazję, by przed całą piłkarską Europą zademonstrować bezmiar swojej głupoty. Nazistowskie gesty, małpie okrzyki adresowane do czarnoskórych Anglików – pełen, rasistowski pakiet.
Redakcja pisma “Daily Mail” przedstawiła wynik wczorajszego starcia jako “Anglia 6:0 Rasizm” i chyba trudno to inaczej ująć. Takiego pokazu chamstwa podczas spotkania międzypaństwowego dawno nie widzieliśmy. Sędzia Ivan Bebek dwukrotnie przerywał spotkanie z powodu rasistowskich ekscesów, jakich dopuszczali się bułgarscy kibice na niebywałą wręcz skalę. Kapitan ekipy gospodarzy, Iwelin Popow, musiał się w końcu wdać w pertraktacje z kibolami-rasistami, bo Bułgarii groził już walkower, gdyby spotkanie zostało przerwane trzeci raz.
Ostatecznie mecz udało się dokończyć, ale niesmak pozostał. Angielska federacja już podjęła interwencję w UEFA. Trudno się dziwić tak gwałtownej reakcji. Marcus Rashford, Raheem Sterling czy też debiutujący w narodowych barwach Tyrone Mings zostali zalani ściekiem rasistowskich okrzyków. Zwłaszcza żal tego ostatniego, dla którego spotkanie z Bułgarią miało wyjątkowy wymiar. – Słyszysz to? – Mings jako pierwszy zwrócił się do arbitra, gdy przez trybuny, na których zasiadali bułgarscy ultrasi zaczęły się przetaczać obelżywe odgłosy. – Zaczęto nas obrażać już podczas rozgrzewki. Podczas meczu to się tylko pogłębiło. Nie chcę jednak określać Bułgarii jako rasistowskiego kraju. Nie będę oceniał całego narodu na podstawie zachowań jednej grupy kibiców – trzeźwo komentował sytuację Mings. Harry Kane, lider reprezentacji, dodawał: – Zastanawialiśmy się, czy po przerwie w ogóle wrócić na boisko. Ale chcieliśmy utrzeć rywalom nosa. Teraz mamy powody do dumy. Wynik 6:0 osiągnięty w takich okolicznościach… Nie było łatwo skupić się na futbolu.
Tego rodzaju wybryki to dla Bułgarów nie pierwszyzna – spotkanie odbyło się na częściowo zamkniętym obiekcie. Ograniczenia nałożono właśnie z uwagi na problemy z kibolami podczas poprzednich meczów eliminacyjnych.
Na poniższym filmiku widać sytuację przedstawioną z perspektywy angielskiego kibica. Fani gości mocno obawiali się o swoje bezpieczeństwo – nie bez kozery. Według doniesień brytyjskich mediów, przed meczem w centrum Sofii znaleziono nieprzytomnego Anglika, który zmarł po przewiezieniu do szpitala. Jednak przedstawiciele brytyjskich służb na razie wstrzymują się od komentowania przyczyn tego nieszczęśliwego zdarzenia.
Rasistowskie i neonazistowskie ekscesy potępił premier Bułgarii, Bojko Borisow. Szef rządu domaga się rezygnacji prezesa tamtejszej federacji. Natomiast – co szokujące – Krasimir Bałykow, trener bułgarskiej reprezentacji i legenda tamtejszego futbolu, postanowił udawać Greka. – Byłem w pełni skoncentrowany na meczu, nie słyszałem żadnych okrzyków dochodzących z trybun. Rozmawiałem z angielskimi dziennikarzami – jeżeli ich doniesienia o rasizmie są prawdziwe, przeprosimy. Wtedy będziemy się wstydzić. Ale, podkreślam, jeżeli to prawda. Nic nie wiem o tym, że nasz kapitan był zaangażowany w tę sprawę. Jeżeli rozmawiał z kibicami, to pewnie o ich niezadowoleniu z naszej postawy na boisku.
Ta wypowiedź jest tak kuriozalna, że chyba nie wymaga dodatkowego komentarza. Bałykow chyba został totalnie otumaniony atmosferą spotkania, bo nie dotarły do niego nie tylko ryki rasistów, ale również rozpaczliwe apele stadionowego spikera o spokój na trybunach.
Roy Keane, komentujący przebieg spotkania w roli eksperta, już w przerwie meczu oznajmił, że jest mu niedobrze od obserwowania tego skandalu. Mamy podobne odczucia.