Reklama

Gytkjaer strzela najwięcej, ale z Rudnevsem to dopiero było… Czy na pewno?

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2019, 16:23 • 2 min czytania 0 komentarzy

Po cichu, bez wielkiego szumu, Christian Gytkjaer wpisał się do historii Lecha Poznań. Taka jest prawda: czy to się komuś podoba czy nie, jeśli jesteś najlepszym strzelcem Kolejorza wśród obcokrajowców, to trafiasz do kroniki. Gytkjaer wyprzedził w ten weekend Rudnevsa 46 do 45, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że to wciąż jednak tylko statystyka: aby zostać uznanym za lepszego i ważniejszego od Łotysza, musiałby zrobić dużo, dużo więcej.

Gytkjaer strzela najwięcej, ale z Rudnevsem to dopiero było… Czy na pewno?

Spójrzmy od strony tego, co w tym momencie najważniejsze, czyli suchych liczb (Dane za LechPoznan.pl):

Artjoms Rudnevs 45 (33 w Ekstraklasie, 5 w europejskich pucharach, 7 w Pucharze Polski)
Kasper Hamalainen 36 (33 w Ekstraklasie, 2 w europejskich pucharach, 1 w Pucharze Polski)
Hernan Rengifo 35 (24 w Ekstraklasie, 6 w europejskich pucharach, 4 w Pucharze Polski, 1 w Pucharze Ekstraklasy)
Darko Jevtić 35 (31 w Ekstraklasie, 3 w europejskich pucharach, 1 w Pucharze Polski)
Semir Stilić 28 (18 w Ekstraklasie, 4 w europejskich pucharach, 6 w Pucharze Polski)

Ciekawe, że Gytkjaer wygrywa nawet jeśli chodzi o bramki w pucharach. Jego bilans to: 38 w Ekstraklasie, 7 w Europie, 1 w Pucharze Polski. Do pobicia rekordu Gytkjaer potrzebował większej liczby meczów od łotewskiego snajpera – Rudnevs swój wynik śrubował w 73 spotkaniach, Gytkjaer w 91.

To pierwszy argument za tym, że choć Gytkjaer bramek ma więcej, to do postaci Rudnevsa nie dojeżdża. Natomiast ważniejsza jest waga bramek. Idealnie widać to po tym, że Duńczyk strzelił więcej bramek w pucharach. Mecze:

Reklama

2 gole z Utrechtem
2 gole z Gandzasarem
3 gole z Soligorskiem

Przyznajmy: nie wygląda to wcale tak źle. W dwóch przypadkach były to bramki na wagę awansu. Holendrom wbić dwie – też sztuka, nie winą Gytkjaera, że wtedy odpadli.

Rudnevs strzelał jednak w fazie grupowej, do której Duńczyk nigdy nie dotarł. Tu strzelił Bradze wiosną – bramka na 1:0, dająca tyle nadziei – tu pokonał Juve u siebie, a przede wszystkim wbił hat-tricka Juventusowi we Włoszech. Wiadomo, że to nie było najmocniejsze Juve w dziejach, wiadomo, że miało stadion w przebudowie, że jeśli dziurawić Juve to właśnie wtedy, ale wciąż to trzy gole strzelone Starej Damie, w tym TEN niesamowity strzał na samym końcu.

Tamta faza grupowa Ligi Europy to jeden z największych sukcesów w historii Lecha Poznań – Gytkjaer nie brał udziału w niczym podobnym. Tamte mecze miały potężny wymiar, śledziła je z zapartym tchem cała Polska – Gytkjaer nawet się wokół czegoś podobnego nie zakręcił.

Z drugiej jednak strony, co zrobił Lech w Ekstraklasie z Rudnevsem w składzie? Piąte miejsce, potem czwarte. Poza fazą grupową – w eliminacjach Łotysz nie grał – strzelał licznie, ale na wiele się to Lechowi nie przekładało. Jakby odjąć więc nostalgię i hat-tricka z Juve…

Reklama

Wciąż jest na Łotysza, ale nie o tak wiele, jak mogłoby się wydawać.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...