Najlepsze ligi już wystartowały, ale i tak musieliśmy spoglądać w kierunku Kazachstanu czy MLS, ponieważ Polacy jeszcze nie odpalili. Trudno było przecież wyróżniać Kamila Glika, który słabo zaczął w Ligue 1, czy Piątka, który na razie nie przekonuje w Milanie. Do tego kontuzjowany Milik i cóż, lista się skurczyła. No, ale na Roberta Lewandowskiego oczywiście można było w sierpniu liczyć!
Było MNÓSTWO gadania, czy powinien grać Carlitos, czy też Kulenović, ale obu nie ma w klubie i… trudno. Przynajmniej na razie kibice Legii nie powinni się martwić, bo mają Niezgodę, który najwyraźniej wraca do formy, gdyż w dwóch meczach załadował pięć sztuk, a z Rangersami też wyglądał przyzwoicie. Przynajmniej na tle piłkarza, którego zmienił. Oby tak dalej, bo Jarkowi jakoś chce się kibicować.
Uprzedzając opis Szczęsnego, tak jak w przypadku bramkarza, tak w przypadku Piotrka musimy go zamieścić, skoro gra wysoko. Może na początku tego sezonu Serie A nie przekonywał, ale też dał asystę, co nie jest u niego oczywistością i z grona dwudziestu najlepszych po prostu nie może wypaść.
Czyste konto z Parmą, ale i trzy sztuki przyjęte od Napoli, choć bez jego winy. To wszystko z ławki oglądał Buffon. Włosi dopiero zaczęli granie, jednak jakoś musieliśmy Wojtka ująć, bo dotarł do poziomu nieosiągalnego przez 99% naszych piłkarzy.
U Łukasza po staremu. Jak jest okazja wykręcić czyste konto, to to zrobi, jak w meczu z Norwich. Jak nie ma: dostanie pięć bramek od City. Przyzwyczailiśmy się do przeciętności West Hamu i sam Fabiański pewnie też.
W lepszej lidze niż polska robi bardzo przyzwoite liczby. Gol i asysta z Szachtiorem Karagandą, asysta z Irtyszem Pawłodar. Śmieszne? Nie, jakbyśmy się z tego śmiali, to śmialibyśmy się z samych siebie. Brzmią te osiągi lepiej niż gole przeciwko Arce czy Koronie, naprawdę.
Cały czas jest podstawowym piłkarzem Lokomotiwu, który po ośmiu kolejkach zajmuje piąte miejsce w rosyjskiej ekstraklasie. Cóż, jak niestety widzieliśmy na kadrze, Jerzego Brzęczka to nie przekonuje i na lewej obronie wystawia prawego obrońcę. Może za miesiąc, Maciek, jak dasz na przykład więcej asyst. Jedna z Samarą to jeszcze nie to!
Ligi Mistrzów dla Dynama nie będzie, za mocna okazała się Brugia w przegranym 3:4 dwumeczu. W lidze z kijowianami też jest trochę gorzej, skoro na cztery ostatnie spotkania wygrali tylko jedno. No, ale Kędziora gra cały czas, a to wciąż porządniejszy poziom niż na przykład u nas, więc jakkolwiek ująć go trzeba.
Takiego Pazdana znamy, lubimy i cenimy:
45 – What a block from Michal Pazdan 👏👏👏 pic.twitter.com/bG7I4bI17Y
— Ankaragucu-Iskocya (@Kankagroup) August 18, 2019
Turcy też. Trzy mecze, 270 minut, dwa czyste konta. Nie ma przypadku.
Nie przepadł w Rosji, absolutnie. Gra wszystko, potrafi dorzucić konkret, jak asystę z Soczi w wygranym 3:1 meczu. Gorzej, że jego Ural będzie miał ciężary. Po udanym początku – sześciu oczkach w dwóch spotkaniach – przyszedł kryzys w postaci jednego zwycięstwa przez cały oceniany okres.
Kolejny sezon pod wodzą Bielsy, kolejne mecze w pierwszym składzie. Przyznacie, że brzmi to całkiem nieźle, że taki trener nieustannie ufa polskiemu pomocnikowi. Ten w sierpniu odwdzięczył się niezłą grą, golem w EFL Cup i asystą z Nottingham w lidze. Leeds powinno walczyć o awans – po sześciu kolejkach jest trzecie.
Dobrze wszedł w nowy sezon, bo przede wszystkim z konkretami. Pokażemy wam najładniejszy z nich i może niech tylko Bartosz Białkowski nie odpala tego filmiku, bo ma trochę za uszami:
Dobre wiadomości: w lidze cały czas ładuje, ma już siedem bramek, jest najlepszym strzelcem Superligaen, czterech piłkarzy z drugiego miejsca tracą do niego dwie sztuki. No, ale w Europie po Lechii Wilczek już nie błysnął, Braga pod przewodnictwem wielkiego taktyka Sa Pinto nie dała mu strzelić nic. Można więc zakładać, że pewnego poziomu Kamil nie przeskoczy, ale cóż: znalazł swoje miejsce na ziemi.
Nie chce przepaść w Grecji i wychodzi mu to całkiem nieźle. A to sieknie w lidze, gole z Panetolikosem i Panioniosem, a to w pucharach, bo była bramka ze Slovanem. Szkoda jednak, że PAOK jesienią w Europie sobie nie pogra, bo po 3:2 i 0:1 odpadł ze Słowakami, a chcieliśmy sprawdzić Karola z innymi rywalami niż tylko ligowymi.
Nic się tutaj nie zmienia – obrońca jest cały czas podstawowym piłkarzem Southampton, gra wszystko, nawet w EFL Cup z Fulham nie miał zbyt dużo czasu na oddech, gdyż wystąpił przez godzinę. I za swoje występy zbiera całkiem niezłe noty, najlepsze za spotkanie z Brighton, kiedy Święci zachowali czyste konto. Gorzej, że cały zespół zaczął słabo i ma cztery punkty po czterech meczach, więc znowu zanosi się na walkę o utrzymanie.
Lata mijają, a Łukasz wciąż jest podstawowym obrońcą w BVB i trzeba mu oddać, że decyzja o rezygnacji z kadry była słuszna. Tam mógłby się załamać, a tak może skupić się na lidze, dać asystę jak z Koeln, potem odpocząć, gdy inni wyjeżdżają. I wszyscy zadowoleni.
Wejście do Bundesligi miał ciężkie, skoro przyjął od razu czwórkę na dzień dobry, ale potem udało się zremisować z Augsburgiem i – co najważniejsze – ograć Borussię. Za te trzy spotkania polski bramkarz wypracował średnią 3,33, tak więc z jego dyspozycją jest naprawdę nieźle, bo przecież nawet wspomniany czteropak nie skutkował gorszącą notą. Oby tak dalej.
Przybyłko. Zobaczyłko. Zwyciężyłko. Taka nam przyszła parafraza słów Juliusza Cezara do głowy i cóż, nie ma w niej cienia przesady, skoro Kacper strzela w MLS jak nakręcony. Ma już 13 bramek i oczywiście, do Ibry czy Veli sporo mu brakuje, ale też jesteśmy przekonani, że w dawnych czasach jakiś selekcjoner ściągałby go do reprezentacji. Teraz na to nie ma szans, natomiast Przybyłko ładuje w lepszej lidze niż Ekstraklasa, więc wypada go wyróżnić.
No, spodziewaliśmy się w tym rankingu – i na tej pozycji! – Stachowiaka równie mocno co polskiego zespołu w pucharach jesienią, ale nie można było postąpić inaczej. Turecka liga z pewnością nie jest zabawą ogórkową, a Stachowiak dokonał tam kapitalnego wyczynu. Nie dość, że zagrał trzy razy z rzędu na zero z tyłu w barwach beniaminka, to jeszcze w każdym meczu bronił rzut karny. Naprawdę: czapki z głów, bo kojarzymy Adama jako przyzwoitego wyrobnika, ale o takie cuda jednak go nie podejrzewaliśmy. A tu proszę! Zasłużone podium, proszę pana, zasłużone.
Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na tę cudowną bramkę, którą Grzesiek zasadził w lidze:
Kapitalny strzał. Bramkarz bez szans. Nie no, wiadomo, taś taś był to straszny, ale tak to już czasem jest – jak jesteś w gazie, to wychodzi ci wszystko, nawet podobne „petardy”. A Krychowiak w formie jest, co zresztą, uprzedzając fakty, potwierdził na kadrze, bo w końcu wyglądał całkiem nieźle. Zresztą, drugi miesiąc z rzędu uznano go za najlepszego piłkarza Lokomotiwu, więc nie co do jego dyspozycji nie ma większych wątpliwości.
Co tu dużo gadać – wszedł w sezon Bundesligi jak do siebie, uderzał i nawet nie pytał, czy równo puchnie. Jest żywą legendą tych rozgrywek i gdy skończy karierę, będzie trzeba sobie zadać pytanie, zrobić rachunek sumienia, komu powierzyliśmy takiego gościa w kadrze. No i jak sobie przejrzymy tych wszystkich selekcjonerów, to bilans nie będzie za wesoły. W ilu procentach wykorzystano jego potencjał? Może nawet nie w połowie. A Bayern wycisnął może i maksa, skoro Lewandowski miał papiery na granie w choćby Realu, a większość poważnego czasu swojej kariery spędził właśnie w Monachium.