Jeszcze nigdy reprezentacja Finlandii nie wystąpiła na żadnym wielkim turnieju piłkarskim, a jej największymi sukcesami w futbolu pozostają: czwarte miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w 1912 roku i ogolenie kadry Leo Beenhakkera na starcie eliminacji do Euro 2008. Dziś jednak Finowie mogą dopisać do swojego dorobku znacznie poważniejszy wyczyn. Jeżeli uda im się zwyciężyć z Włochami przed własną publicznością, udział w mistrzostwach Europy 2020 będą mieli już na wyciągnięcie ręki.
W tej chwili sytuacja w eliminacyjnej grupie J prezentuje się następująco: przewodzą Włosi, z kompletem 15 punktów zdobytych w pięciu meczach. Druga jest właśnie Finlandia, z czterema zwycięstwami i jedną porażką (0:2 z Italią na wyjeździe). Dalej, Bośnia i Hercegowina – 7 punktów (dwie porażki, w tym z Finami na wyjeździe), Armenia – 6 punktów (trzy porażki, w tym z Finami u siebie), Grecja – 4 punkty (trzy porażki, w tym z Finami na wyjeździe) no i Liechtenstein, który rzecz jasna dostał w czapkę od całego towarzystwa. Jak widać, podopieczni selekcjonera Markku Kanervy spisują się naprawdę świetnie. Przegrać we Włoszech to nie wstyd, a poza tamtym spotkaniem Finowie opędzlowali wszystkich bezpośrednich konkurentów w walce o jedną z dwóch najwyższych lokat w grupie. Jeżeli dziś przegrają, tragedii nie będzie. Ale jak wygrają, to można już chłodzić szampany.
Oczywiście spora w tym zasługa snajpera ekipy Suomi. Teemu Pukki najpierw w barwach Norwich zrobił nieoczekiwaną furorę w Championship, a teraz strzela jednego gola za drugim na poziomie Premier League. Po czterech ligowych kolejkach angielskiej ekstraklasy 29-latek ma na koncie pięć trafień. No i w kadrze Pukki też dokazuje. nieźle Cztery trafienia w pięciu spotkaniach? Kozacki bilans. Ostatnio mocarny snajper zdobył zwycięskiego gola w starciu z Grecją.
TEEMU PUKKI STRZELI BRAMKĘ PRZECIWKO ITALII? KURS W ETOTO: 3.50!
Byłoby oczywiście pewnym nietaktem stwierdzenie, że Finlandia to dzisiaj Pukki i długo, długo nic. Choćby golkiper Lukas Hradecky to od lat uznana firma w Bundeslidze. Ale – nie ma się co czarować – mówimy wciąż o ekipie kadrowo dość przeciętnej. Trzy dni temu przeciwko Grekom fiński szkoleniowiec oddelegował do gry środek defensywy w składzie: Paulus Arajuuri – Joona Toivio. Pamiętamy przecież jeszcze z boisk ekstraklasy, że obaj stoperzy nie gwarantują stu procent spokoju pod własną bramką, delikatnie rzecz ujmując. Na szpicy obok gwiazdy Norwich wystąpił natomiast Jasse Tuominen z BATE, na prawej obronie Jukka Raitala z Montreal Impact… No nie są to jakieś kompletnie nędzne kluby, ale też żadne potęgi. Siłą Suomi jest dzisiaj kolektyw, uświetniony genialną formą środkowego napastnika.
Czy to wystarczy na Włochów? Niekoniecznie. Ale do awansu może wystarczyć. Tym bardziej, że Finowie niezłą formę prezentują już od dawna – wygrali swoją grupę w Lidze Narodów UEFA i mają w razie czego awaryjną drogę na Euro 2020, poprzez play-offy.
Co w pozostałych spotkaniach? Arcyciekawie zapowiada się starcie klubów z północy. O 20:45 Szwedzi podejmują u siebie Norwegię i spróbują zwycięstwem umocnić się na drugim miejscu w grupie. Za plecami będących poza zasięgiem konkurencji Hiszpanów, którzy dzisiaj zapewne urządzą sobie widowiskowe strzelanie w starciu z Wyspami Owczymi.
Batalia ze Szwecją, zwłaszcza o tak znaczącym ciężarze gatunkowym, to wyjątkowy moment dla selekcjonera Norwegów, którym jest nie kto inny, jak doświadczony Lars Lagerback. O jego rozterkach pisaliśmy szerzej w TYM tekście.
“Walcząc o sukces reprezentacji Norwegii, Lagerback musi podłożyć nogę własnym rodakom. Lasse zapowiedział nawet, że ma zamiar odśpiewać szwedzki hymn narodowy, co wywołało sporo zamętu wśród dziennikarzy. – Nie zastanawiałem się nad tą kwestią nawet przed jedną setną sekundy – odparł ze zniecierpliwieniem Janne Andersson, obecny selekcjoner Szwedów, notorycznie dopytywany o kwestię rywalizacji z Lagerbackiem. – Myślę, że Szwedzi traktują Norwegów jako młodszych, piłkarskich braci – zauważył sam Lasse. – Zdając sobie sprawę, że Norwegowie zmarnowali potencjał swojego fantastycznego pokolenia i teraz muszą budować swoją pozycję od początku. Nie ma tu miejsca na wrogość. My staliśmy się znacznie lepszym zespołem niż w marcu [gdy Norwegia zremisowała ze Szwecją 3:3 u siebie]. Poprawiliśmy nasz poziom koncentracji, wiec nie wyobrażam sobie kolejnych spotkań, w których zgubimy punkty po golu straconym w ostatnich sekundach meczu.
Tak było w eliminacyjnym starciu z Rumunią, gdy gdy Norwegowie stracili gola na 2:2 w doliczonym czasie gry, choć długo prowadzili 2:0. I ze Szwecją, gdy od 70 do 90 minuty oberwali aż trzykrotnie. Ekipa Lagerbacka mogłaby znajdować się w zupełnie innym miejscu, gdyby skuteczniej trzymała wynik”.
OBIE DRUŻYNY STRZELĄ GOLA W STARCIU SZWECJA – NORWEGIA? KURS W ETOTO: 1.90!
Jak widać – choć Norwegowie zdobyli dotychczas tylko osiem punktów w eliminacjach, wcale nie stoją na straconej pozycji. W grze drużyny gołym okiem widać progres, bardzo typowy dla ekip dowodzonych przez Lagerbacka. Poprawiła się organizacja w defensywie, ataki Norwegów są szybkie i dobrze przemyślane. Gdyby nie frajersko tracone gole w końcówkach spotkań, sytuacja w tabeli mogłaby dzisiaj wyglądać zupełnie inaczej. Ale nie wygląda, więc – co tu dużo mówić – jeżeli Norwegia marzy o bezpośrednim awansie na mistrzostwa Europy, dzisiaj nie ma prawa przegrać, a wskazane byłoby sięgnąć po komplet punktów.
Warto jeszcze rzucić okiem na grupę D, gdzie sytuacja zrobiła się naprawdę wyrównana. W pierwszej fazie eliminacji jak burza poszli Irlandczycy, którzy zdobyli tylko sześć bramek w pięciu spotkaniach, ale nie zanotowali jeszcze ani jednej porażki i przewodzą w stawce z 11 punktami na koncie. Zaraz za nimi – reprezentacja Danii, która ma osiem punktów po czterech kolejkach. Potem Szwajcarzy – trzy rozegrane mecze, pięć punktów. Dalej Gruzja z trzema oczkami na dwanaście możliwych i na dnie Gibraltar, chłopiec do bicia.
Oczywiście faworytem w grupie pozostaje reprezentacja Szwajcarii, która ma do rozegrania zaległe spotkania z racji na swoje występy w fazie finałowej Ligi Narodów. Ale prawda jest taka, że Helweci w eliminacjach do Euro nie imponują formą. Mogą z tego skorzystać Irlandczycy i Duńczycy.
Ci ostatni o 18:00 poszukają trzech punktów w Gruzji. Jak na razie podopieczni trenera Åge Hareide w meczach z niżej notowanymi rywalami nie mieli najmniejszej litości i rozkręcali do maksimum swój potencjał ofensywny – 6:0 z Gibraltarem i 5:1 w pierwszym meczu z Gruzją to wyniki, które mówią same za siebie. Tym razem na pewno Duński Dynamit zechce eksplodować raz jeszcze. Niewykluczone nawet, że z Christianem Gytkjaerem na szpicy. Snajper Lecha Poznań trzy dni temu wystąpił w starciu z Gibraltarczykami i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, tworząc naprawdę fajny trójkąt ofensywny z Christianem Erikssenem i Yussufem Poulsenem. Oczywiście rywal nie zawiesił poprzeczki zbyt wysoko, ale osiągnięcie Gytkjaera i tak godne odnotowania.
GYTKJAER ZNOWU WPAKUJE PIŁKĘ DO SIATKI W DUŃSKICH BARWACH? KURS W ETOTO: 2.50!
W równolegle rozgrywanym spotkaniu Szwajcarzy podejmują u siebie Gibraltar. Jeżeli oba spotkania grupy D wygrają faworyci, szykuje się nam niezły młyn w ostatniej fazie eliminacji. Irlandia ciekawie zaczęła, ale nie może być jeszcze pewna swego.
KOMPLET SPOTKAŃ:
(15:00) Armenia – Bośnia i Hercegowina
(18:00) Gruzja – Dania
(18:00) Rumunia – Malta
(18:00) Szwajcaria – Gibraltar
(20:45) Finlandia – Włochy
(20:45) Grecja – Liechtenstein
(20:45) Hiszpania – Wyspy Owcze
(20:45) Szwecja – Norwegia
FOT. NEWSPIX.PL