Czesław Michniewicz skorzystał tylko z sześciu piłkarzy, których zabrał na mistrzostwa Europy do Włoch. Powody są oczywiste – większość z nich nie łapie się w rocznikowe widełki, a trzech kolejnych zostało powołanych do dorosłej reprezentacji. Z jak dużym bólem głowy musi się borykać przy tworzeniu nowej kadry? Dlaczego Grabara został kapitanem? Jakie emocje wywołują u selekcjonera młodzieżówki wspomnienia o włoskim turnieju? Zapraszamy na krótką rozmowę z Czesławem Michniewiczem po powołaniach.
Lista powołanych:
Bramkarze: Bułka, Grabara, Majecki
Obrońcy: Bednarczyk, Fila, Gryszkiewicz, Pestka, Sobociński, Walukiewicz, Wiśniewski
Pomocnicy: Ambrosiewicz, Bogusz, Dziczek, Jóźwiak, Listkowski, Milewski, Płacheta, Slisz, Szczepański, Ściślak
Napastnicy: Bida, Klimala, Szysz
***
Jak wielki ból głowy miał pan przy tworzeniu nowej kadry?
Pojawił się ból głowy z uwagi na nadmiar piłkarzy na niektórych pozycjach, ale też spowodowany tym, że na niektórych pozycjach brakuje rywalizacji. To na pewno duży problem, który powtarza się od lat. Grającego lewego obrońcy jak nie było, tak nie ma. Ci, którzy są, grają mało. Każda reprezentacja ma z tym problem.
Trzon reprezentacji – Robert Gumny, Sebastian Szymański, Krystian Bielik – został powołany do kadry trenera Brzęczka. Jest jakakolwiek szansa, że tak samo jak w przypadku poprzednich zgrupowań mogą dołączyć do pana kadry?
Cieszymy się bardzo, że ci zawodnicy mają szansę być powołani do pierwszej reprezentacji, bo to wierzchołek piramidy, na którą się wspinają. Dla nas i dla nich to duża nobilitacja. Czy mogą zasilić naszą reprezentację w meczach eliminacyjnych? Na ten temat nie rozmawialiśmy. Zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja zdrowotna w pierwszej reprezentacji, niczego nie możemy wykluczyć. Ale na temat “kto dojedzie i kiedy”, jeszcze nic nie można powiedzieć.
Inny z ważnych zawodników poprzedniej kadry, Kamil Grabara, został wybrany kapitanem.
Tak, demokratycznie wybrałem Kamila kapitanem wspólnie ze sztabem. Zastępcami będą Krystian Bielik, o ile będzie się u nas pojawiał i Patryk Dziczek. Na dziś mamy trzech zawodników, którzy pretendują do tej roli. Kamil Grabara jest doświadczonym zawodnikiem, jego charakter, cechy przywódcze, odpowiedzialność, idealnie pasują do tej roli. Przede wszystkim jest bardzo dobrym piłkarzem i bardzo mu zależy, by ta reprezentacja wygrywała. Myślę, że fajnie się sprawdzi.
Pozostali bramkarze – Radek Majecki i Marcin Bułka – to też zawodnicy, którzy tanio skóry nie sprzedadzą, więc zakładam, że jakieś szanse będą od pana dostawać.
Oczywiście. Przykład Kamila Grabary pokazuje, jak różnie czasami toczą się losy piłkarza – zaczynał jako trzeci bramkarz za Bartkiem Drągowskim i Tomkiem Loską, dopiero na trzecim zgrupowaniu wskoczył do bramki i już miejsca nie oddał. Doceniam klasę Radka Majeckiego i Marcina Bułki, ta trójka bramkarzy będzie ze sobą rywalizowała. To jest ten urodzaj, pozytywny ból głowy, o którym mówiłem. Mamy trzech bardzo dobrych bramkarzy, a tylko jeden może wystąpić w meczu i szkoda, że na innych pozycjach nie mamy takiego komfortu.
W niektórych meczach – można powiedzieć żartobliwie – dwóch bramkarzy by się przydało. Łapie się pan czasami na myśleniu “kurcze, szkoda, że nie mogę skorzystać z danego zawodnika, bo rocznik na to nie pozwala” czy już w pełni pan to zaakceptował?
To bardzo trudne. To jak z rodziną – zżyliśmy się ze sobą, przeszliśmy szlak bojowy zakończony dobrym udziałem w finałach mistrzostw Europy. To był nasz cel, drugim były Igrzyska Olimpijskie, na które się nie dostaliśmy. Podczas powołań zawodników z różnych klubów, czerpię opinię od piłkarzy, którzy już nie mogą u nas grać. Widzą ich w treningu, więc korzystam z ich rad. Fajnie się czują ze sobą, nasza grupa na WhattsAppie ciągle funkcjonuje, więc jesteśmy w kontakcie. Żałuję, że dziś nie ma takiej trójki stoperów, jaką mieliśmy: Wieteska, Bochniewicz i Bielik. Fantastyczni chłopcy, tylko dwóch mogło grać, choć czasami graliśmy w trójkę. Teraz musimy stworzyć linię obrony i na nowo to poukładać, a to, wiadomo, klucz do dobrej gry. Czasu nie ma za wiele, ale będziemy starali się to wszystko scementować. Na pewno miło było z tamtą drużyną, ale trzeba się przestawić. Nie jest to łatwe, powiem szczerze, emocje wciąż grają. Teraz analizujemy mecze z mistrzostw Europy i przygotowujemy materiał, który będziemy pokazywali nowym zawodnikom by dowiedzieli się, na co zwracamy uwagę. Serce bije mocniej, gdy się o tym wspomina.
Są w pana kadrze zawodnicy, którzy grali na mundialu u-20 w Polsce. Niewątpliwy plus, że duża impreza już za nimi.
Nie możemy czerpać z doświadczenia międzynarodowego w pucharach, bo puchary bardzo szybko się kończą i żałuję, że nie gramy w nich tak długo jak Włosi, Hiszpanie czy Belgowie, nasi grupowi rywale. To buduje klasę zawodnika i rozwija. My tej rywalizacji nie mamy. Każdy występ – mistrzostwa Europy czy świata – to cenne doświadczenie, z którego musimy czerpać. Jest siedmiu piłkarzy z tamtej kadry, innych też rozważamy, przed nikim nie zamykamy drzwi. Powołaliśmy 23 zawodników, bo przepisy pozwalają, by wpisać 23 do protokołu meczowego, więc nikt nie będzie odesłany na trybuny. To też łatwa sytuacja dla trenera, oprócz jedenastki nie musi już myśleć, kogo wystawić poza kadrę meczową.
Nasi grupowi rywale to Łotwa, Estonia, Bułgaria, Serbia i Rosja. To cięższa grupa niż ta, z której awansował pan na mistrzostwa Europy?
Trudno powiedzieć. Nie znamy sił żadnej z reprezentacji. Łotysze, Estończycy i Rosjanie grali wprawdzie swoje mecze towarzyskie w terminach marcowych i czerwcowych, więc mają lekkie przetarcie. My po raptem trzech treningach w Grodzisku wylatujemy do Rygi z Poznania, tam odbędziemy jeszcze jeden oficjalny trening na boisku przy hotelu. Po meczu bezpośrednio wracamy do Warszawy, stamtąd jedziemy do Białegostoku i szykujemy się do meczu z Estonią. W następnym cyklu czeka nas wyjazd do Serbii i Rosji, faworytów grupy, do których my też jesteśmy zaliczani. Nie znam jeszcze zespołu bułgarskiego, bo nie grali żadnych meczów kontrolnych. Piłka młodzieżowa ma to do siebie, że jak zaczynają się eliminacje, reprezentacje dopiero powstają. Przeżywaliśmy to samo dwa lata temu jadąc do Gruzji – graliśmy z zespołem, który został dopiero co utworzony, podobnie jak my. To zawsze duża niewiadoma.
Rozmawiał MARCIN RYSZKA
Fot. FotoPyK