Reklama

Udany powrót Conte do Serie A

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2019, 23:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

Włoski przymiotnik opisujący zadowolenie to ,,contento’’. I chyba w ten sposób Antonio Conte najtrafniej i najłatwiej może określi swoje samopoczucie po swoim debiucie na ławce trenerskiej Interu Mediolan. Forma jego zespołu, choć przed meczem będąca jedną wielką niewiadomą, nie pozostawiała wiele do życzenia. Była twarda włoska defensywa, jasny pomysł, błysk z przodu i rozbudzone nadzieje kibiców na przełomowy sezon w wykonaniu czarno-niebieskich.

Udany powrót Conte do Serie A

 – Pierwszym celem na ten rok jest zapewnienie fanom rozeznania w tym składzie i wzbudzenie w nich entuzjazmu, którego ostatnio brakowało. Jedynym sposobem, żeby to osiągnąć jest ciężka praca u podstaw. Zawsze powtarzałem, że chciałbym mieć na początku chociaż jeden procent na zwycięstwo. Wtedy można budować. Można tworzyć i w końcu można wygrywać. Wszystko zaczyna się od małej iskierki. Budujemy tutaj coś ważnego i mogę powiedzieć, że pościg się rozpoczął. Naszym celem jest przeskoczenie przepaści, która dzieli wszystkie klubu od Juventusu i Napoli. Musimy pracować jeszcze ciężej od rywali jeżeli pragniemy osiągnąć coś ważnego. To kwestia nastawienia – mówił na konferencji przedmeczowej charakterny szkoleniowiec. 

Conte po latach pracy w Juventusie nie był najcieplej przyjmowanym fachowcem w Mediolanie. Pojawiało się dużo wątpliwości związanych z jego przyszłością. Wszystko to były jednak dywagacje plemienne. Trzeba było mu zaufać, bo skuteczności i metodyczności odmówić mu nie można. Trzykrotny mistrz Włoch i mistrz Anglii, który potrafi zbudować zespół, w którym nie zabraknie optymalnego balansu po obu stronach boiska.

Pod jego wodzą Inter w końcu miał zacząć wygrywać. Nie raz na dwa mecze. Miał wygrywać regularnie. Tydzień w tydzień. I walczyć o mistrzostwo.

Od pierwszego meczu.

Reklama

Po to też poczyniono konkretne wzmocnienia i do w klubie pojawili się Diego Godin, Valentino Lazaro, Stefano Sensi, Nicolo Barella i Romelu Lukaku. Każdy z nich miał wnieść coś innego, ale każdy z nich zdaje się pasować do twardego sytemu 50-letniego menedżera, a mimo wszystko po latach pałętania się między dziewiątym a czwartym miejscem w tabeli, z dala od walki o mistrzostwo, na ekipę krystalizującą się pod jego okiem większość racjonalnych obserwatorów Serie A patrzyło z pewną dozą rezerwy, której… słuszności wcale nie potwierdziła inauguracja przeciwko Lecce.

Inter zagrał odważnie, bardzo ofensywnie i efektywnie. Akcje napędzał kreatywny środek Vecino-Brozović-Sensi, który sprawnie rozdzielał piłki między skrzydłowych i napastników. Pod bramką Gabriela cały czas coś się działo. Stoperzy beniaminka Serie A nie mieli nawet chwili wytchnienia.

Gra Interu naprawdę mogła się podobać.

Tym bardziej, że zawodnicy drużyny Contego nie szukali skomplikowanych i przekombinowanych rozwiązań. Chcieli zdobywać gole i to się im udawało. Strzelanie rozpoczął precyzyjnym strzałem zza pola karnego Brozović, kilka minut później równie śmiertelnie chirurgicznie przymierzył Sensi, a w drugiej połowie swoje kilka groszy w postaci umieszczenia futbolówki w siatce dołożyli Lukaku i Candreva.

Pierwszy przez całe spotkanie pokazywał iście angielski styl gry, przepychając rywali jak nic nie ważące tyczki i dominując fizycznie na każdym jednym zawodnikiem na boisku. Drugi popisał się naprawdę ładnym strzałem pod samą poprzeczkę, który nieco przypominał uderzenie, choć stawka i flanka zupełnie innego, Giovanniego van Bronckhorsta z półfinału Mundialu 2010.

No właśnie, w entuzjazmie na temat Interu nie można się zagalopowywać, bo ich przeciwnikiem był słabiutki beniaminek ligi, a już wiele było takich drużyn, które spektakularnie zaczynały, by potem marnie skończyć. Inna sprawa, że nie ma na świecie wielu trenerów, którzy w bardziej racjonalny sposób potrafią gasić zbyt wygórowane zapędy swoich podopiecznych niż Antonio Conte.

Reklama

Inter Mediolan 4:0 Lecce

Brozović 21′, Sensi 24′, Lukaku 60′, Candreva 84′

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
0
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
1
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Włochy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...