Za nami cztery kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy, a Arka Gdynia już zdążyła zdominować niezbyt chlubną klasyfikację. Stała się fabryką badziewiaków. Przy zachowaniu tego tempa produkcji, już we wrześniu obecność w naszej najgorszej jedenastce odhaczy każdy podopieczny Jacka Zielińskiego.
I to jest chyba spory problem ekipy z Gdyni, która zajmuje aktualnie ostatnie miejsce w tabeli z bilansem bramkowym 1-8. Nie potrafimy na tę chwilę znaleźć w niej ani jednego piłkarza, który byłby gwarancją poziomu i nie zawiedzie choćby nie wiadomo co. Dostrzegamy ledwie kandydatów, bo na tle mizerniutkiej obrony wyróżnia się Helstrup, w drugiej linii solidni są Deja z Nalepą, ale to tyle. Patrząc z drugiej strony, w badziewiakach – włącznie z ostatnią kolejką – zameldowali się już: Pavels Steinbors, Damian Zbozień, Adam Danch, Adam Marciniak, Azer Busuladzić, Nabil Aankour, Aleksandyr Kolew, Fabian Serrarens.
A i tak zdarzyło nam się oszczędzić Gorana Cvijanovicia czy Kamila Antonika. W przypadku Marciniaka i Busuladzicia nie mówimy też o jednorazowych popisach, bo obaj lądują wśród najgorszych po raz drugi, a mogło być tych nominacji nawet więcej, gdyby nie fakt, że w lidze kompromitują się też inni.
Jeśli mielibyśmy zabawić się we wróżkę, to właśnie w Bośniaku widzielibyśmy godne zastępstwo dla Piotra Polczaka i Olivera Petraka, którzy w poprzednim sezonie łapali najwięcej wyróżnień. Wcześniej naszym faworytem był Bojan Cecarić, ale Michał Probierz przytomnie po dwóch kolejkach stwierdził, że nic z chłopaka nie będzie i dziś cieszy się z goli Sergiu Hanki. Busuladzić w składzie trzyma się za to mocno, opuścił boisko tylko na 10 minut w pierwszym meczu, choć jego atutów nie dostrzeglibyśmy chyba nawet pod lupą. To wręcz zakrawa na absurd, że ten piłkarz jest zastępcą Marko Vejinovicia – to jak zamiast butelki Evian podawać gościom wodę z klozetu.
Z jednej strony mamy nadzieję, że w Arce też znajdzie się jakiś “Hanca”, z drugiej – jeśli nie, to przynajmniej będziemy mieli pewniaka do naszego składu, który po ostatniej kolejce prezentuje się tak (zastrzegamy sobie możliwość zmiany po przełożonym meczu Legii z Wisłą Płock):
W kozakach nie lada wydarzenie – pierwszy zabrakło w składzie Dante Stipicy i Daniego Ramireza. Co prawda Chorwat gola znów nie puścił, ale gracze Wisły Kraków nie sprawili też, że musiał się on jakoś szczególnie napocić. I chyba dobrze się stało, bo wysoką formę od początku sezonu zgłaszał również Matus Putnocky, który pozostawał w cieniu bramkarza Pogoni. Teraz nie było wątpliwości – należało go za mecz z Lechem wyróżnić.
Ramirezowi z kolei przytrafił się pierwszy gorszy występ na poziomie Ekstraklasy. I generalnie trzeba powiedzieć, że to nie była kolejka piłkarzy ofensywnych. Jak były powody, by chwalić kliku bramkarzy i obrońców, tak żadnemu pomocnikowi i napastnikowi nie wystawiliśmy noty wyższej niż 6.
No ale jedenastkę zrobić wypadało, więc zrobiliśmy.
Fot. FotoPyK
*
Jedenastkę kolejki wybieramy także, wraz z słuchaczami, w magazynie Weszłopolscy (wśród gości Damian Zbozień, Maciej Ambrosiewicz i Arkadiusz Kasperkiewicz).