– Bez stylu, bez goli, bez nadziei. Tak zaprezentował się wicemistrz w meczu ze Śląskiem – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”. Zapraszamy na przegląd poniedziałkowej prasy.
GAZETA WYBORCZA
Czy efektowny triumf Borussii Dortmund w meczu o Superpuchar Niemiec 2:0 zwiastuje zachwianie hegemonią Bayernu Monachium?
Bawarczycy zdobywali Superpuchar Niemiec w poprzednich trzech latach. Dwa razy ograli Borussię w Dortmundzie, a przed rokiem rozbili Eintracht Frankfurt aż 5:0. Mimo wszystko sezon mieli potem trudny, z Ligi Mistrzów wyrzucił ich Liverpool już w 1/8 finału. Zapowiadało się wtedy na głębokie zmiany w bawarskim klubie, ale gracze Niko Kovača przyspieszyli i sięgnęli w Niemczech po podwójną koronę. Frustracja ustępowała miejsca przekonaniu, że wzmacniać się trzeba przede wszystkim z myślą o rywalizacji z Europą.
SUPER EXPRESS
Piłkarze Legii powoli zapominają, jak się strzela gole i wygrywa. W ciągu trzech dni zanotowali drugi remis. Po osiągniętym w beznadziejnym stylu w czwartek w Lidze Europy 0:0 z fińskim KuPS, w niedzielę wicemistrzowie Polski nie znaleźli sposobu na Śląsk Wrocław (0:0).
PRZEGLĄD SPORTOWY
Felieton Przemysława Rudzkiego.
Piłkarz to ma klawe życie. Parę godzin pracy dziennie, wielka pensja, szybkie fury i piękne kobiety. To opinia, która jest mocno zakorzenionym stereotypem. Jednak w przypadku zawodników grających w najlepszych zespołach, najlepszych ligach, takich jak Premier League, okupione jest to popchnięciem organizmu na skraj możliwości. Coraz więcej meczów, coraz więcej lotów, coraz mniej przerw. Alarmy, na razie jeszcze ciche, by coś z tym zrobić, zagłuszane są skutecznie i konsekwentnie przez szelest banknotów. A liczby porażają. Międzynarodowa Federacja Zawodowych Piłkarzy FIFPro w opublikowanym przed weekendem raporcie dobitnie pokazuje nam, że do nowego sezonu – w którym mamy, jako wymagający kibice, płacący abonamenty, szukający najwyższej jakości rozgrywki, spore oczekiwania – gwiazdy światowego.
Bez stylu, bez goli, bez nadziei. Tak zaprezentował się wicemistrz w meczu ze Śląskiem.
Legioniści jako jedyni pozostali w europejskich pucharach, ale nikt im z tego powodu braw nie bije. Po czwartkowym meczu z fińskim KuPS (0:0) nasłuchali i naczytali się wielu negatywnych opinii na temat swojej gry. – Wierzę w drużynę i cały czas podkreślam chłopakom, że jesteśmy najlepsi, a wygranie meczu, nawet minimalnie, to nie jest powód do smutku – zapewniał trener Aleksandar Vuković przed starciem ze Śląskiem, ale trudno, by jego słowa kogokolwiek uspokajały.
Kolejny słaby mecz obejrzeli kibice na stadionie mistrzów Polski. Trwa indolencja strzałowa Piasta.
Trener Waldemar Fornalik mógłby teraz powtórzyć te słowa. W tym sezonie gliwiczanie grają praktycznie bez napastnika. W podstawowym składzie regularnie występuje Piotr Parzyszek, ale snajper jest cieniem gracza z rundy wiosennej poprzedniego sezonu, zdobył wtedy dziesięć bramek. Fornalik daje mu szanse, czeka na przełamanie, ale wyraźnie widać, że Parzyszek męczy się na boisku. Jego dubler Dominik Steczyk też zawodzi w polu karnym. Przy Okrzei czekają na nowego gracza ofensywnego, który wkrótce ma się pojawić.
Po kolejce.
Po co importować piłkarskich pechowców i przeciętniaków? Naprawdę w Polsce ich brakuje? Obrazek z nowym piłkarzem Arki Gdynia Fabianem Serrarensem pudłującym z piątego metra w meczu z Koroną Kielce (1:1) urasta do rangi symbolu. Złośliwie można ocenić, że spętała go presja i nerwowa nieporadność jak u rasowego polskiego piłkarza. Ledwo do nas przyjechał a już nasiąknął?
Chojniczanka chciała wygrać dla kontuzjowanego kapitana, a przegrała po słabej grze. Górale z punktami, ale muszą poprawić skuteczność.
Już przed meczem zawodnicy gospodarzy deklarowali, że walczą nie tylko o trzy punkty. Zwycięstwem chcieli wesprzeć swojego kapitana Przemysława Pietruszkę, który przed sezonem doznał poważnej kontuzji (w tym roku już nie zagra).
Widzew miał zdominować drugoligowe rozgrywki, tymczasem przegrał już w 2. kolejce.
Największy strach wśród kibiców i piłkarzy Widzewa wzbudza… Bytovia. RTS trzykrotnie mierzył się z zespołem z województwo pomorskiego i nie zdobył nawet punktu. Ba, zawsze przegrywał w kompromitującym stylu. Tak jak w sobotę. Skład drużyny prowadzonej przez Marcina Kaczmarka spokojnie powinien wystarczyć na I ligę.
Prześwietlenie Łukasza Olkowicza.
Przypadkowe spotkanie prezesów w studiu telewizyjnym. Marcin Jaroszewski, szef Zagłębia Sosnowiec wita się z Wojciechem Cyganem, który zajął najważniejszy z gabinetów w siedzibie Rakowa. Obaj w odmiennych humorach – w Częstochowie powoli szykują się na powitanie ekstraklasy, a w Sosnowcu desperacko walczą o to, żeby jej nie opuścić. Jaroszewski dzieli się przemyśleniami: – Pamiętaj, byście nie popełnili tego samego błędu co my. Po awansie trzymaliśmy kadrę, bo uważaliśmy, że coś jesteśmy winni tym piłkarzom. Za późno zabraliśmy się do czyszczenia – radzi. Kadra Rakowa zmieniła się po awansie. Ale na razie efektów nie widać, zespół w trzech meczach zdobył trzy punkty.
W przerwach między sezonami w drużynie Marka Papszuna nie ma stagnacji. I to niezależnie od tego, w której lidze gra. Mieszanie w kotle, wymiana piłkarzy, rozstania i przyjęcia. Latem w Rakowie pojawiło się ośmiu zawodników, a to nie jest ostatnie słowo beniaminka. Odeszło jedenastu graczy, ale do rekordu Papszuna w Rakowie jeszcze daleko, gdy po pierwszych miesiącach jego pracy zespół opuściło 21 niechcianych.
Manchester City rozpoczął rozgrywki od kolejnego triumfu. W meczu o Tarczę Wspólnoty pokonał Liverpool po rzutach karnych.
Liverpool może mówić o ogromnym pechu. Początek meczu miał słaby i szybko stracił gola. W 12. minucie prowadzenie The Citizens po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego dał Raheem Sterling, ale im dłużej trwał mecz, tym lepiej prezentowali się The Reds. Bardzo aktywny był Mohamed Salah – Egipcjanin dwa razy trafiał w słupek i miał jeszcze kilka groźnych strzałów. W drugiej połowie bliski zdobycia bramki był Virgil van Dijk, kiedy strzelał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a piłka po jego uderzeniu minęła Claudio Bravo, odbiła się od poprzeczki, a później od murawy, ale nie przekroczyła linii bramkowej.
Trzech minut w nowym sezonie potrzebował Kamil Grosicki, by zdobyć pierwszą bramkę. Jego Hull City przegrało jednak ze Swansea 1:2.
Polski skrzydłowy już na początku spotkania dał prowadzenie swojej ekipie. Razem z kolegami rozegrał ładną, kombinacyjną akcję na lewej stronie i strzelił z narożnika pola karnego. Piłka zanim wpadła do siatki, otarła się jeszcze od jego partnera z zespołu, Dana Batty’ego, ale gol został zapisany na konto Grosickiego.
Borussia Dortmund pokazała Bayernowi (2:0), że jest jeszcze mocniejsza niż w poprzednim sezonie i wywalczyła Superpuchar.
Hit niemieckiej piłki, czyli starcie dwóch najlepszych zespołów XXI wieku, miał dać odpowiedź na pytanie, jak blisko do Bayernu zbliżyła się Borussia Dortmund. Po sobotnim starciu na Signal Iduna Park wiemy, że w tej chwili po prostu wyprzedziła Bawarczyków. Mecz o Superpuchar Niemiec był spotkaniem zespołu niesionego olbrzymią euforią kontra zespół składający się głównie ze zdenerwowanych piłkarzy. Początek sezonu należał więc do ekipy Łukasza Piszczka, który po raz trzeci w karierze wywalczył trzecie co do ważności trofeum w niemieckiej piłce.
Piłka pod Wołos.
Tradycyjnie, gdy kibice klubów w ligach poważniejszych od naszej, czyli właściwie w każdej, szykują się na pucharowe emocje, my udział mamy już odfajkowany. Na placu boju pozostały jedynie niedobitki z Legii Warszawa. Jak przystało na Wojskowych, przeczołgali się do kolejnej rundy, choć w stylu wybitnie pacyfistycznym – nie oddając strzału. Zapomniałbym. Z rzutu karnego wypalił Sandro Kulenović, ale jak to najczęściej u niego – ślepakiem.
Fot. FotoPyk