Reklama

Chociaż jedna konferencja bez głupiego zdania. Prosimy

redakcja

Autor:redakcja

05 sierpnia 2019, 12:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zaczynamy się poważnie zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. Wielu trenerów widziała ta liga, którzy na konferencjach prasowych wygadywali skrajne dyrdymały, ale i oni brali sobie czasem wolne, notując nudne spotkania z dziennikarzami, z których do zacytowania nie nadawało się nic. Tymczasem Aleksandar Vuković, parafrazując Irenę Kwiatkowską, żadnej konferencji się nie boi i jest gotowy w każdym momencie powiedzieć coś kontrowersyjnego (w milszej dla niego wersji), albo po prostu głupiego (tu już wersja mniej miła, a może i bardziej realistyczna). Cóż, konferencja po meczu ze Śląskiem nie okazała się wyjątkiem od tej przykrej reguły. Na początku było to zabawne, teraz jest już trochę smutne.

Chociaż jedna konferencja bez głupiego zdania. Prosimy

– Jeżeli ktoś dzisiaj uważa, że Legia zagrała słabo, to obawiam się, że nigdy nie zagra dobrze – stwierdził serbski szkoleniowiec.

Jakby to ująć, by nie rozpalać grilla – bo też ile można – ale jednak spróbować przemówić szkoleniowcowi do rozsądku? Wydaje się nam, że wszystko tutaj rozbija się o ambicję i poziom, na jakim zawieszona jest poprzeczka. To szokujące, że musimy na to zwracać uwagę akurat przy Vukoviciu, który był bardzo ambitnym piłkarzem, ale tak się niestety sprawy mają. Vuković-trener chciałby słyszeć pochwały za każdą pierdołę, a krytykę dopuszczałby tylko wtedy, gdy Legia dostawałaby regularnie po głowie (ale też tylko wtedy, jeśli byłyby to porażki 0:4). A tak się niestety nie da, tak nie działa Legia i kto, jak kto, ale Vuković powinien o tym wiedzieć. Chyba nie ma takiego trenerskiego ananasa, który umiałby z Legią na przykład spaść, ponieważ to zespół zbyt mocny w polskich warunkach i każdy ma prawo od niego wymagać wiele.

Tymczasem Vuković po nudnym 0:0 ze Śląskiem nie chce zauważyć, że:

– Legia znów nie miała większego pomysłu na akcje ofensywne, zaproponowała strzał Luquinhasa, rykoszet po uderzeniu Novikovasa i parę farfocli, które złapałby nawet Kanibołocki wyciągnięty z imprezy,

Reklama

– Legia nie potrafiła przycisnąć przez cały mecz rywala, który grał bardzo przeciętnie, a i tak musiała głęboko odetchnąć, gdy Jędrzejczyk był centymetry od samobója,

– Legia nie wygrała ligowego meczu u siebie od 20 kwietnia, czyli mając pięć prób.

My naprawdę pamiętamy spotkania, w których Wojskowi grali lepiej, ale nic, albo prawie nic nie chciało wpaść do bramki i też dlatego rywal wywoził jakieś punkty. Ba, takim spotkaniem było to z Pogonią Szczecin, kiedy wręcz cudów dokonywał Stipica, umożliwiając Pogoni zwycięstwo. Putnocky nie był wystawiany na takie próby. Gdyby ekipa Vukovicia zagrała ze Śląskiem chociaż tak, jak z Pogonią, wygrałaby to spotkanie.

Problem polega na tym, że mimo wszystko i ten mecz z Portowcami nie był zbyt dobry. Ten ze Śląskiem uznajemy za gorszy. Legia cofa się więc w rozwoju, który i tak nie był specjalnie zaawansowany. Na końcu nie widzi tego trener.

Jest to wszystko smutne, bo Vuko z boiska kojarzymy jako gościa, który umiał wypowiadać się rozsądnie, gdyż nie nosił różowych okularów. Teraz mamy wrażenie, że na kolejne konferencje prasowe przychodzi w coraz mocniejszych szkłach. Nie wiemy, czy tak go zjada presja, czy tak reaguje na stres, czy tak trudno odnaleźć mu się w roli jedynki. Wiemy, że jeśli nie ściągnie tych pingli, to raczej prędzej niż później zostanie ściągnięty ze stanowiska.

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...