Środek lipca, a tu sanki? No kto to widział. A taki ciekawy performance postanowił zaprezentować nam Żarko Udovicić. Sympatyczny gość, wygadany, pracowity. Szkoda tylko, że jego chwila odcinki mogła kosztować Jana Grzesika z ŁKS-u jakiś miesiąc w gipsie, kolejne cztery miesiące rehabilitacji i jeszcze z miesiąc dochodzenia do siebie w indywidualnym treningu.
Lechia to lubi sobie utrudnić życie w pierwszej kolejce sezonu. Pamiętacie poprzedni rok? Niemal dokładnie ta sama data, bo nie 19, a 20 dzień lipca. Sławomir Peszko postanawia przetestować podstawowego low-kicka na kolanie Arvydasa Novikovasa, za co zostaje wyrzucony z boiska, a następnie zawieszony przez Komisję Ligi. Teraz sequel tamtego dzbaniarstwa postanowił nakręcić gość, którego o podobny odpał byśmy nie podejrzewali. Sam moment faulu macie na zdjęciu głównym. Wyprostowana noga, wejście nie w tempo, bardzo duży impet, trafienie powyżej linii kostki. Modelowa czerwona kartka – taka z cyklu “zejdź z boiska, więcej nie grzesz, ochłoń przez trzy kolejki”. I tak dziwimy się, że Grzesik w ogóle mógł kontynuować ten mecz, bo nam tu pachniało jakimś paskudnym urazem, a chłop pozbierał się w trymiga i zaraz hasał sobie po flance. Całe szczęście.
No ale cóż – bywa. Raz na jakiś czas któremuś z piłkarzy odetnie prąd, przeliczy się we wślizgu, murawa poniesie go za mocno i nieszczęście gotowe. Kilka razy rozmawialiśmy z Żarko i jakoś nie chce nam się wierzyć, że to w głębi duszy ordynarny, boiskowy cham i brutal, który co tydzień chciałby przetestować wytrzymałość kości wybranego przeciwnika. Pewnie dostanie dwa lub trzy tygodnie na to, by przemyśleć sobie trajektorie wślizgów i tyle.
Najbardziej kuriozalna była jednak w tym wszystkim reakcja faulującego. Udovicić był niesamowicie oburzony tym, że sędzia śmiał pokazać mu żółtą kartkę (bo sędzia Gil dopiero po wideoweryfikacji wykluczył zawodnika gości) za “PIERWSZY FAUL”. Pokazywał na palcach, wykrzykiwał, że to dopiero pierwsze przewinienie. I że skandal, że hańba, tylko nie wiadomo czy bardziej skandal, czy jednak hańba.
Drogi Żarko, ale i każdy inny zawodniku, który podnosi ten bzdury argument… Jak mamy to wam powiedzieć – w przepisach nie ma choćby wzmianki o tym, że pierwszy faul upoważnia do wejścia na złamanie nogi. To nie jest tak, że “pierwsza wolna” i np. w początkowym kwadransie można przywalić rywalowi łokciem w nos bezkarnie, a już w okolicach przerwy sędziowie są zobligowani do karania takiego chamstwa. Nie, szanowni piłkarze. Tu nie ma żadnych gwiazdek, przypisów i drobnych druczków. Jest za to wzmianka o przewinieniu “rażąco wykraczającym poza przepisy gry”, “ataku bez zważania na zdrowie przeciwnika” czy “gwałtownym, agresywnym zachowaniu”. I jeśli coś takiego odwalicie, to schodzicie do szatni. Prosta piłka.
Jeśli już uprawiacie ten zawód, to kupcie sobie przepisy gry w piłkę albo ściągnijcie PDF-a z Internetu. Może wówczas przestaniecie kultywować jakie bzdurne mity o tym, że pierwszym faulem można łamać nogi bez konsekwencji.