Reklama

Sygnał ostrzegawczy dla Piasta, jasna deklaracja Lechii – jesteśmy silniejsi

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2019, 22:47 • 3 min czytania 0 komentarzy

To nie był jakiś dramatyczny mecz w wykonaniu Piasta Gliwice. Mistrzowie Polski stworzyli sobie z siedem niezłych sytuacji strzeleckich, piłka nie uciekała im przy przyjęciu, duet Czerwiński-Huk nie był orany przez zawodników Lechii. Natomiast nie da się wygrywać meczów, gdy popełniasz trzy kompromitujące błędy w defensywie i gdy wszystkie najlepsze sytuacje marnujesz. I oby ten Superpuchar był dla gliwiczan cenną lekcją w kontekście rewanżu z BATE.

Sygnał ostrzegawczy dla Piasta, jasna deklaracja Lechii – jesteśmy silniejsi

Waldemar Fornalik nie rzucił ręcznika i nie poszedł śladem Henninga Berga, gdy ten w Legii na mecz o Superpuchar Polski wystawił pół zespołu juniorów starszych wzmocnionego dwoma masażystami, kucharzem i panią z szatni. Rotacja zaistniała – co w pełni zrozumiałe – ale to były zmiany robione z głową. Zabrakło Konczkowskiego, Dziczka, Valencii, Koruna, Placha i Pietrowskiego, ale za nich zagrali chociażby debiutujący Holubek, Huk i Milewski, do tego Mokwa czy Badia.

Spadek jakości był po Piaście zauważalny, ale właśnie w sposób punktowy – słabszy nie był cały zespół, a poszczególne ogniwa. Bo to wciąż była gliwicka piłka, natomiast najbardziej zawalili ci, po których takich klopsów się nie spodziewaliśmy. Właściwie do przerwy było już pozamiatane, bo najpierw Kirkeskov przy wrzutce Udovicicia krył Haraslina tak, jakby mógł pilnować roweru pod spożywczakiem, a nie przeszkadzać najlepszemu zawodnikami rywala. A później zawiódł Szmatuła, który wrzutkę Haraslina wypluł pod nogi Gajosa, ten podzielił się akcją z Kubickim i było 2:0.

Pękły słabe ogniwa w łańcuchu i tym samym cały łańcuch się rozleciał. Zawiódł na pewno Jorge Felix, który przed przerwą mógł strzelić dwa gole, a w końcówce z metra zamiast do siatki, to trafił Kuciaka prosto w mostek. Więcej oczekiwaliśmy od Parzyszka, który też zmarnował dobrą okazję po główce. Milewski pokazał, ile brakuje mu do Dziczka – nawet tego Dziczka w wydaniu z minionej środy. O Szmatule wspomnieliśmy. Kirkeskov? Dwa zawalone gole na przestrzeni czterech dni, w dodatku to on nie zablokował wrzutki Haraslina przy golu na 2:0.

Rozczarował nawet ten, który przez cały poprzedni sezon zachwycał. W przerwie pomyśleliśmy sobie „cholera, a jakby Fornalik zaraz po przerwie wpuścił Valencię? Przecież to jeszcze jest wynik do odratowania”. No i faktycznie Valencia tuż po przerwie wszedł i przy pierwszym kontakcie z piłką podał prostopadle do Haraslina i było po zawodach.

Reklama

Lechia z dziś to była Lechia z poprzedniego sezonu, tylko z Haraslinem w olśniewającej formie i z dynamicznym Udoviciciem na drugim skrzydle, który na boku z Mladenoviciem może zdobywać miasta i wioski w całej Polsce. Dobrze wyglądał też debiutujący w nowych barwach Maciej Gajos. Nawet tak z twarzy sprawiał wrażenie, jakby odżył. Bo w koszulce Lecha ostatnio prezentował się tak, jakby na pojutrze miał zarezerwowany termin na szafocie. Gdańszczanie dziś napięli muskuły przed startem ligi – może to nie jest jeszcze jasna deklaracja o mistrzowskich ambicjach, ale czytelny sygnał do reszty ligi o treści „szanowni państwo, my jesteśmy mocniejsi niż przed rokiem”.

A Piast? Cóż, mamy dwa wnioski. Po pierwsze – powtórzenie takiego meczu w rewanżu z BATE będzie jednoznaczne z odpadnięciem z eliminacji Ligi Mistrzów, bo każda dobra drużyna wykorzystałaby takie cyrki w defensywie. Po drugie – nie chce nam się wierzyć, że Piast drugi raz z rzędu odstawi taki kabaret. Nie w normalnym składzie osobowym, nie przy pełnej mobilizacji, nie z myślą „a może Sokołowskiemu znów wyjdzie strzał-rykoszet od pleców rywala”. Być może to nasze wisful thinking, może nasz optymizm zostanie brutalnie zweryfikowany.

Słówko jeszcze o frekwencji, bo nie możemy przejść obok niej obojętnie. Halo, Gliwice, co z wami? Piast jest po historycznym mistrzostwie, wokół klubu pozytywna atmosfera, pompka z każdej strony, nikt tej drużyny nie rozmontował, pierwszy mecz u siebie, niezła pora – a tu na trybunach niespełna siedem tysięcy ludzi. Dzisiaj może nie święcilibyście kolejnego trofeum, ale obejrzelibyście chociaż bardzo fajny mecz.

Piast Gliwice – Lechia Gdańsk 1:3 (0:2)

 Patryk Sokołowski (68.) – Lukas Haraslin (2. i 21.), Jarosław Kubicki (47.)

fot. 400mm.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...