– To jeden z najlepszych trenerów na planecie. Znakomity, inteligentny, skrupulatny człowiek. Jest nauczycielem, jego główny cel w życiu to rozwijać młodych ludzi, inspirować ich i być pewnym, że staną się dobrymi ludźmi. Zawsze będę go wspierał. Znam go bardzo dobrze, to człowiek wielkiego honoru – Sir Alex Ferguson nie zwykł rzucać słów na wiatr. O kim tak powiedział? Nie, wbrew pozorom nie o Marku Dziubie, który zatrzymał Alexa Fergusona w Łodzi z ŁKS-em. Legendarny szkoleniowiec komplementował tak Carlosa Queiroza.
Queiroza, który polecił Cristiano Ronaldo do Manchesteru United, choć Czerwone Diabły bardziej chciały Quaresmę.
Queiroza, który w Iranie, po dwóch ambitnych kampaniach mundialowych, jest postacią pomnikową.
Queiroza, który teraz ma wprowadzić Kolumbię na szczyt.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
***
KURSY NA MECZ KOLUMBIA – CHILE W TOTOLOTEK.PL: KOLUMBIA 2.25 – REMIS 3.10 – CHILE 3.65
Figo. Joao Pinto. Rui Costa. Fernando Couto. Paulo Sousa.
Czy trzeba wymieniać dalej? Przecież wiecie o co chodzi: o złote pokolenie Portugalii.
Tej drużynie wróżono… cóż, wróżono jej wszystko. Największe tytuły, z wygranym mundialem włącznie. Ale czy można było wróżyć inaczej, skoro na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Portugalia sięgnęła po złote medale młodzieżowego mundialu?
Jeden i drugi ze złotych roczników prowadził Carlos Queiroz. Przed jego rządami młodzi Portugalczycy nigdy nie osiągnęli takiego sukcesu.
Ich wyniki w obu turniejach. 1989:
Czechosłowacja 1:0
Nigeria 1:0
Arabia Saudyjska 0:3 (byli już wtedy pewni wyjścia z grupy)
Kolumbia 1:0
Brazylia 1:0
Nigeria 2:0
1991:
Irlandia 2:0
Argentyna 3:0
Korea 1:0
Meksyk 2:1
Australia 1:0
Brazylia 0:0 i wygrana po karnych.
Coś mówią niskie rezultaty o warsztacie Queiroza, prawda? Szczególnie jak się wspomni styl Iranu. To mag defensywy, choć sam woli mówić: mag efektywności.
KURSY NA MECZ KOLUMBIA – CHILE W TOTOLOTEK.PL. DOKŁADNY WYNIK 1:0 DLA KOLUMBII 5.50
Jak Queiroz dochrapał się fuchy młodzieżowego selekcjonera? Droga była długa, a zaczęła się w Mozambiku. To tu, w dawnej portugalskiej kolonii, urodził się, choć jego rodzice byli rdzennymi Portugalczykami. Tata pracował przy budowie sieci kolejowej, zakładał też jeden z lokalnych klubów. Młody Carlos chciał być jak ojciec, też grać w piłkę, ale był średnio utalentowanym bramkarzem. Rok przed tym, gdy Mozambik zyskał niepodległość, Queirozowie wrócili do kraju. Młody poszedł na studia, w piłce nie miał przyszłości. Zaczał wcześnie pracować w Estoril jako asystent, robił też świetną robotę z młodymi i stało się.
Po dwóch złotych mundialach Portugalczycy uwierzyli w swoją wersję “Zmieniamy szyld, jedziemy dalej”. Pamiętajmy, że ich ówczesna pozycja w piłce reprezentacyjnej była o wiele słabsza. Wyjazdy na mistrzostwa świata były rzadkością.
Dlatego tak wielką wagę w kraju miały złote medale młodzieżowców. Uważano, że to oni odmienią krajobraz. Queiroz, był najgorętszym trenerskim nazwiskiem w kraju, choć nie miał wtedy jeszcze nawet 40 lat.
Ale widać szło aż za dobrze, bo Queiroz, u – de facto – zarania kariery otrzymując tak wielką szansę, zawiódł na całej linii. Portugalia, która miała mieć nową jakość, pod jego rządami zremisowała z Luksemburgiem. Fatalnie weszła w eliminacje o amerykański mundial, w praktyce do awansu zabrakło punktów, które stracił Queiroz. Po niespełna roku został wyrzucony.
Wciąż jednak miał w Portugalii wielką markę, także spadł na cztery łapy, prosto w jeden z trzech najbardziej cenionych stołków trenerskich: przygarnął go Sporting CP. Queiroz zastąpił Bobby’ego Robsona, a w składzie odziedziczył Andrzeja Juskowiaka.
Spędził tu trzy lata, ale blasku nie przywrócił, gabloty nie zapełniał, w pucharach nie poszalał. Co tu kryć: nie dał sobie rady. Wymowne, że po Sportingu jechał do J-League, a nie podbijać Europę.
Japonia w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych przeżywała co prawda piłkarski boom. Grały tutaj brazylijskie gwiazdy z Dungą na czele, grał tu przede wszystkim Piotr Świerczewski. Queiroz jednak chyba nie mógł się zdecydować gdzie chce budować nową piłkarską potęgę, bo wkrótce przeniósł się do MLS. Tutaj nie tylko zarządzał NJ/NY Metrostars, ale był również współautorem drobiazgowego planu, który miał dać USA mistrzostwo świata w 2010.
Dał się poznać przy okazji tej pracy jako mistrz painta:
Postulaty były jednak w wielu przypadkach trafne, szczególnie dotyczące zmian w szkoleniu młodzieży. Queiroz nie odnosił z seniorami tak wielkich sukcesów, ale przecież w temacie juniorów był autorytetem co się zowie.
A jednak znowu ruszył w podroż, tym razem do RPA. Skusiła go perspektywa pokazania się na światowej scenie. Wprowadził Bafana Bafana na mundial do Korei i Japonii, ewentualny dobry wynik faktycznie mógłby przywrócić go na mapę. Trzy miesiące przed mistrzostwami zrezygnował jednak – fatalnie układały się jego relacje z pracodawcami, którzy próbowali wejść mu na głowę, forsować kandydatury zawodników.
W zasadzie jednak wciąż był na wznoszącej i to wyraźnie. A jednak poszedł tylko w asystenturę, coś poniżej jego poziomu. Ale kto by nie chciał zostać asystentem Sir Alexa Fergusona w Manchesterze United? To nieprawdopodobna szansa i Queiroz to rozumiał.
Queiroz był zdecydowanie nadasystentem. Sam dawał ogromny bagaż doświadczeń, analiz, a Sir Alex nie miał problemu z czerpania wiedzy Portugalczyka. To była uczciwa wymiana. Sir Alex przyznawał później, że dzięki Querozowi lepiej poznał współczesne trendy taktyczne, być może w pewnym momencie zbyt polegając na tym, co dobrze znał. Manchester wygrał ligę, co wówczas – nie ukrywajmy – nie było dla Manchesteru wydarzeniem sensacyjnym, ale wymowne:
W następnym sezonie Queiroza brakło.
I Manchester przegrał z kretesem, tracąc do Arsenalu kilkanaście punktów.
Oczywiście może być znaczną przesadą twierdzić, że to wszystko zasługa Queiroza, na taki stan rzeczy mogło – musiało? – złożyć się wiele czynników. Ale nie można też deprecjonować roli Portugalczyka.
Sam fakt, że sięgnął po niego Florentino Perez, dla wielu był szokujący. Przecież mowa o Realu Madryt, mowa o Galacticos, wówczas bez cienia przesady największym klubem na świecie, przynajmniej jeśli chodzi o rozpoznawalność. Real kładł w pewnym sensie fundamenty dzisiejszej piłki, jej absolutnie globalnego wymiaru i astronomicznych kwot za zawodników. To przecież wtedy, na dzień dobry, Queiroz powitał w składzie Davida Beckhama, który na swój sposób jest symbolem pierwszej ery Galacticos: transfer z punktu widzenia medialnego sejsmiczny, transfer ściągający rzesze, całe miliony kibiców w Azji, transfer po którym właśnie tam na blisko trzy tygodnie udał się Real Madryt.
Ale też transfer, z punktu widzenia piłkarskiego, bez sensu.
Florentinto sprzedał Makelele, który trzymał drużynę w ryzach jeśli chodzi o defensywę. Queirozowi – tak przynajmniej wspomina to Portugalczyk – powiedział, że w środku pola może zagrać Beckham. I nawet jeśli faktycznie mógłby, to przecież nigdy w roli wymiatacza środka pola. Queiroz wspominał też, że Florentino nawet nie powiadomił go o wypożyczeniu Morientesa do Monaco, Morientesa, wobec którego Portugalczyk miał duże plany.
“Gdy przychodzi oferta z Realu, najpierw ją przyjmujesz, a potem się zastanawiasz”.
Coś w tym zdecydowanie jest, bo oto asystent stanął przed wielką szansą. O tym zawsze marzył, to wielka szansa. Ale chyba jego CV też nie udźwignęło ówczesnej wagi Realu Madryt. Nie był dla Florentino dostatecznym partnerem, może nawet Perez myślał, że łatwo wpłynie na nowego trenera.
Po sezonie, który Real dobrze zaczął, ale skończył porażkami na wszystkich frontach, Queiroz wrócił na Old Trafford. Dalej był nadasystentem, uwielbianym i niesłychanie cenionym przez Fergusona, ale wiele pokazuje o jego roli słynna już kłótnia z Royem Keanem.
Royowi nie podobało się, że Queiroz traktuje go z góry, że generalnie panoszy się tak, jakby był w szatni numerem jeden. Ale choć Portugalczyk tak wpieniał Keane’a, że ten musiał odejść z Old Trafford, a po latach przyznał “powinienem urwać mu łeb”, to i tak Keane podkreślał jego niebywałą jakość warsztatową. Nawet najwięksi wrogowie Queiroza nie byli w stanie mu tego odmówić. Tak z kolei mówił o nim Patrice Evra:
“Carlos to osoba, o której myślisz, że nigdy się nie uśmiecha. Jego treningi są perfekcyjne. Jako człowiek jest trudny. Ale gdy odszedł, taktycznie Manchester United nie był już taki sam”.
To również Queiroz stał za sprowadzeniem do Manchesteru Cristiano Ronaldo, to również on pomógł mu się zaadaptować w Anglii, to on go szlifował, to on bronił przed starszyzną, a przede wszystkim Van Nistelrooyem, którego młodzian – bez cienia przesady – wpieniał. Zdaniem Holendra, Ronaldo za bardzo gra pod siebie zamiast kończyć akcje solidną wrzutą. Van Nistelrooy szydził: “poskarż się swojemu tacie”, mając na myśli Queiroza.
No i chyba Ronaldo w końcu tak zrobił, bo Van Nistelrooy’a wkrótce nie było już w klubie, co tylko dodało ognia CR7.
Było jasne, że Queiroz wiecznie asystentem nie będzie, że wkrótce musi wrócić na swoje. Okazja pojawiła się w 2008, znowu z kategorii tych nie do odrzucenia, znowu z – było nie było – zaledwie asystentury na szczyty światowej piłki. Nie można powiedzieć, żeby w warsztat Queiroza nie wierzono, szanse dostawał wymarzone: tym razem drugi raz objął reprezentację Portugalii. Była okazja zmazać plamę.
Ale zamiast tego dał drugą.
Ledwo awansował na mundial do RPA, poprzez baraże z Bośnią i Hercegowiną. Tam wyszedł z grupy śmierci – Brazylia, Wybrzeże Kości Słoniowej i jeszcze Korea Północna do ogrania – dzięki wygranej 7:0 z Azjatami. Ale ostatecznie to były jedyne gole Portugalii na mundialu: w kolejnej rundzie przegrali z Hiszpanią, WKS i Canarinhos nie strzelili nic.
Prasa jechała ze stylem gry, jaki preferował zespół Queiroza, bojaźliwy, zbyt defensywny. W końcu nóż w plecy wbił mu nawet jego synek, Cristiano Ronaldo. CR7 zapytany o przyczyny porażki, odpowiedział tylko:
– Zapytajcie Queiroza.
KURSY NA MECZ KOLUMBIA – CHILE W TOTOLOTEK.PL. LICZBA BRAMEK PONIŻEJ 2.5 1.55
Queiroz, jak kiedyś po portugalskim fiasko, znowu wybrał egzotyczny kierunek. Kierunek, który uczynił dla świata mniej egzotycznym.
Co tu kryć: Iran kiedyś kojarzył się jako piłkarska piąta liga, przynajmniej w kontekście mundialu. Podczas ośmiu lat z Queirozem awansował na dwa mundiale i choć w ani jednym, ani drugim przypadku nie wyszedł z grupy, tak zaimponował zarówno w Brazylii jak i w Rosji. Irańczycy do maksimum wykorzystywali posiadany potencjał, byli zdyscyplinowani, sumienni. Mało nie złamali Argentyńczyków w 2014, a ich faza grupowa 2018, gdzie byli w niemożliwie trudnej grupie z Hiszpanią i Portugalią, także przyniosła im wielu fanów.
– Będziemy się modlić, żeby został z nami – przekonywał napastnik Karim Ansarifard po starciu z Marokiem, kiedy los Queiroza nie był znany, bo chciało mu się w świat. Gola w doliczonym czasie gry Queiroz dedykował Alexowi Fergusonowi.
Stał się przez ten czas w Iranie prawdziwą postacią, człowiekiem nie do ruszenia. Innym nie wybaczono by publicznych narzekań na warunki treningowe czy braki w sprzętach – jego uważnie słuchano. Innym nie pozwolono by wyrzucić z zespołu uznanych nazwisk – on zaczął rządy od wyrzucenia tych, którzy w kadrze byli za zasługi.
Wreszcie sytuacja z Masoudem Shojaeim, który w barwach Panioniosu wystąpił przeciwko Hapoelowi Tel Awiw. W Iranie nawoływano, żeby zrezygnował z gry na ten mecz, ale zawodnik zagrał. Od razu postulowano, by wyrzucić go z kadry. Queiroz nie tylko na niego wciąż stawiał, mało – dał mu opaskę kapitańską.
Piłkarze zawsze wiedzieli, że mają go za sobą, bez względu na wszystko. Był odporny na naciski polityczne, walczył o jak najlepsze warunki pod każdym względem i zazwyczaj dopinał swego. Odszedł na swoich warunkach: dał się namówić na jeszcze jeden kontrakt po mundialu w Rosji, ale po porażce z Japonią na Pucharze Azji powiedział pas.
Podczas swojej ośmioletniej ery zmienił krajobraz futbolu w Iranie, nie tylko reprezentacji. To też inne myślenie: kiedyś – skąd my to znamy – panowała tu “atletokracja”, czyli stawianie na najsilniejszych. Queiroz pokazał, że nie to jest najważniejsze w piłce, a inteligencja boiskowa i umiejętności.
KURSY NA MECZ KOLUMBIA – CHILE W TOTOLOTEK.PL. CZERWONA KARTKA W MECZU: TAK 3.40
W Kolumbii zmieniać piłkarskiej kultury nie musi, ma tylko i wyłącznie dać sukces. W Iranie doszedł do sufitu, bo powiedzmy jasno: Team Melli na obu mundialach zrobiło wynik ponad stan, a jednak nie wyszło z grupy. Jaki byłby wynik ponad stan z Kolumbią?
Czy medal?
Początki są obiecujące, Kolumbia gra – jak to zespoły Queiroza – zabójczo skuteczną piłkę. Ale skoro Queiroz powstrzymał Messiego zespołem Iranu, to powstrzymanie Leo Kolumbią było igraszką.
A jednak cały czas uderza w pokorne tony. O Chile mówi, że to faworyt całego Copa America.
Czy może to kolejna gra?
Włożenie presji na plecy Chile?
I zarazem próba sprowokowania Canarinhos, grających u siebie, przez wszystkich uważanych za faworyta turnieju?
Fot. NewsPix