Liga ma przerwę wakacyjną, mistrzostwa świata U-20 już się zakończyły, pucharowe eurowpierdole boje dopiero przed nami, ale to nie znaczy, że nie odbywają się teraz bardzo ważne piłkarskie wydarzenia na polskiej ziemi. W czwartek doszło do wielkiego meczu w Ciścu. Miejscowy UKS Maksymilian Cisiec w finale pre-eliminacji grupy południowej walczył z Krakowsko-Radomskim Teamem o wejście do finału eliminacji (23 czerwca na obiektach PKS-u Radość), które wyłonią ostatnich uczestników pierwszej edycji Turnieju im. Pawła Zarzecznego (29 czerwca). Mieliśmy możliwość, żeby tam podjechać, więc chętnie z tego skorzystaliśmy.
I nie żałowaliśmy. To był futbol w najczystszej postaci, bez żadnych zbędnych ozdobników.
Maksymilian Cisiec na co dzień rywalizuje w B-klasie. Klub powstał w 2002 roku. Seniorskie granie zaczął w sezonie 2003/04 od istniejącej jeszcze wówczas żywieckiej C-klasy. Już rok później świętował pierwszy awans. Minęły cztery lata i była już A-klasa, a latem 2013 doszło do największego jak na razie sukcesu, jakim jest wejście do okręgówki. W klubowym budynku zaraz przy wejściu zawieszono zdjęcie drużyny, która tego dokonała. Kilku zawodników z obecnego składu pamięta tamte czasy.
Okręgówką Cisiec cieszył się przez cztery sezony, a potem zaczął się zjazd. Sezon po sezonie następowały spadki i od roku znów jest tylko B-klasa. W kuluarach mówi się, że klub obrał złą politykę kadrową, za bardzo sięgał po piłkarzy spoza okolic, generując niepotrzebne koszty. Od lutego Maksymilian ma nowy zarząd, na czele którego stoi Sławomir Motyka – były junior UKS-u, mający też za sobą trochę meczów w seniorach (w sezonie spadkowym z A-klasy uzbierał ich 10). W juniorach pokopał także wiceprezes Przemysław Szczotka, a drugi wiceprezes Dawid Motyka jest bratem prezesa Sławomira.
W klubie nie ukrywają, że ich ambicje sięgają wyżej niż obecny poziom. – Dograliśmy sezon byleby go skończyć, spaść i tak nie mogliśmy, a teraz od 17 sierpnia nowe rozdanie i walka o awans – zapowiada prezes Motyka.
Klub funkcjonuje spokojnie, choć bez szaleństw. – Wszystkie kluby z gminy otrzymują tyle samo, czyli 31,5 tys. zł. Lwia część z tej kwoty idzie na dojazdy, sędziów, sprzęt, utrzymanie budynku klubowego. Roczny budżet wynosi około 50 tys. zł. Brakującą część ciułamy na różne sposoby, mamy grupę sponsorów. Z tego miejsca chcę im podziękować, że interesują się klubem i wydają prywatne pieniądze, by mógł on funkcjonować. To nieraz byli działacze i prezesi – mówi Motyka.
Zdecydowanie ponadprzeciętnie wygląda natomiast infrastruktura. Mający 268 miejsc siedzących obiekt spełniałby nawet wymogi trzecioligowe. Do tego zadbany budynek klubowy, a zaraz obok boisko treningowe.
Z drugiej strony znajduje się duży plac zabaw, a za trybunami ciągnie się licząca 10 kilometrów trasa rowerowa. Ogólnie siedziba Maksymiliana mieści się w pięknym miejscu, można napawać się widokami.
Maksymilian w drodze do finału pre-eliminacji rozbił 11:1 zespół MKS Świony „Don Bosko”. – Przez chwilę myśleliśmy, że to będzie ekipa z czwartoligowego Śląska Świętochłowice, była spina, a okazało się, że to chłopaki, którzy w większości po raz pierwszy zagrali na dużym boisku – uśmiechają się w Ciścu.
W podobnych rozmiarach Krakowsko-Radomski Team rozbił Wioskę Smerfów Kraków Tarnów. K-R Team to „dzika” drużyna, powstała na potrzeby naszego turnieju, ale w starciu z Maksymilianem miała być zdecydowanym faworytem. O ile w szeregach gospodarzy ledwo można było znaleźć ze dwa nazwiska, które otarły się o IV ligę, o tyle w szeregach gości nie brakowało zawodników z przeszłością trzecioligową, a nawet drugoligową. Na tym szczeblu epizod zaliczył 24-letni dziś Mateusz Ząbczyk, który wiosną 2014 rozegrał dwa mecze dla Garbarni Kraków. Ostatnio figurował jako zawodnik rezerw tego klubu. Część jego kolegów z K-R Team nadal gra w IV lidze lub okręgówce, a na co dzień są studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego, który reprezentują w rozgrywkach uczelnianych.
W Maksymilianie poważnie podeszli do rywalizacji. W okolicy rozwiesili nawet okolicznościowe plakaty.
Muzyka towarzysząca drużynom przy wyjściu na boisko zapowiadała wielkie emocje.
I takie były. Wszystkiemu przyglądało się kilkudziesięciu kibiców.
Był też sektor miejscowych WAGs. To już zdecydowanie poziom ekstraklasy. Panie osobiście dokonały selekcji co do zdjęcia, które mamy opublikować.
B-klasowiec wcale nie zamierzał godzić się z losem, zaczął z wielkim animuszem. Błyskawicznie objął prowadzenie, gdy po idealnym dośrodkowaniu z prawej strony pewnym strzałem głową piłkę do siatki posłał Kamil Białek (nie stwierdzono pokrewieństwa z Jakubem Białkiem). Oprócz tego Maksymilian stworzył sobie jeszcze 2-3 bardzo dobre sytuacje.
Ustalono zmiany lotne, więc dość szybko co bardziej zmęczeni udawali się do boksu. Autor pierwszego gola po paru minutach odpoczywał i przyglądał się z boku poczynaniom kolegów.
K-R Team potrzebował ponad kwadransa, żeby dojść do siebie, ale z czasem przejął inicjatywę. Widać było, że indywidualnie ma lepszych zawodników i na wyrównanie nie musieliśmy długo czekać.
Do przerwy 1:1. – Procenty jeszcze nie wyparowały. Wczoraj mieliśmy zakończenie sezonu. A do tego brak zgrania i klimat wysokogórski, sami rozumiecie. Następnym razem przyjedziemy dzień wcześniej. Gospodarze fajnie zaczęli, ale to drużyna, która na co dzień gra ze sobą i chwilami to widać – tłumaczyli zawodnicy z K-R Team. Druga strona kontrowała, że u niej również mało kto przyszedł zupełnie na sucho i to żadna wymówka.
Mecz miał swoje smaczki – z różnych kategorii. Mieliśmy na przykład udany rajd obrońcy Maksymiliana.
Ale też typowo B-klasowe rzuty wolne.
Druga połowa zaczęła się łudząco podobnie do pierwszej. Maksymilian grał odważnie i dość wysoko, co chwila stwarzał zagrożenie pod bramką przeciwnika. Golkipera K-R Teamu ratowała nawet poprzeczka. – Gdyby oni na co dzień tak grali w B-klasie! – komentowali miejscowi.
Nieskuteczność znów się zemściła. Do bólu pragmatyczni goście po przetrwaniu oblężenia szybko zadali dwa ciosy. Najpierw po błyskotliwym podaniu ze środka pola niepewny na przedpolu bramkarz (a raczej pełniący tym razem obowiązki bramkarskie) Maciej Byrtek został uprzedzony przez wspomnianego Mateusza Ząbczyka. A po chwili dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Piotr Więckowski.
Gospodarze ambitnie walczyli do końca i zmniejszyli straty po słusznie podyktowanym rzucie karnym, którego nie zmarnował Artur Kitka.
Wyrównać już się nie udało, choć B-klasowcy mieli jeszcze swoją piłkę meczową.
Krakowsko-Radomski Team wygrał 3:2 i melduje się 23 czerwca na obiektach PKS-u Radość. Było co oglądać, gratulacje dla wszystkich uczestników tego meczu.
– Fajna sprawa, mieliśmy kontakt z piłką, której na co dzień u nas nie ma. Pawła Zarzecznego bardzo szanowałem i lubiłem. Oglądałem jego programy w TV Republika czy w One Man Show. A co nas skłoniło do spróbowania sił? W sumie przypadek. Czytałem Weszło, zobaczyłem ogłoszenie i pomyślałem: co mi szkodzi? Najwyżej mi nie odpiszecie. To był dla nas zaszczyt, że mogliśmy wziąć udział w tym turnieju i upamiętnić takiego człowieka jak Paweł – komentował prezes pokonanych.
– Czesław Michniewicz powiedział w „Stanie Futbolu”, że jeśli już przegrywać, to tak jak Liverpool 0:3 na Barcelonie. Teraz mogę dodać, że jeśli przegrywać, to jak Maksymilian z K-R Team. Szczerze mówiąc, spodziewałem się naszego pogromu. Wszyscy wspominali, że przyjeżdżają chłopaki z przeszłością w trzeciej czy nawet drugiej lidze, więc nie ukrywam, że nastawialiśmy się na mocniejszego przeciwnika. Oczywiście szacunek dla rywala, który ograł nas 3:2, ale jestem naprawdę dumny z naszych chłopaków. Pokazali charakter i kawał dobrej piłki – dodał Sławomir Motyka.
Po meczu wszyscy byli zaproszeni na grilla z dobrą giętą i piwem do oporu. A i coś mocniejszego szybko wjechało.
Było głośno i wesoło. Na pożegnanie goście zabrali skrzynkę browarów, w końcu trzeba już budować formę na 23 czerwca.
Z naszej strony pojawiła się nawet pokusa, by zostać do 4 rano, ale jednak zwyciężył zdrowy rozsądek. Żegnamy uroczy Cisiec, a K-R Team szykuje się na wielką przygodę. Kto wie: może nie mówimy „żegnajcie”, tylko „do zobaczenia”!
***
Całe pre-eliminacje stanowiły zresztą duże wyzwanie logistyczno-organizacyjne. Musieliśmy kilkukrotnie powtarzać losowania, bo kolejne kluby dopisywały się bądź wypisywały z listy uczestników, każdorazowo zaś wymuszało to również ponowne rozpatrzenie tzw. czynnika geograficznego. Czynnik geograficzny był potrzebny na przykład po to, by drużyna Odry Bytom Odrzański nie musiała jechać do Krakowa (milion kilometrów), tylko do Poznania (trochę mniej niż milion kilometrów).
Wszystkim uczestnikom serdecznie gratulujemy i dziękujemy – jesteśmy naprawdę zachwyceni, jak wiele udało się zrobić w tak krótkim czasie. My mamy czyste sumienie – bo przed nikim nie zamknęliśmy drzwi, a wy, przynajmniej taką mamy nadzieję, dobrze bawiliście się podczas eliminacji.
Kto i gdzie grał? Przede wszystkim stworzyliśmy trzy grupy pre-eliminacyjne: Południe, Zachód i Warszawę. Komplet wyników wygląda jakoś tak:
POŁUDNIE:
Maksymilian Cisiec – MKS Świony 11:1
Krakowsko-Radomski Team – Wioska Smerfów 19:4
Maksymilian Cisiec – Krakowsko-Radomski Team 2:3
ZACHÓD:
Odra Bytom Odrzański – Polonia II Środa Wielkopolska 3:0 vo
Antares Zalasewo – FC Poznań 14:1
Odra Bytom Odrzański – Antares Zalasewo 16:0
WARSZAWA:
SSC Cyrkulatka – Pojemna Halina 0:1
Victoria Warszawa – Zodiak Sucha 2:8
Futboliga.pl – Devka Warszawa 9:4
Zodiak Sucha – Futboliga.pl 1:4
Pojemna Halina – Futboliga.pl 5:2
Tym samym w gronie uczestników turnieju eliminacyjnego witamy Pojemną Halinę, Odrę Bytom Odrzański oraz Krakowsko-Radomski Team. Kto jeszcze zagra w eliminacjach? Rozstawienie otrzymały zespoły Farmacji Tarchomin, Nocnej Ligi Halowej, Laury Chylice, reprezentacji NC+, Muzeum Sportu i Turystyki oraz Piłkawki Białystok (wywalczyła bez gry awans z grupy pre-eliminacyjnej Wschód, z której wycofali się wszyscy rywale).
Kiedy eliminacje? 23 czerwca, na obiektach PKS-u Radość, mniej więcej od 9.00 do 19.30. Przebieg? Trzy grupy po trzy zespoły, każdy z każdym. Potem zwycięzcy trzech grup tworzą grupę mistrzowską i znów grają między sobą. DWIE najlepsze drużyny uzyskują awans do finałowego turnieju (miejsce zwolniła Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski). Uwaga! Jedzenie na obiektach Radości będzie, ale płatne! Uprzedzamy, bo oczywiście na finale 29.06 wszystko będzie za friko, jak to podczas meczów KTS-u Weszło.
Grupy, które wylosowali w Muzeum Sportu i Rekreacji Tomasz Jagodziński oraz Władysław Żmuda (serio, to nie hiperbole, losowanie finałów też robimy na grubo!), wyglądają tak:
Grupa A:
9:00 Nocna Liga Halowa – Laura Chylice
9:50 Nocna Liga Halowa – Piłkawka Białystok
10:40 Piłkawka Białystok – Laura Chylice
Grupa B:
11:30 Pojemna Halina – Muzeum Sportu i Turystyki
12:20 Pojemna Halina – Krakowsko-Radomski Team
13:10 Krakowsko-Radomski Team – Muzeum Sportu i Turystyki
Grupa C:
14:00 MKS ODRA Bytom Odrzański – NC+
14:50 MKS ODRA Bytom Odrzański – Farmacja Tarchomin
15:40 Farmacja Tarchomin – NC+
17:00 A1 – B1
17:50 B1 – C1
18:40 A1 – C1
Super to wygląda, panowie i panie. A przecież to co najgrubsze, dopiero przed nami!
Tekst, zdjęcia i video: Przemysław Michalak