Jest parę pewnych rzeczy na tym świecie. Śmierć, podatki, telefon raz w miesiącu z zapytaniem, czy nie chce pan garnków, bo są zajebiste i w promocji. Cóż, powoli oswajamy się z myślą, że trzeba do tej listy dopisać Argentynę, która daje ciała na międzynarodowym turnieju. Oczywiście warto rozróżnić skalę, ponieważ można przegrać trochę i zająć drugie miejsce na mundialu w Brazylii, ale można też przegrywać bardzo i… drżeć o wyjście z grupy na Copa America. Czyli dokładnie tak, jak Argentyna teraz.
To jest naprawdę aż niepojęte jak słabo gra ta reprezentacja. Jeśli ktoś cierpi na bezsenność, powinien puszczać sobie mecze Argentyńczyków, bo usnąłby od razu. Z Kolumbią wyglądało to gorzej niż źle, w pierwszej połowie oba zespoły leciały sobie w kulki i nie oddały żadnego celnego strzału, ale po przerwie Kolumbijczycy przerwali ten cyrk i sieknęli dwie sztuki. Albicelestes na taki zryw się nie zebrali, stworzyli sobie może jedną groźniejszą sytuację, a poza tym walili głową w mur. I to też piszemy bez przekonania, gdyż uderzanie w mur wymaga jakiegokolwiek wysiłku, a Argentyńczycy byli wolni, nudni, apatyczni.
Spotkanie z Paragwajem? Właściwie powtórka z rozrywki. Udało się co prawda strzelić bramkę, ale z rzutu karnego i – uwaga – był to jeden z dwóch celnych strzałów, na jakie odważyła się ta przebojowa ekipa. Dodajmy też, że z remisu 1:1 bardziej niezadowoleni mogli być Paragwajczycy, ponieważ oni pięć minut po wyrównującej bramce Messiego też mieli jedenastkę, ale Armani odbił strzał Gonzaleza.
Mimo wszystko sytuacja Argentyny w grupie jest dość skomplikowana:
Kolumbia ma sześć punktów.
Paragwaj dwa.
Katar i Argentyna po jednym.
W następnej kolejce pierwsza drużyna gra z drugą, trzecia z czwartą. Mogłoby się wydawać, że ogranie Kataru to nie jest zbyt trudna rzecz, ale dla takiej Argentyny wszystko jest (nie)możliwe. Poza tym Katar to nie są leszcze, Stefan. Kolumbia wcisnęła im tylko jedną bramkę (Argentynie dwie). Paragwajczykom Katarczycy sieknęli dwa razy (Argentyńczycy tylko raz). Poza tym jak się ogląda takie trafienia, to widać, że jest jakość:
Przy remisie Argentyńczycy na pewno nie zajmą drugiego miejsca, gdyż Katar ma lepszy bilans bramkowy. Mogą wówczas liczyć na wyjście z trzeciego miejsca, ale że bilans mieliby wówczas ubogi, -2, istniałaby duża szansa, że nie załapią się do grona dwóch drużyn, które wyjdą z grupy kuchennymi drzwiami. No, a porażka oczywiście Argentynę eliminuje.
Żal na to wszystko patrzeć. Pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to wina Messiego, który nie ciągnie Argentyny za uszy, natomiast ujmijmy to tak: kupiony do Zagłębia Sosnowiec też nie wciągnąłby go do Ligi Mistrzów. Z Paragwajem miał pięć udanych dryblingów, żaden inny gracz – czy to z Argentyny, czy z obozu rywala – nie przekroczył granicy dwóch. Miał najwiecej strzałów i to on oddał jedyne celne uderzenia ze strony Albicelestes. WhoScored widzi w nim najlepszego gracza meczu ze średnią 7,56. Zobaczcie też ten filmik:
Sólo sólo y siempre solo. pic.twitter.com/nGa25116Zz
— HINCHA DE MESSI ♡ (@Jenniferagueroo) June 18, 2019
Przecież to się nie mieści w głowie jak ta drużyna jest źle poustawiana, jak nie ma pomysłu na swoje funkcjonowanie. Ładne zdania znalazł Dominik Piechota z Przeglądu Sportowego: „Messi jest w kraju jak fatamorgana. Nierealne złudzenie. Oaza na pustyni, przez którą maszeruje Argentyna. Wierzysz złudnie, że on wygra ci mecz, ale w rzeczywistości nie ma ku temu powodów. Liczysz tylko na jego talent i cuda.”
Ktoś mądry inaczej powie: to grać bez niego, wtedy się obudzą! Taa… Po pierwsze – to najlepszy strzelec w historii reprezentacji. Po drugie – w czterech ostatnich meczach o punktu bez Messiego, Argentyna nie potrafiła wygrać ani razu. Nie chowa się takiego gościa do szafy, to bez sensu.
Problem jest większy. Na pewno dotyczy on tego, że federacja nie potrafi znaleźć selekcjonera, który ogarnąłby ten burdel. Wybór na to stanowisko Lionela Scaloniego to jakiś skandal. Facet nie prowadził wcześniej żadnej seniorskiej drużyny, nie zebrał też jakiegoś wielkiego doświadczenia, skoro skończył karierę w 2015 roku. No, ale skoro ograł w meczach towarzyskich jako tymczasowy trener Gwatemalę i Irak, uznano, że można mu zaufać. Świetny plan.
No, ale tam to już norma, zobaczcie na selekcjonerów Argentyny w XXI wieku. Roi się od dziwolągów.
Pewnie, że Argentyna nie przywiozła ze sobą na Copa America mocnego składu. Jeśli skład zaczyna się na Messim, a kończy na Renzo Saravii, to wiadomo, że mówimy o dużym rozstrzale. Natomiast wciąż jest to ekipa, która już dzisiaj powinna mieć pewny awans do fazy pucharowej i zastanawiać się nad tym, jak idealnie trafić z formą, by jednak dotrzeć do finału. Tymczasem finał jest już właściwie w niedzielę, tylko nie taki, o jakim wszyscy myśleli. Grany z Katarem, by uniknąć absolutnej kompromitacji.
Argentyno, jak mogłaś tak nisko upaść?
Fot. Newspix