Informowanie o kolejnym Polaku w Serie A wywołuje mniej więcej takie emocje, jak oglądanie wyścigu kropli na szybie. Ot, standard. Przyzwyczailiśmy się, że nasi rodacy kolonizują słoneczną Italię, choć – wiadomo – nie zawsze grają regularnie. Niemniej jednak liczbowo wygląda to co najmniej solidnie, a teraz do okazałego grona Polaków we włoskiej elicie dołączył Paweł Dawidowicz.

Kolejny Polak w Serie A. Dawidowicz wskakuje do elity

Droga nie była łatwa, wybojów nie brakowało, ale – powiedzmy sobie szczerze – Hellas pokpił sprawę na własne życzenie. Oto spadkowicz z Serie A, który liczył na szybki powrót do elity zajął piąte miejsce w sezonie zasadniczym. Zaledwie piąte miejsce.

4

Efekt? Baraże. No i tutaj zaczęły się wyboje. Niby Cittadella nie jest potentatem, niby byłaby absolutnym debiutantem w Serie A, niby pochodzi z miejscowości liczącej sobie zaledwie dwadzieścia tysięcy mieszkańców, ale – koniec końców – postawiła się faworyzowanemu rywalowi.

Wygrała na własnym stadionie 2:0, a trochę szerzej napisaliśmy o niej, na gorąco, w tym miejscu.

Zadanie było trudne, ale Hellas wyszedł na rewanż wyjątkowo zmotywowany. Dominował przez całe spotkanie, szybko zdobył bramkę, dość powiedzieć, że goście kończyli w dziewięciu. No, nie było innej opcji niż przypieczętowanie przewagi drugim i trzecim golem, a w konsekwencji awansem.

Czy to będzie dla Pawła Dawidowicza moment przełomowy? Czas, w którym wskoczy do elity i ustabilizuje swoją pozycję na dłużej? Nie ma co ukrywać, że trochę ciągnie się za nim łatka młodzieżowego Euro, ale naprawdę dawał radę w Serie B. Co najważniejsze – wrócił do zdrowia i przestał łapać mikrourazy, które nękały go w poprzednich latach. W Hellasie ma pewnie miejsce, pamiętajmy też, że Polak kosztował włoski klub, zdaniem Przeglądu Sportowego, od 3 do 3,5 milionów euro. W przypadku transferów naszych rodaków taka suma nie robi raczej większego wrażenia, ale dla Hellasu to naprawdę duże pieniądze i spory wydatek. Co prawda jeszcze kilka lat temu Włosi potrafili wyłożyć 15 baniek na Iturbe, choć tylko po to, żeby zaraz puścić go z przebitką do Romy, czy jeszcze wcześniej 7 milionów na Camoranesiego, ale no właśnie – to już zamierzchłe czasy.

Innymi słowy – Włosi zaryzykowali, ale się na transferze Polaka nie sparzyli. Dawidowicz polskim Hummelsem może nie będzie, ale swoją markę na Półwyspie Apenińskim krok po kroku buduje i umacnia.

Fot. Newspix.pl

Wichniarek: – Potrzebujemy dziewięciu takich Świderskich

Arek Dobruchowski

Polska nie porywa, ale naprawia błędy. Santos buduje, rozwiązując bieżące problemy

Szymon Janczyk

„Pierwsza liga marzeń? Liga o standardach Ekstraklasy, ale z nieco mniejszymi budżetami”

Damian Smyk

Bartosz Salamon zasłużył na kolejne powołanie

Paweł Ożóg

Szczęsny: – Zespół uwierzył w to, co trener nam proponuje

Arek Dobruchowski

Sylvinho: – Nie zgadzam się z Santosem. Remis byłby sprawiedliwym wynikiem

Arek Dobruchowski

Polska nie porywa, ale naprawia błędy. Santos buduje, rozwiązując bieżące problemy

Szymon Janczyk
12

„Pierwsza liga marzeń? Liga o standardach Ekstraklasy, ale z nieco mniejszymi budżetami”

Damian Smyk
0

Bartosz Salamon zasłużył na kolejne powołanie

Paweł Ożóg
18

Chorążyk: W bazie mamy ponad 1500 piłkarzy i piłkarek z polskimi korzeniami

Mateusz Janiak
0

Ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki. Miejsca 100-76 [część 1/4]

Maciej Wąsowski
36

Trela: Państwo w państwie. Dlaczego kadra potrzebuje własnej wewnętrznej hierarchii

Michał Trela
77