Szczerze mówiąc, na dłuższą chwilę zapomnieliśmy, że Tomasz Kuszczak jeszcze gra w piłkę. Trudno nawet powiedzieć, że w tym sezonie Polak grał najgorzej od lat, bo tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Kuszczak nie dostał żadnej szansy od Garry’ego Monka. Nic więc dziwnego, że Birmingham City nie zdecydowało się przedłużyć kontraktu z naszym rodakiem. Tym samym 37-latek jest wolnym zawodnikiem, ponieważ 30 czerwca wygasa jego umowa z “Blues”.
Były reprezentant Polski może pluć sobie w brodę, ponieważ latem 2018 roku miał zielone światło od Birmingham City, by zmienić klub. Sam o tym wspomniał w wywiadzie, który ukazał się na łamach Przeglądu Sportowego: – W ciągu sześciu lat kilka razy byłem blisko wejścia do Premier League. Jako gracz Brighton i Wolverhampton otarłem się o awans. Nie jest to takie proste, ale nie składam broni. W zimowym okienku transferowym miałem ofertę wypożyczenia z Newcastle, zgłosiło się też po mnie Derby, które walczyło o awans. W Birmingham usłyszałem jednak, że mam zostać w klubie. Mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez rok, ale sytuacja trochę się zmieniła, bo po zakończeniu sezonu dostałem zielone światło na transfer.
Trochę szkoda, ponieważ po sezonie-widmo, trudno będzie Polakowi znaleźć nowy klub. Owszem, jest wolnym zawodnikiem, ale trzeba otwarcie sobie powiedzieć, że ktoś będzie musiał zdecydować się na kupno kota w worku. Tym bardziej że sezon wcześniej Kuszczak także był tylko rezerwowym. Rozegrał jedynie 10 spotkań w lidze, w których stracił 15 bramek. No nie jest to wynik, który powinien skusić jakikolwiek klub z Championship.
Koniec kariery? Raczej nie, ponieważ 37-latek nie chce odwieszać butów na kołek, po tak smutnym zakończeniu przygody z Birmingham.
– Nie zamierzam jeszcze kończyć kariery, choć w przyszłym roku mam 37. urodziny. Skupiam się na tym, by być fizycznie gotowym do gry, bo doświadczenia mi nie brakuje. Po zamknięciu okna transferowego dla piłkarza w mojej sytuacji, jest 3,5 miesiąca martwego okresu oczekiwania na możliwość zmiany klubu. Na pewno nie chcę zakończyć grania w piłkę w taki sposób. Dzięki ciężkiej pracy miałem piękną karierę. Grałem w dobrych klubach, a przede wszystkim w najlepszym na świecie – Manchesterze United. Nie jestem gorszym bramkarzem niż byłem wtedy, raczej lepszym, bo mam ogromne doświadczenie. Moja sytuacja w Birmingham nie jest odpowiednim podsumowaniem kariery. Dlatego jeszcze chcę zagrać w bramce. Jestem mocno zmotywowany i robię wszystko, by w styczniu być na 100 procent przygotowany do gry – mówił Kuszczak w listopadzie ubiegłego roku w rozmowie z Robertem Ciskiem z portalu “Łączy nas piłka”.
Może więc Ekstraklasa? Jeśli chodzi o poziom gry raczej nie byłoby z tym problemu. Kuszczak co prawda był odsunięty od pierwszego zespołu Birmingham, ale cały czas trenował z drugim, czasami trzecim zespołem. Poza tym słynie z tego, że jest tytanem pracy. Nigdy nie odpuszcza na treningach, a jak ma uraz, to i tak stara się grać. Właściwie w takim tonie przebiegła cała jego kariera. Trudno jednak przypuszczać, że 37-latek będzie chciał zagrać w polskiej lidze. Jeśli nie dostanie angażu na zapleczu Premier League, to być może skusi się na jakiś egzotyczny kierunek. W końcu mówimy o byłym reprezentancie kraju, który na koncie ma 61 spotkań w barwach Manchesteru United. Z takim CV raczej nie będzie miał problemu, by złapać robotę w takich krajach jak: Australia, USA, Nowa Zelandia czy Katar.
Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!
Fot. NewsPix