Zagłębie Lubin liczy na to, że historia lubi się powtarzać. Wszak trzy lata temu Miedziowi byli w bardzo podobnej sytuacji co teraz – też mieli aspirację do gry w Europie, też przegrali dwa pierwsze mecze w rundzie finałowej. Ale wówczas po świetnym finiszu (pięć zwycięstw w pięciu meczach) tuż przed metą przyklepali sobie udział w europejskich pucharach. Dziś moment prawdy dla lubinian – jeśli wygrają z Jagą, to złapią kontakt z czwartym miejscem. Jeśli przegrają, to w sumie mogą jechać już na wakacje.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
Tabela po 32. kolejce przed trzema laty wyglądała tak:
Wówczas też istniało prawdopodobieństwo, że czwarta pozycja da puchary (i ostatecznie dała, bo Legia wygrała Puchar Polski). Dwa punkty straty do potencjalnego miejsca pucharowego, cztery do pewnej kwalifikacji do eliminacji Ligi Europy. Biorąc pod uwagę, że wtedy lubinianie wjechali w rundę finałową z dwiema porażkami, to optymizm związany z grą ekipy Piotra Stokowca w pucharach był… no, dość ostrożny.
Podobnie jak ostrożny jest teraz Ben van Dael. To znaczy ostrożny w wypowiedziach, bo nie w zachowaniu – przez naruszenie nietykalności sędziego (pociągnięcie arbitra za ramię) został zawieszony przez Komisję Ligi na jedno spotkanie. Ale Holender w wystąpieniach medialnych jest bardzo zachowawczy. Nie pompuje balonika. – Czy zasługujemy na grę w pucharach? Cóż, nie zajmujemy obecnie miejsca, które jest tym premiowane, więc w tym momencie nie, nie zasługujemy na to – wybrnął ostatnio.
Bo Zagłębie w tych dwóch kolejkach przestało być Lechią w wersji demo. Wcześniej było do bólu pragmatyczne – jeśli popełniało błędy, to akurat tyle, by nie pozwolić sobie na stratę punktów. Jeśli strzelało gole, to akurat na styku tego, by sięgnąć po pełną pulę. A w rundzie finałowej? Sprezentowanie dwóch karnych Pogoni, niewykorzystanie gry w przewadze przez 70 minut w Gliwicach.
Zagłębie faworytem starcia w Lubinie. Kursy w Totolotku: 2,20 na Zagłębie, 3,40 na remis, 3,30 na Jagiellonię
Albo Miedziowi przestawią wajchę w drugą stronę, albo już dzisiaj będą mogli zapomnieć o biciu się o puchary. Porażka z Jagiellonią sprawi, że do czwartego miejsca strata będzie wynosiła już siedem punktów. W warunkach rundy finałowej – strata nie do odrobienia.
A co tam u białostoczan? Jaga po meczu z Cracovią nie wracała do siebie, tylko przeniosła się na zachód i tu stacjonowała. A ekipa Mamrota jest w formie – na dwanaście punktów możliwych do zdobycia zgarnęli w ostatnich czterech meczach dziesięć. A remis w starciu z Lechem dali sobie wyrwać dopiero w samej końcówce po golu z rykoszetu i po spalonym. Wicemistrzom Polski nie doskwiera nawet brak Arvydasa Novikovasa, który z powodu kontuzji nie zagrał ostatnio z Kolejorzem i z Cracovią.
W formie jest za to Jesus Imaz, który korzysta na tym, że sędziowie chętnie wskazują ostatnio na wapno w starciach z Jagą:
Wniosek? Nie musisz grać z klasyczną dziewiątką, jeśli w czterech meczach ligowych sędziowie dyktują ci pięć rzutów karnych. A w Lubinie Jaga też z nominalnym snajperem raczej nie zagra (biegać tam będzie Imaz, który lubi zejść głębiej czy poszukać miejsca na skrzydle), bo kontuzjowany jest Scepović, zaś występ Klimali jest wątpliwy.
Imaz strzeli kolejnego gola? Kurs na bramkę Hiszpana – 2,70
I albo Zagłębie te absencje wykorzysta, albo w Lubinie będą już mogli skupić się na przeglądzie kadry i wylać fundamenty pod budowę zespołu na przyszły sezon.