Różne rzeczy w wykonaniu polskich klub już widzieliśmy – zdarzyło się nawet, że jeden odpadł z pucharów nie przez to, że był słaby, a przez to, że nie dopilnował kartek – ale dzisiaj zostaliśmy niemile zaskoczeni. Jagiellonia Białystok prawdopodobnie jest tak mocno zaaferowana czwartkowym finałem Totolotek Pucharu Polski, swoim “meczem sezonu”, że zapomniała, iż przed nim musi rozegrać jeszcze spotkanie ligowe w Lubinie. Wstyd, żenada, kompromitacja. Co prawda jakieś starcie ostatecznie się na Dolnym Śląsku odbyło, ale nie uwierzymy, że w białych koszulkach wystąpili zawodowi piłkarze solidnego klubu, którzy chcieli odnieść zwycięstwo.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
Nie, nie, i jeszcze raz, kurwa, nie. Piłkarze Jagiellonii, których znamy, może i nie byli wiosną w najwyższej formie, ale nie robiliby sobie ze wszystkich jaj. Tymczasem to właśnie jaja widniały w statystykach tej drużyny po pierwszej połowie.
Zero celnych strzałów.
Zero strzałów w ogóle.
Rzutów rożnych też zero.
No i nawet spalonych również zero!
Równie dobrze można było skorzystać ze świetnej pogody, rozłożyć kocyki, grilla i wcześniej rozpocząć majówkę. Bez zawracania głowy ludziom, którzy łudzili się, że w piątek wieczorem obejrzą mecz piłkarski. Bez dwóch zdań w stosunku do klubu z Podlasia powinny zostać wyciągnięte jakieś konsekwencje!
Gdyby przynajmniej Zagłębie wyglądało jakoś świetnie… Przecież mówimy o drużynie, która w grupie mistrzowskiej zdążyła już przegrać z Pogonią i nawet nie pierdnęła przy Piaście Gliwice, który przez ponad 70 minut grał w “10”. Dziś Miedziowi wyglądali lepiej, ale szybko zrobili swoje, a później, co dość logiczne, też postanowili się nie przemęczać.
Skoro już się trochę powyzłośliwialiśmy, możemy jeszcze kogoś pochwalić. Należy się to na pewno skrzydłowym Zagłębia. O ile cała drużyna jest typowym średniakiem, to duet bocznych pomocników Miedziowi mają w tym momencie bodaj najlepszy w lidze. Dziś Bartłomiej Pawłowski otworzył wynik przez strzelenie gola Damjanem Boharem. Udział Pawłowskiego przy trafieniu Tuszyńskiego był już mniej znaczący, ale ogólnie statystki tych panów budzą respekt.
Pawłowski: 8 goli, 5 asyst, 3 kluczowe podania.
Bohar: 9 goli, 6 asyst, 1 kluczowe podanie.
W pozostałych klubach cieszą się, gdy mają jednego skrzydłowego wykręcającego takie liczby. Sztos! I w połączeniu ze Starzyńskim, Jagiełłą, strzelającym od czasu do czasu Tuszyńskim i solidną obroną ciągle to może dać puchary. Sprzyjającą okolicznością byłaby w tym przypadku porażka Jagi w Totolotek Pucharze Polski z Lechią, a przy dzisiejszym poziomie ekipa Mamrota miałaby ją jak w banku. W drugiej połowie było lepiej, udało się nawet oddać celny strzał, ale to “lepiej” nawet nie stało obok “okej”. Jeśli jakoś przyczyni się to do zdobycia trofeum, ta porażka pójdzie w niepamięć, gdy mówimy o kibicach, ale jeśli o nas chodzi, niesmak pozostanie tak czy siak.
[event_results 579016]
Fot. FotoPyK