Reklama

Chcę być najdroższy w historii polskiej ligi

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2019, 07:39 • 10 min czytania 0 komentarzy

– Czuję się tu bardzo dobrze, decyzja o przyjściu tutaj była trafiona. Byłbym dumny, gdyby Legia zdecydowała się mnie wykupić, dzięki czemu zostałbym najdroższym piłkarzem kupionym kiedykolwiek przez polski klub. To byłoby fajne! – mówi w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z „Super Expressu” Iuri Medeiros.

Chcę być najdroższy w historii polskiej ligi

GAZETA WYBORCZA

Ajax i Tottenham, czyli wyjątkowi goście w półfinale LM.

Ajax ma 91,9 mln euro przychodu, a Tottenham – 428,3 mln. Rekord transferowy amsterdamczyków (16,25 mln euro za Miralema Sulejmaniego) nie zmieściłby się w dziesiątce największych zakupów londyńczyków. Ajax kiedyś był w Europie hegemonem, w latach 70. wygrywał Puchar Europy trzy razy z rzędu. Tottenham wygrywał Puchar Zdobywców Pucharów i Puchar UEFA, ale w najważniejszych rozgrywkach był tylko rzadko widzianym gościem – w sumie wystąpił tylko w pięciu edycjach.

Oba zespoły łączy jednak to, że nikt się ich tutaj nie spodziewał. Ajax zaczynał przecież kwalifikacje w połowie lipca, razem z PAOK-iem i Sturmem Graz. I nie byłoby sensa-cji, gdyby po drodze gdzieś przepadł, nie wspominając już o dwumeczach z Realem Madryt i Juventusem. Tottenham na półmetku fazy grupowej miał natomiast jeden punkt. Skończył jesień z ujemnym bilansem bramkowym, awansował do fazy pucharowej dzięki lepszemu bilansowi meczów z Interem Mediolan. W środę grał bez kontuzjowanego lidera Harry’ego Kane’a.

Reklama

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.26.58

SUPER EXPRESS

Iuri Medeiros chce być najdroższy w historii polskiej ligi. I nie ma nic przeciwko pozostaniu w Legii na dłużej.

– Pytane, czy przy małych dzieciach nie przydałoby ci się więcej stabilizacji, a nie zmiana klubów co pół roku? Latem kończy się twoje wypożyczenie do Legii. Chciałbyś zostać w Warszawie?
– Tak. Chciałbym. Czuję się tu bardzo dobrze, decyzja o przyjściu tutaj była trafiona. Ale nie wszystko zależy ode mnie. Muszą dogadać się kluby….

– Ale gdybym tu, przy stole, miał dla ciebie umowę przedłużającą pozostanie w Legii, to byś ją w tym momencie podpisał?
– Tak, podpisałbym.

– Kibice Legii żartują nawet, że trzeba zorganizować zbiórkę na wykupienie cię ze Sportingu…
– (śmiech). Dobre. To oznacza, że zaczynam spełniać ich oczekiwania. A 6 mln euro, które jest moją klauzulą wykupu, to bardzo duże pieniądze jak na polskie warunki. Ale byłbym dumny, gdyby Legia się zdecydowała, dzięki czemu zostałbym najdroższym piłkarzem kupionym kiedykolwiek przez polski klub. To byłoby fajne!

Reklama

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.29.20

SPORT

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 06.52.39

Raków jeszcze bez awansu do ekstraklasy. Tego oficjalnego, bo że za moment zamelduje się w elicie – co do tego nikt nie ma wątpliwości.

Drużyna Marka Papszuna jechała do Bytowa z dużymi nadziejami, ale też z chłodnymi głowami. Trener Rakowa i jego zawodnicy doskonale zdawali sobie sprawę, że jeśli za bardzo będą chcieli, to nic z tego nie wyjdzie. Z kolei walcząca o pozostanie w lidze Bytovia, do łatwych przeciwników nie należała.

Ostatecznie mecz zakończył się remisem i to goście mogli być bardziej niepocieszeni. Na świętowanie przyjdzie im czekać być może do środy, gdy na własnym stadionie zagrają z Podbeskidziem. Awans może przyjść wcześniej, jeśli dziś i jutro punkty pogubią drużyny Sandecji i Stali.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 06.54.30

Zdaniem Marcina Malinowskiego, Piast może pokrzyżować szyki Lechii i Legii.

– Piast może namieszać w decydującej fazie. Znam doskonale Waldemara Fornalika, cenię jego warsztat trenerski i wiem, że jego zespół do końca będzie walczył o pełną pulę. Na pewno w Warszawie i Gdańsku ciśnienie jest znacznie większe, jeśli chodzi o zdobycie mistrzostwa. Piast może, ale nie musi i kto wie, czy to nie będzie koronny argument. Z drużyn czołówki ekipa z Gliwic gra najładniejszą piłkę. Czas pokaże, jak się to wszystko potoczy. Na pewno każdy mecz będzie dla tych drużyn niezwykle ważny i jeśli marzy się o sukcesie, nie można pozwolić sobie na straty. Dobry start uskrzydli dany zespół, dlatego każdy będzie chciał rozpocząć od wygranej. Na tę chwilę niczego nie można przesądzać.

Dwaj golkiperzy z Żyliny – Kuciak i Plach – wielkimi atutami zespołów z ligowej czołówki.

Obu bramkarzy sporo łączy. Pochodzą z Żyliny, ważnego miejsca na futbolowej mapie naszego południowego sąsiada. Kuciak z MSK zdobył mistrzostwo i Superpuchar Słowacji. Plach terminował w ekipie juniorów i grał w rezerwach. Jego kariera przyśpieszenia nabrała tak naprawdę dopiero teraz. Trzeba podkreślić, że Piast, kiedy notował bardzo dobre wyniki w lidze, jak było to w sezonie 2012/13, kiedy zajął 4. miejsce i grał potem w europejskich pucharach, czy trzy lata temu, kiedy zdobył wicemistrzostwo, miał szczęście do dobrych bramkarzy. W pierwszym z wymienionych sezonów był nim Dariusz Trela, potem Szmatuła, a teraz jest Plach.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 06.54.40

Radosław Cierzniak nie uderza wprost w Sa Pinto, ale daje do zrozumienia, że dobrej atmosfery przy Portugalczyku to nie było.

– Co zmienił Vuković, że z dość toksycznej drużyny, zmieniliście się w zespół grający z dużym rozmachem i fantazją?
– Nie chciałbym wracać do tego, co było i oceniać ludzi, których już nie ma w klubie. Trener Vuković dał wszystkim więcej swobody, i poluzował relacje w szatni. Jeśli ktoś popełni błąd, to nie jest już tak piętnowany, jak było do momentu jego przyjścia. Pewnie, błędy trzeba eliminować, ale jesteśmy tylko ludźmi, więc pomyłki wkalkulowane są także w nasz zawód. Więcej swobody koledzy mają także w rozegraniu akcji, przede wszystkim w ataku pozycyjnym.

– O ile Czerczesow był dyktatorem z uśmiechem na twarzy, o tyle Ricardo Sa Pinto był wręcz zamordystą?
– Naprawdę chciałbym odciąć przeszłość grubą kreską. I już nie wracać do tego, co było. Skupiam się na tym, że teraz atmosfera jest świetna, a trener Vuković znakomicie wszedł w swoją rolę.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 06.54.58

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.01

Zmiany trenerów w tym sezonie wielu klubom wyszły na dobre. Jednym bardziej, innym dość nieznacznie. Ale w gruncie rzeczy na plus.

W większości klubów zmiany w trakcie sezonu dały dobry efekt. Przynajmniej na krótką metę.

Najlepszym potwierdzeniem tej tezy są trener Legii Aleksandar Vuković i prowadzący Wisłę Płock Leszek Ojrzyński. Niedawno przejęli mające kłopoty kluby (oczywiście problemy zupełnie innego kalibru) i na razie odnieśli komplet zwycięstw.

W ekstraklasie w tych rozgrywkach doszło do 10 zmian na ławce (nie liczymy trenerów tymczasowych). W aż ośmiu przypadkach taka decyzja dawała pozytywny efekt, nowy szkoleniowiec ma wyższą średnią punktów na mecz od poprzednika. Tylko w wypadku zmiany w Lechu Ivana Djurdjevicia na Adama Nawałkę postęp był minimalny. W pozostałych przypadkach znaczący. Oczywiście trudno na razie jeszcze oceniać roszadę w Arce, bo Jacek Zieliński prowadził ją tylko w jednej potyczce. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak przyjąć, że gorzej niż w końcowym okresie prowadzenia drużyny przez Smółkę nie będzie.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.05

Arvydas Novikovas odejdzie z Jagiellonii, Taras Romanczuk nie. Takie wieści płyną z Białegostoku na kilka dni przed meczem sezonu – finałem Pucharu Polski.

Przy Jurowieckiej czas na remanent nadejdzie po sezonie. Wtedy okaże się, czy w następnym, zespół nadal prowadzić będzie trener Ireneusz Mamrot, a jeśli tak, kogo będzie miał do dyspozycji. Nie ma wielkich szans na to, żeby w Jagiellonii pozostał Novikovas (kontrakt wygasa mu z końcem roku). Najmłodszy już nie jest i pragnie zarobić na sportową emeryturę poza granicami Polski. Chętni są.

To samo dotyczy Tarasa Romanczuka. On jednak, w przeciwieństwie do Litwina, nie chce się ruszać z Białegostoku. W podtrzymaniu tej decyzji pomóc ma mu klub, proponując przedłużenie umowy i podwyżkę. Wstępne rozmowy już się odbyły, lecz później, kiedy nastąpiła seria kiepskich wyników, nie było klimatu do negocjacji, więc zostały zawieszone. Większa pensja na pewno mu się należy, bo choć miewał lepsze sezony niż obecny, to zarobki na poziomie 20 tys. złotych dla czołowej postaci drużyny to śmiesznie mało.

Nie będzie dodatkowych premii dla piłkarzy Śląska za utrzymanie. 

Kiedy dwa lata temu piłkarzom Śląska zajrzał w oczy spadek, ówczesny zarząd z prezesem Michałem Bobowcem zmotywował zawodników obietnicą 500 tys. zł premii za utrzymanie. Cel sportowy został osiągnięty. Tym razem o dodatkowych gratyfikacjach finansowych dla piłkarzy nie ma mowy – zawodnicy mają się utrzymać za te pieniądze, na jakie od początku się umawiali.

– Sposobów na zmotywowanie drużyny jest wiele i będziemy korzystać z wszystkich, które uznamy za efektywne i sensowne. Natomiast nie wyobrażam sobie, żeby w Śląsku Wrocław obiecywać premię za utrzymanie, przy tym poziomie organizacyjnym klubu i przy tym poziomie wynagrodzeń. To nie miałoby nic wspólnego z profesjonalizmem. Premie powinny być wypłacane tylko za określony sukces, a gra w grupie spadkowej nie mieści się w definicji tego słowa (…) – stanowczo deklaruje prezes klubu Piotr Waśniewski.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.10

Kazimierz Moskal dostał nowy kontrakt w ŁKS-ie. Do 2022 roku.

Nic dziwnego, że nastroje w Łodzi dopisują. Sześć kolejek przed końcem ligi Rycerze Wiosny mają siedem punktów przewagi nad trzecim miejscem, a ich styl musi się podobać, czyli osiągnięto to, co zamierzano, zamieniając Robaszka na Moskala. Zamiast defensywy, atrakcyjna dla widza ofensywa. Ponadto udało się wypromować do reprezentacji Polski U-20 Jana Sobocińskiego i dopiąć formalności związane z rozbudową stadionu. Do pełni szczęścia brakuje ełkaesiakom zwycięstwa nad Sandecją, co zwiększy ich przewagę nad ekipą z Nowego Sącza do dziesięciu punktów. Jako że w tym roku wygrali sześć z siedmiu spotkań, kolejny triumf wydaje się jak najbardziej prawdopodobny.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.20

Co ciekawego w „Magazynie Lig Zagranicznych”?

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.37

A no na przykład przeklęta dla Guardioli Liga Mistrzów, o której pisze Jarosław Koliński.

Manchester City zawiódł w dwumeczu z Tottenhamem, a kluczowe okazało się – znów, jeśli spojrzeć na poprzednie starcia drużyny Guardioli w fazie pucharowej LM – spotkanie wyjazdowe. Na nowym stadionie Tottenhamu rzutu karnego nie wykorzystał bowiem Agüero i właśnie tego jednego trafienia zabrakło City do awansu. To było już dziesiąte z rzędu wyjazdowe starcie Guardioli bez zwycięstwa w ćwierćfinale lub półfinale Champions League. Ale angielscy eksperci nie tylko to wskazują jako przyczynę porażek. Jest nią również fatalna gra w obronie zawodników aktualnych mistrzów Anglii. Kiedy dwa lata temu odpadali z Monaco, w dwumeczu stracili sześć goli. Przed rokiem w starciu z Liverpoolem – pięć, a w potyczce z Tottenhamem – cztery. Takich strat nawet superatak z niebieskiej części Manchesteru nie był w stanie odrobić.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.47

Kuba Kręcidło z kolei o dogrywającym sezon Realu Madryt, którego piłkarze grają już z niemal zerową motywacją.

Dowodów na potwierdzenie tezy o bezsensowności sezonu Realu nie trzeba daleko szukać. Dziennik „Marca” pisze o „ostatnich stacjach drogi krzyżowej Realu”. Obrońca Królewskich Nacho Fernandez mówi, że „drużynie trudno zmotywować się do gry o nic”. Nadziei pozbawiony jest nawet Tomas Roncero, wicenaczelny dziennika „AS” i zwariowany fan Realu. – Niech ten sezon tortur wreszcie się już skończy! – błaga Hiszpan.

Słowa wsparcia do Madrytu płyną również z Barcelony. – Trudno jest dziś być kibicem Realu. Ani nie masz nic do stracenia, ani nic do wygrania. W kwietniu wszyscy skupiają się na wakacjach i letniej przemianie. To trudny okres – stwierdził Joan Laporta, były prezes Barcelony, który przecież znany był z bycia głównym antyfanem Królewskich.

Betis sięga po Giovaniego Lo Celso, który zachwycił na wypożyczeniu z PSG.

Lo Celso spodobał się zarządcom Betisu tak bardzo, że nawet nie czekali do końca wypożyczenia, tylko zdecydowali się wpłacić 22 mln euro już teraz. Miał zostać pod warunkiem awansu do europejskich pucharów, ale bez względu na ostateczne miejsce w tabeli podpisał kontrakt do 2023 roku.

Nic dziwnego, skoro ofensywny pomocnik jest najlepszym strzelcem zespołu. Zdobył w tym sezonie 15 bramek i często wyręcza napastników genialnymi wejściami w pole karne albo strzałami z dystansu. Drugi najskuteczniejszy zawodnik Sergio Canales, zresztą również ofensywny pomocnik, ma 9 goli.

To też pokazuje, że do wielkości Betisowi brakuje m.in. klasowej „dziewiątki” – na razie ani Loren Moron, ani Sergio Leon nie są snajperami na poziomie Ligi Mistrzów.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.08.59

W felietonie „Joga Bonito” Tomek Ćwiąkała pisze o największych wygranych Ligi Mistrzów – Ajaksie.

– Kiedy ja opuszczałem Ajax, miałem 29 lat. Teraz piłkarze wyjeżdżają w wieku 23-24, czyli optimum powinni osiągać mając 19-20 lat – wspominał ostatnio Frank de Boer. Czasy diametralnie się zmieniły. Przed rozpoczęciem aktualnego sezonu Matthijs de Ligt i Frenkie de Jong usłyszeli od Edwina van der Sara: „Rozegrajcie u nas dobry sezon, pokażcie się w Lidze Mistrzów, sięgnijcie po trofeum i odejdźcie jako legendy Ajaksu”. Po tym sezonie oferty powinien dostać każdy, bez wyjątku. Dziś cały świat mówi o wspaniałej dwójce, ale w tym zespole każdy klocek jest na swoim miejscu. Bramkarz z przeszłością w La Masii, doskonale grający nogami. Napastnik deklarujący, że najpierw widzi partnerów, później bramkę. Fenomenalny skrzydłowy (Ziyech), przy którym zadajesz sobie pytanie, co on jeszcze w ogóle robi w Eredivisie. Z drugiej strony wiatrak z Ameryki Południowej, który wystraszył Allegrego do tego stopnia, że ten zrezygnował z Cancelo. Plus bardzo solidna klasa średnia złożona z takich weteranów jak Blind czy Schoene. Wszystko poparte długofalową strategią, w ramach której trener – jako pracownik, a nie wyznacznik działań klubu – nie ma prawa decydować o wszystkim, by nie zostawiać spalonej ziemi, gdy spakuje walizki.

Zrzut ekranu 2019-04-19 o 07.09.14

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...