Reklama

Lech czy Jaga. Kto był gorszy w 2019 roku?

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2019, 12:22 • 9 min czytania 0 komentarzy

Dla Jagiellonii miał to być sezon, w którym wreszcie – po dwóch wicemistrzostwach – uda się ugrać coś spektakularnego. Lechowi z kolei – po sezonach spod znaku zero tituli – miał się udać cokolwiek. Pierwsi walczyli o wynik ponad stan, którego dwukrotnie było w Białymstoku blisko. Drudzy walczyli o odwrócenie nastrojów wokół klubu o 180 stopni. 

Lech czy Jaga. Kto był gorszy w 2019 roku?

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Dziś już wiadomo, że nie uda się ani jednym, ani drugim. Obie drużyny totalnie spaprały rundę wiosenną w lidze, a najdobitniej świadczy o tym fakt, że podczas ostatniej kolejki rundy zasadniczej i Jaga, i Lech mogą jeszcze wypaść z pierwszej ósemki. Pozycja wyjściowa do ataku na mistrzostwo nie była najbardziej komfortowa (oba kluby miały zimą po 9 punktów straty do liderującej Lechii), ale w Białymstoku i Poznaniu snuto scenariusze, w których ta strata zostaje szybko niwelowana. 

Sezon został jednak stracony tak dla jednych, jak i drugich. Lech może go uratować dużym zastrzykiem gotówki w lecie (sprzedaż Gumnego), Jaga wciąż jest w stanie sięgnąć po Totolotek Puchar Polski. Chyba że… jeszcze uda się złapać formę i powalczyć chociaż o ligowe podium. Zadanie trudne, ale do wykonania. 

Rozstrzygnijmy najważniejszą kwestię – kto w 2019 zawiódł bardziej? 

Reklama

KURSY ETOTO NA MECZ LECH – JAGIELLONIA: 2,20 – 3,40 – 3,50

OKNO TRANSFEROWE 

Przed sezonem okrzyknięto Jagiellonię królami polowania. Na papierze wszystkie ruchy wyglądały dość imponująco. Przede wszystkim ściągnięto Imaza, który w formie z Wisły Kraków stanowiłby wartość dodaną w każdej drużynie Ekstraklasy. O Arsenicia biło się większość klubów. Kostal miewał swoje wielkie momenty w Wiśle, misja „stabilizacja formy” tego zawodnika wydała się wyzwaniem z dużymi szansami powodzenia. Scepović? Jego CV budziło duże wątpliwości, ale przecież gorszy niż Bezjak i Sheridan być nie mógł. 

Nie oceniamy tych transferów definitywnie, bo każdy ze ściągniętych piłkarzy ma potencjał i wciąż może wypalić. Na razie jednak wzmocnienia zawodzą na całej linii.

Jesus Imaz – wciąż bez dobrego meczu w Jadze, zawodzi.
Martin Kostal – mierny, słaby, bezbarwny. 
Stefan Scepović – beznadziejny, wciąż bez gola. 
Zoran Arsenić – nie tak przekonujący jak w Wiśle. 
Andrej Kadlec – pary starczyło tylko na dwa mecze. 
Martin Adamec – bez oceny, melodia przyszłości. 

Reklama

Największym zarzutem do Jagiellonii jest niezabezpieczenie pozycji napastnika. Jaki jest Scepović, każdy widzi. W klubie ślepo zawierzono, że można oprzeć atak o napastnika, który nie grał przez ostatnie pół roku i zmienia kluby jak rękawiczki. Jak się okazuje – niekoniecznie. Warto dodać, że zimą Jaga odniosła też niezaprzeczalny sukces – gotówkowa sprzedaż Frankowskiego i Świderskiego to coś, co z pewnością ucieszyło klubową księgową. 

Lech? Poległ jeszcze bardziej, bo o ile Jaga spróbowała i na papierze ruchy wyglądały całkiem logicznie, o tyle Lech zupełnie olał sprowadzanie piłkarzy zimą, głównie przez zalecenia Adama Nawałki, który nie chciał wzmacniać składu. Ograniczono się do kosmetyki, ale żaden z pozyskanych piłkarzy nie stanowi na dziś jakiejkolwiek wartości w Lechu. 

Timur Żamaletdinow – może coś w sobie ma, ale póki co dostał tylko 52 minuty. 

Juliusz Letniowski – melodia przyszłości, marginalna postać. 

Kto w zimowym oknie transferowym zawiódł bardziej? Lech. Kilka ruchów Jagi jeszcze się wybroni na boisku, Lech nawet nie podjął rękawicy (a powinien). 

PLOCK 22.07.2018 MECZ 1. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: WISLA PLOCK - LECH POZNAN 1:2 MACIEJ GAJOS PIOTR TOMASIK TOMASZ CYWKA MIHAI RADUT FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

TRENER

Adama Nawałkę noszono zimą na rękach, o jego przyjściu do „Kolejorza” trąbiły media na co dzień niezajmujące się sportem, o tym projekcie dowiedziała się nawet 58-letnia Grażyna z Mławy i jej koleżanki. Udany finisz rundy jesiennej tylko wzmocnił pozycję trenera, a w Lechu mogli snuć obawy, czy nie dostanie po sezonie intratnej oferty z Chin. 

Ireneusz Mamrot wprowadził do Jagiellonii spokój, stabilizację, ale i dobre wyniki. Nawet, jeśli niektóre jesienne zwycięstwa były wymęczone, nawet, jeśli nie szło aż tak dobrze na swoim stadionie, raczej nikt w Białymstoku nie miał wątpliwości – to trener na lata. 

Dziś pierwszego nie ma już w Poznaniu, drugi wciąż jest, ale jego pozostanie w klubie wciąż jest sprawą otwartą. 

Tak jak należy wstrzymać się z ocenianiem trenera Mamrota, tak nie da się ukryć, że projekt Adam Nawałka to porażka spektakularna. Do Lecha przyszedł trener o niemal nieskazitelnej renomie. Zastanawiano się, czy taki klub jak „Kolejorz” nie będzie dla Nawałki zbyt mały. Oczywiście, ciągnęły się za nim kontrowersyjne metody, szereg dziwactw ukrywany pod łatką absolutnego profesjonalizmu, ale przecież widziały gały co brały. Wydawało się, że w Lechu wykonano odpowiedni research i działacze mieli świadomość, z jakim człowiekiem wiążą się długim (i wysokim) kontraktem. Okazuje się jednak, że słynący z dziwactw Nawałka został zwolniony za korzystanie z różnych dziwactw. Przy czym zwolnienie trenera wydawało się – patrząc na beznadziejną grę „Kolejorza” – całkiem logiczne. 

Który trener zawiódł bardziej? Bezdyskusyjnie trener Lecha. 

PIŁKARZE, KTÓRZY WIOSNĄ POSZLI DO PRZODU 

Rubryka, w której dość szybko nam pójdzie. 

Jagiellonia? Uczciwie rzecz ujmując, na wyróżnienie nie zasługuje nikt. Nie daje ciała w zasadzie tylko Kelemen i może Guilherme, ale w ich przypadku ciężko mówić o progresie. Jeśli bylibyśmy desperatami, moglibyśmy wpisać w tę rubrykę Patryka Klimalę, ale desperatami nie jesteśmy i jeden dobry mecz nie jest w stanie nas zadowolić. 

Wygląda to dramatycznie. 

Lech? Nie jest to może eksplozja formy, ci piłkarze nie stali się objawieniem, ale trzeba wyróżnić Gumnego i Jóźwiaka, którzy w tym sezonie nie obniżają swojego potencjału sprzedażowego. Dla Gumnego są to trudne rozgrywki – pierwsze pół roku stracił z powodu zabiegu, lecz po powrocie do pełnej dyspozycji szybko wrócił na swoje stałe, dobre tory i zapracował nawet na powołanie do reprezentacji. Jóźwiakowi nie było po drodze z Nawałką, stał się wręcz w pewnym momencie kozłem ofiarnym beznadziejnej gry Lecha, ale kilka dobrych meczów zanotował. Obu można wpisać zatem z czystym sumieniem. 

Piłkarze którego klubu poszli bardziej do przodu? Lecha. 

LIDERZY 

Na Novikovasa w Białymstoku mogli się czasami wściekać, bo to gość lubiący pokręcić nosem, ale musieli na niego również chuchać i dmuchać – bo lubił zakręcić też rywalami. Jesienią Jagiellonia często nie przekonywała, ale w zasadzie w każdym mecz odpowiedzialność na swoje barki brał Novikovas i można się było spierać, kto wówczas był największą gwiazdą ligi – Litwin czy może jednak Haraslin. Dziś Novikovas wciąż jest wartościowym zawodnikiem, ale trochę stracił na swojej mocy.

Wystarczy rzucić okiem na małe porównanie:

Średnia not Novikovasa jesienią: 5,39
Średnia not Novikovasa wiosną: 4,75
Bilans Novikovasa jesienią: gol lub asysta co 134 minuty
Bilans Novikovasa wiosną: gol lub asysta co 180 minut

GOL NOVIKOVASA W POZNANIU? POSTAW PO KURSIE 3,85 W ETOTO

Jak wspomnieliśmy wcześniej – wciąż ciągnie ten wózek, ale już nie tak sprawnie, jak jesienią. Zjechał także Romanczuk, o którym wiosną było głośno głównie podczas afery obyczajowej z Furmanem. I w zasadzie tylko wtedy. Najbardziej znaczący spadek formy spośród kluczowych postaci zanotował jednak Ivan Runje, który zimą był już spakowany i szanse na wyjazd do Arabii Saudyjskiej określał jako 95 procent. Kontrakt życia nie wypalił i zapewne ta frustracja jest powodem ostatniej obniżki formy Chorwata, który wypada po prostu blado. 

W Lechu z kolei odmieniono już nazwisko Trałka przez wszystkie możliwe przypadki. Gość, który jest liderem tej drużyny, stał się – dość niesprawiedliwie zresztą – symbolem wszystkiego, co w „Kolejorzu” złe. Lech nie ma zbyt wielu piłkarzy, którzy pociągnęliby wózek, gdy nie idzie. Za takiego może uchodzić Tiba i faktycznie – gość boiskowej harówki się nie boi, bierze odpowiedzialność na swoje barki. Problem Lecha tkwi w tym, że to piłkarz, który pełni raczej rolę szóstki. Wśród piłkarzy ofensywnych lidera zwyczajnie nie ma. 

Kto ma gorszych liderów? Wciąż Lech. 

BIALYSTOK 26.10.2018 MECZ 13. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19: JAGIELLONIA BIALYSTOK - LEGIA WARSZAWA 1:1 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: JAGIELLONIA BIALYSTOK - LEGIA WARSAW 1:1 IVAN RUNJE MARIAN KELEMEN FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

PIŁKARZE, KTÓRZY ZJECHALI

A to materiał na długą i wyczerpującą rozprawkę. Którzy zanotowali spadek formy? Najprościej byłoby napisać – wszyscy. 

O liderach Jagiellonii już wspomnieliśmy, ale obok nich biegają piłkarze, którym także daleko od optymalnej dyspozycji. Poletanović pokazał jesienią, że może być jednym z najsensowniejszych środkowych pomocników w lidze, ale popadł w przeciętność. Wiślacka trójka, o której wspominaliśmy – każdy zjechał z formą. Pospisil – już nawet bez przebłysków. Mitrović – popełnia błędy. Z kluczowych piłkarzy – poza bramkarzami – chyba tylko Guilherme jako tako utrzymał dyspozycję, ale i tu można się spierać.

W Lechu sytuacja wygląda podobnie. Gytkjaer? Dwa gole wiosną, ale ciężko mieć do niego wielkie pretensje, skoro nie dostaje podań. Jevtić? Cień piłkarza. Makuszewski? Bez gola w tym sezonie, wciąż nie doszedł do formy po wyleczeniu kontuzji. Gajos? Okropne przeciętniactwo, a przecież coś tam kiedyś umiał. Bramkarze? No nie stanowią wartości dodanej. Pomijamy obrońców, bo akurat w tej formacji wielu z nich (np. Vujadinović) gra po prostu na swoim poziomie.  

W którym klubie piłkarze zanotowali większy zjazd? W Lechu. 

WIDOKI NA PRZYSZŁOŚĆ

Różnica pomiędzy przyszłością Lecha i Jagiellonii? W Białymstoku piłkarze już są, trzeba ich tylko wybudzić ze snu, podciągnąć, sprawić, że uwierzą w swoje możliwości. Lech stoi na skraju kolejnej rewolucji kadrowej, która jest nieunikniona. Patrząc na ostatnie osiągnięcia komitetu transferowego Lecha, wcale nie musi odbyć się ona bezboleśnie. Pewne jest w zasadzie tyle, że pochłonie ona spore środki. I coś nam się wydaje, że „Kolejorz” – delikatnie ujmując – nie zawsze trafi w środek tarczy. 

Jaga musi tylko pozyskać napastnika z prawdziwego zdarzenia, pewnie zwiększyć rywalizację na kilku pozycjach i ograniczyć się do bodźcowania tych piłkarzy, którzy są już w kadrze. Lech zagra grubo i może z tego wyjść coś dużego. Ale stabilniej rysuje nam się przyszłość drugiego klubu. 

Kto ma lepsze widoki na przyszłość? Jaga. 

NAGRODY POCIESZENIA

Sezon tak czy siak zakończy się niedosytem, ale wciąż można sięgnąć po nagrody pocieszenia – i obie nie wyglądają wcale tak źle. Jagiellonia bezbłędnie przeszła przez wszystkie dotychczasowe szczeble Totolotek Pucharu Polski, pokonując po drodze choćby Miedź, Arkę i Odrę Opole. Jeśli udałoby się wygrać w finale, do gablotki trafiłoby drugie trofeum w historii klubu. 

Lech sportowo już tego sezonu nie uratuje, nawet jeśli jakimś cudem uda się doskoczyć do najniższego stopnia podium, to i tak będzie to wynik przyjęty z niedosytem. Poprawić sobie humor w Poznaniu mogą tylko dużym transferem Roberta Gumnego, a może i Kamila Jóźwiaka. Duży potencjał sprzedażowy ma jednak głównie ten pierwszy – dopiero do Borussia Moenchengladbach dawała za niego osiem baniek, a więc nie zdziwimy się, jeśli kwota zakręci się wokół rekordu transferowego Ekstraklasy.

Kto może bardziej poprawić sobie humor? Jaga. 

***

Sami oceńcie, dla kogo wiosna 2019 okazała się większą tragedią.

Kto był gorszy w 2019?

Jagiellonia
Lech
Created with SurveyMaker

 

Fot. FotoPyK

***

“Stacja Bułgarska” to audycja o Lechu Poznań. Damian Smyk porozmawiał ze swoimi gośćmi, Radosławem Nawrotem i Grzegorzem Hałasikiem, o przaśnych latach Lecha Poznań, gdy ten grał jeszcze na zapleczu. 

Najnowsze

Ekstraklasa

Szef polskich sędziów: Nie uważam, by błędów było znacząco więcej niż w przeszłości

Paweł Paczul
1
Szef polskich sędziów: Nie uważam, by błędów było znacząco więcej niż w przeszłości

Komentarze

0 komentarzy

Loading...