Miedź prowadzona przez Dominika Nowaka trzymała się wczoraj w Białymstoku dzielnie i choć ostatecznie padła, żegnając się z Totolotek Pucharem Polski, wcale nie musi się swojej postawy wstydzić. Ba, ma prawo żałować czy mieć do siebie pretensje, że nie wycisnęła tej cytryny do samego końca. Była szansa, kto wie, kiedy kolejna się powtórzy. W każdym razie: udało się nam złapać trenera Nowaka wczoraj zaraz po meczu i zamieniliśmy z nim kwadransik w szatni gości. Pogadaliśmy i o tym spotkaniu, ale też o ekstraklasie, gdzie Miedź dalej nie może być pewna swego. Zapraszamy.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
Czy uważa pan, że chociaż w półfinale Totolotek Pucharu Polski powinny być dwa mecze?
Zastanawiałem się nad tym, tak. Nie chciałem o tym mówić przed spotkaniem, ale rzeczywiście uważam, że w ćwierćfinale i półfinale powinniśmy grać po dwa mecze. Mimo wszystko atut własnego boiska istnieje. Oczywiście są rozgrywki, gdzie działa podobny system, ale przy dwóch starciach ten Puchar byłby ciekawszy. Stwarzałby równe szanse. Jednak nie ma co narzekać. Przyjechaliśmy, chcieliśmy wygrać. Nie udało się, ale na gorąco po meczu trudno o analizę.
Dochodzi jednak do absurdu, że Lechia nie grając u siebie od 2014 roku, może wygrać ten Puchar.
No tak, to są absurdy. My też, jeżeli byśmy wygrali i pojechali na Narodowy, to byśmy wcześniej wszystkie mecze rozstrzygali na wyjeździe. Jednak nie będę narzekał teraz na regulamin. Wiedzieliśmy, jaki on jest.
To czego pana zdaniem zabrakło Miedzi w tym meczu, poza bramką więcej od rywala?
Po 1:1 doszliśmy do Jagiellonii, graliśmy szybciej, to był dobry moment spotkania i wydawało mi się, że to my możemy strzelić bramkę. Brakowało nam jednak koncentracji, ponieważ nawet jeżeli przegrywasz głowę, to drugi zawodnik musi pomóc. Zabrakło też doświadczenia na naszym etapie budowy drużyny. Nie zapominajmy, że Jagiellonia jednak grała w Europie. Ale zawodnikom nie mogę odmówić walki. Mogliśmy natomiast wykrzesać więcej odwagi boiskowej. Nie myśleć o tym, że przydarzy nam się błąd, jak zaatakujemy, tylko że strzelimy dzięki temu gola.
Odnoszę wrażenie, że dużo pana kosztuje ta ekstraklasowa piłka. Po meczu z Cracovią było widać, że spadł panu nie duży, a ogromny kamień z serca.
Są emocje, bo one zawsze mi towarzyszą w życiu. Jestem też nieprzewidywalny w reakcjach. Natomiast te emocje wynikają z faktu, że jest duża ambicja. Nie tylko bycia w ekstraklasie, ale osiągnięcia w niej sukcesu. Tą drogą będę podążał cały czas.
Miedź przybliży się do utrzymania w Gdyni? Kurs w ETOTO na zwycięstwo legniczan – 3,25
Myślał pan, że będzie łatwiej?
Jest ciężko. Natomiast nie żyję długofalowymi planami na zasadzie: będzie łatwiej, będzie trudniej. Koncentruję się z tygodnia na tydzień. Natomiast powiedziałem, że jest ciężko, gdyż to ma swój początek w momencie, kiedy zaczęliśmy się adaptować do ligi i obcięto nam trzy ważne ogniwa przez kontuzje. Ci zawodnicy byli w bardzo dobrej formie. Jestem przekonany w stu procentach: gdyby tych urazów nie było, dziś bylibyśmy w innym miejscu. Nie wiem, czy w pierwszej ósemce, ale utrzymanie mielibyśmy na pewno. To jest moja ocena i tak to postrzegam. Musieliśmy wdrażać nowych zawodników, ale wiedzieliśmy, że to nie będzie czas, który da nam wyniki. Według mnie przetrzymaliśmy to jednak. Duża rola w tym właściciela, który dał nam wsparcie.
A dziś zaufanie u prezesa czy właściciela to nie jest codzienność.
Jak będzie się tak dalej działo, to polska piłka nie będzie szła w górę, tylko w dół. Polecam wszystkim sprawdzić statystyki, ile daje zmiana trenera. Na tydzień-dwa jest okej, to działa, ale potem? Mówimy jednak o efekcie, czyli o zmianach, ale porozmawiajmy o przyczynach. Czyli – moim zdaniem – między innymi o regulaminie ligi. Według mnie jest niesprawiedliwy. Dzielenie na grupy? Wcześniej podział na punkty? Paranoja. Dla mnie sezon powinien się kończyć po 30 spotkaniach i nie, dlatego że Miedź by miała wówczas pewne utrzymanie. Tylko byłoby sprawiedliwie. Możemy powiększyć rozgrywki, ale grajmy w dwóch normalnych rundach. Tak naprawdę w tym dodatkowym etapie, kiedy wszystko jest na ostrzu noża, mogą się dziać dla trenerów rzeczy nieprzewidywalne. Jak kontuzja zawodnika, jak dwu-trzy tygodniowe załamanie formy kluczowych piłkarzy. Jestem przekonany, że w takich momentach też będą zmieniani trenerzy, a bez tego nie mielibyśmy tylu pochopnych decyzji.
Z drugiej strony bez podziału na grupy jest mniejsza rywalizacja w środku tabeli.
Dlatego zwiększmy liczbę drużyn, osiemnaście może grać w ekstraklasie.
No właśnie! Wtedy robi się szara strefa. Mamy trzech pucharowiczów i – załóżmy – czterech spadkowiczów. A o co gra reszta?
Ja tego tak nie widzę. W Niemczech to działa. Oczywiście – tam jest Liga Mistrzów, jest Liga Europy, ale są też zespoły, które do pucharów się nie łapią i dalej są na dobrym poziomie. Dla kibiców ten obecny format jest atrakcyjny. Dla trenerów, z punktu widzenia szkoleniowego, niekoniecznie. Każdy może mieć swoje zdanie, a ja mam takie. System rozgrywek musi przybierać normalną formę. Rozgrywki powinny kończyć się na normalnej liczbie meczów bez rozgrywania dodatkowych. Oczywiście, jesteśmy na obecny system jako Miedź przygotowani, ale mam swoje zdanie. Zwiększmy liczbę drużyn do osiemnastu.
Tutaj widać taki plus, że byłby moment na ogrywanie młodzieży.
Tak, do tego zmierzam. Byłaby szansa spokojniejszej pracy, bez szaleństw. Teraz liga me często prezesów gotowych na zmiany, pełnych niepokoju, a jeszcze wrzuca się młodzieżowca, czyli gratis. Gratis, który na szansę nie jest przygotowany. Ja z chęcią bym młodych zawodników wprowadzał. Ale widzę paradoks, że ci najlepsi wypłyną na Zachód, natomiast gorsi zostaną i będą musieli grać. Trenerzy nie będą mieli łatwej pracy, jeśli damy piłkarzom coś za darmo. Ja nie jestem zwolennikiem takiego rozwoju. My musimy się zająć innymi rzeczami: choćby infrastrukturą. Jak kluby funkcjonują? Jak będziemy mieli gdzie trenować, to będziemy dobrze szkolić. Jak ci trenerzy będą dobrze opłacani, to będą dobrze szkolić. A my chcemy…
Coś za darmo.
Tak, to jest wszystko na odwrót. Nie trzeba daleko jechać – bo do Czechów, do Słowaków – by zobaczyć, jakie tam są bazy. Młodzież musi być uczona na równych boiskach z dobrze opłacanymi trenerami. A ja stykam się z sytuacjami, że ktoś zarabiał 500 złotych. No to, uwierz mi… Trzeba mieć pasję, ale nic za darmo się nie robi. Ci ludzie łączą pracę trenera z innymi rzeczami jak utrzymanie rodziny.
Totolotek Puchar Polski da się we znaki Miedzi i ta przegra z Arką? ETOTO widzi faworyta w gospodarzach – kurs 2,30 na gdynian
Czyli to też będzie pana odbicie piłeczki na pytanie, dlaczego w Miedzi jest tylu obcokrajowców. Bo nie ma Polaków?
To ja zadam pytanie – co zrobić, by była ich mniejsza liczba?
Lepiej szkolić.
Będziemy to robić. Mamy akademię, która coraz lepiej się rozwija. Natomiast nie jest to wszystko łatwe, gdyż czujemy obok akademię Zagłębia Lubin, gdzie są pieniądze, duże środki, których dzisiaj nie przebijemy. Choć na dzisiaj mamy pewne możliwości i funkcjonujemy. Jestem przekonany, że za parę lat wychowamy paru chłopców.
Widzę w Miedzi ciekawych obcokrajowców, ale skuteczność transferów wydaje mi się niska.
Camara, Fernandez, Forsell – to jest nasza skuteczność. Antek Kanibołocki…
Popełnia dużo błędów.
Miał słabe początki, ale to dobry bramkarz i potwierdza to teraz. Zdarzają się każdemu różne okresy, on wcześniej mało bronił w Szachtarze i być może zabrakło mu doświadczenia. Ale dalej: mamy Bożo Musę, dobry transfer. Artur Pikk gra na miarę oczekiwań. Mówimy źle o obcokrajowcach, ale ci piłkarze, którzy poziomem przerastają dwukrotnie naszych zawodników i jednocześnie są dwa razy tańsi. Chcieliśmy Polaków, rozmawialiśmy, ale odbijaliśmy się od ściany. Finansowej.
PP
fot. NewsPix