Reklama

Kto jest większym przegranym – władze Lecha czy Nawałka?

redakcja

Autor:redakcja

31 marca 2019, 14:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Szybko poszło, Adam Nawałka został zwolniony. Hiperbolizując, można powiedzieć, że krócej pracował, niż go zatrudniano, bo negocjacje z Lechem trwały przecież naprawdę długo, a prowadził zespół chwilkę, nawet biorąc pod uwagę specyficzne polskie warunki. No, ale my nie o tym, ponieważ pytanie chcemy postawić inne. Kto bardziej przegrał w tej współpracy – trener Nawałka czy władze Lecha?

Kto jest większym przegranym – władze Lecha czy Nawałka?

Zacznijmy od Nawałki. Jego opinia jest dzisiaj absolutnie zszargana. Trafiał przecież do Lecha jako gość, który marzył o Chinach i nie musiały być to marzenia ściętej głowy. Ba, niektórzy widzieli Nawałkę w silnych ligach, dywagowano o Serie A, co u rozsądnych wywoływało uśmiech politowania, ale gdyby łączyć tak każdego innego polskiego trenera, nie byłoby uśmiechu, tylko gromki rechot. W każdym razie: w Nawałce dostrzegano zbawcę Lecha. Człowieka, który zgrabnie poukłada klocki, tak jak zrobił to z tymi reprezentacyjnymi. Dostał bajeczny kontrakt, dostał możliwość skompletowania całego pokaźnego sztabu, podczas gdy bywa, że inni polscy trenerzy nie mogę zabrać ze sobą do nowego klubu nawet kosmetyczki.

Jednym zdaniem: widziano w Nawałce znakomitego trenera, który jest receptą na wszelkie zło Lecha.

Dlatego dziś słyszymy aż taki huk. Pobyt trenera w klubie to jedno wielkie nieporozumienie, ocierające się wręcz o kompromitację. Niby pięć zwycięstw w 11 meczach, ale styl tak żenujący, że bolały zęby. I nawet wczoraj, gdy poznaniacy nabili punkt na Koronie, wyglądali gorzej niż źle. Rany, oni nie oddali żadnego sensownego strzału, prezentowali się jak zbieranina pozbawiona jakiegokolwiek pomysłu. Tak było też z Górnikiem, tak było w Legnicy. Zwycięstwa z Legią i Arką? Cóż, gdynianie są jeszcze gorsi (niebywałe), natomiast na Legię piłkarze jednak wciąż potrafią się zmotywować. Zagrać, chociaż na połowę swoich możliwości, co wówczas wystarczyło do zwycięstwa. No, ale sportowo było z Lechem, tak czy siak, koszmarnie.

Wizerunkowo? Równie fatalnie. Wiadomo, że Nawałka to, by tak rzec, dziwak medialny, ale w Lechu przesadzał. Wczoraj powiedział, że poziom sportowy Lecha i Korony był w meczu taki sam. To już nie była gra medialna, to było plucie kibicom w twarz. Odlot kompletny. Do tego wystawienie w tym meczu TrałkiRaduta, Janickiego… Wyglądało, jakby Nawałka szedł na wojnę z zarządem. Jeśli tak – tę wojnę przegrał z kretesem.

Reklama

Ponadto dochodziły do nas coraz dziwniejsze wiadomości o zachciankach Nawałki. Że wysyłają ze sztabem rachunek za każdy obiad w restauracji, że asystent jeździł po klubach rywali i mierzył szafki w szatni. Być może niektóre te historie to plotki, hiperbole, natomiast coraz łatwiej było w nie wierzyć i to też definitywnie był problem byłego selekcjonera.

Tak, jest Nawałka ogromnym przegranym.

LECH PODNIESIE SIĘ BEZ NAWAŁKI? KURS W ETOTO NA KOLEJORZA 2.40 W MECZU Z POGONIĄ

Ale władze klubu, na czele z Klimczakiem i Rutkowskim również. Nie ma dziś Lech żadnego pomysłu na siebie. Żadnego. Może udawać, że ma, robić z siebie wielką korporację, autoryzować każde pierdnięcie wychodzące z klubu, ale to tylko pozory. Nikt tam nie wie, w którą stronę iść. Był trener zza granicy – pogoniono go (choć dzisiaj widać, że robił wynik ponad stan). Był zaufany człowiek, pogoniono go (a przecież zapowiadano dla niego wielkie wsparcie). Był top topów, jeśli chodzi o polską myśl szkoleniową, dostał kopa w dupę. Można mówić, że wszyscy wyżej wymienieni nie nadawali się do tej pracy, ale jeśli Lech zmienia szkoleniowców częściej niż Lady Gaga sukienki na koncercie, to chyba nie do końca problem leży tylko w tych trenerach.

I Klimczaka, i Rutkowskiego nie ma w mediach. Schowali się. Może uznali, że milczenie jest złotem, ale przekaz tworzy się z tego inny – boimy się wyjść do ludzi, bo nie mamy argumentów, które by nas broniły.

Budowali drużynę przez ostatnie lata bez sensu, zapominając o tożsamości Lecha, opierając go na często beznadziejnych obcokrajowcach i marnych Polakach, pozbawionych charyzmy. Jednocześnie chcieli wygrywać ligę, tupiąc ze złością nogą, gdy kolejni trenerzy nie potrafili tego załatwić. A zapomnieli, że oczekiwali od kogoś zbudowania wieży do nieba, dając mu rozklekotane klocki.

Reklama

Natomiast czy będą potrafili się do tego przyznać i wyciągnąć konsekwencje nawet wobec samych siebie? To już wątpliwe, skoro nie zrobili tego przez tyle czasu.

Zarząd jest przegrany. Nawałka jest przegrany. I w tym przegrywie ogłaszamy bramkowy remis. Lech to dziś pośmiewisko całej Polski.

***

Co tydzień na antenie WeszłoFM możesz posłuchać audycji o Lechu Poznań. Ten najbliższy odcinek „Stacji Bułgarska” już w środę. A poniżej możesz odsłuchać analizy i dyskusji przed meczem z Koroną, w której Damian Smyk i jego goście zastanawiali się jak może przebiegać letnia rewolucja:

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...