Reklama

Nawałka na gorącym krześle. Lech chowa asa w rękawie

redakcja

Autor:redakcja

26 marca 2019, 21:59 • 4 min czytania 0 komentarzy

Rano informowaliśmy o rewolucji kadrowej, którą Lech Poznań przejdzie latem. W komentarzach wielu z was zadawało sobie pytania: “Jak z tymi zmianami poradzi sobie Adam Nawałka? W jaki sposób ułoży kadrę zespołu? Kogo będzie chciał pozyskać”. A niewykluczone, że nadchodzący reset dotknie też sztabu szkoleniowego, z którego szefowie Lecha nie są zadowoleni. Kolejorz latem może skorzystać z punktu w kontrakcie, który pozwoli zaoszczędzić klubowi dużo pieniędzy.

Nawałka na gorącym krześle. Lech chowa asa w rękawie

Jeszcze w listopadzie pół Poznania wypatrywało zza miejskich murów białego rumaka, na którym Adam Nawałka wraz ze swoją świtą miał wjechać do zamku, zaprowadzić porządki i wskazać kierunek ku lepszemu jutru. Żar został rozpalony, część kibiców widziała już Kolejorza rzucającego wyzwanie Legii i Lechii. I lechici zdołali nawet zimować na podium – głównie dzięki potknięciom rywali w walce o puchary, a nie dzięki swojej olśniewającej formie.

Ale im dalej w sezon, tym żar wygasał coraz bardziej i bardziej. Żenująca gra w sparingach, kompromitujące porażki w lidze, marazm sportowy – tak w skrócie można określić Lecha w rundzie wiosennej. Porażka z Zagłębiem Lubin, manto od Piasta Gliwice, upokorzenie przez Miedź Legnica i roast w wykonaniu Górnika Zabrze – aż strach było gdzieś tego Lecha pokazać publicznie, bo co rusz się kompromitował. Nawet zwycięstwa nad Arką i Legią stawiały więcej znaków zapytania niż kropek.  I obecnie w Lechu bardzo poważnie rozważany jest temat rozstania z Adamem Nawałką po zakończeniu tego sezonu.

Nieistotne w tym momencie są nasze odczucia co do tego, jak wygląda gra Lecha. Ważniejsze są wieści płynące z Poznania. Pierwsze zauroczenie władz Kolejorza Adamem Nawałką już minęło, a – jak to w życiu bywa – najtrudniejsze są pierwsze miesiące związku. Po zdjęciu różowych okularów przychodzi proza życia. A chemii między trenerem a zarządem nie ma. W klubie powoli zauważają różnicę między perfekcjonizmem a obsesją na przykładzie samego Nawałki, który faktycznie lubi sobie popracować od szóstej rano. Lubi zrobić półgodzinną analizę wrastającego paznokcia u jednego z piłkarzy. Lubi zażyczyć sobie kupna przyrządu do robienia brzuszków we własnym gabinecie. Lubi ustalić, że skoro dany owoc pojawił się na śniadaniu w poniedziałek, to we wtorek już go być nie może.

Ale jeśli oglądaliście detektywa Monka, to dobrze wiecie, że na te drobne odchyły można przymknąć oko. Czasami traktować je z uśmiechem, jako niegroźne natręctwo. Ale tylko pod warunkiem, gdy plusy przysłaniają minusy. Gdyby Nawałka miał wyniki, to w gabinecie miałby maszynę do brzuszków, orbiter i DVD z zestawem płyt od Chodakowskiej. Gdyby wizja klubu Nawałki była spójna z wizją klubu Lecha, to jeden z pracowników zostałby oddelegowany do jeżdżenia po te cholerne banany i pomarańcze. Ale ani nie ma wyników, ani plan Nawałki nie jest zbieżny z planem prezesów.

Reklama

Czy zatem Nawałka wyleci? Póki co żadna decyzja nie zapadła, nie ma żadnego ultimatum. Czytaliśmy dziś, że jeśli przegra z Koroną, to następnego dnia zostaje zwolniony. Z tego co słyszymy – nie ma takiego tematu.

Korona ogra rozbitego Lecha do zera i pogrąży Nawałkę? ETOTO kusi kursem 3,95

Tutaj pojawia się kwestia najważniejsza. W umowie między klubem a trenerem zawarta jest bowiem wygodna klauzula. “Wygodna” dziś dla klubu, ale w listopadzie to Nawałce wydawało się, że na tym zapisie może skorzystać. Dotyczy on bowiem jednostronnego zerwania umowy do końca tego sezonu. Były selekcjoner przypuszczał, że po pół roku w Poznaniu zgłosi się po niego jakiś klub zagraniczny (np. z Chin, o czym się mówiło po mundialu) i wtedy on uściśnie prawicę Karola Klimczaka, walnie miśka z Piotrem Rutkowskim, zbije piątkę z Tomaszem Rząsa i jedną parafką uwolni się od Lecha.

Tymczasem zapis ten może być zbawieniem dla lechowego Excela. Nawałka ma bowiem kontrakt do czerwca 2021 roku. Gdyby dostał wypowiedzenie z pracy w normalnym trybie, to podejrzewamy, że dyrektor działu finansowego przeżegnałby się lewą ręką, bo musiałby znaleźć gdzieś kasę na pensję dla trzeciego trenera (do listopada klub płaci bowiem też Ivanowi Djurdjeviciowi). Ale gdyby Lech skorzystał z opcji rozwiązania tej umowy do lata lub latem, to zapłaciłby jedynie odszkodowanie w wysokości poniżej pół miliona złotych. Wrzucamy te dane do kalkulatora, mnożymy, trójka w pamięci, piątkę poza nawias… No, wychodzą oszczędności, którymi można byłoby wesprzeć letnią rewolucję.

Zwolnienie Nawałki nie jest przesądzone. Ale jest rozważane. A jak znamy władze klubów Ekstraklasy – skoro zwolnienie w ogóle jest rozważane… To trochę jak z wyciągnięciem zawleczki z granatu. Dopóki prezesi trzymają zaciśniętą rękę na dźwigni, to do wybuchu wciąż jest daleko. Ale kiedyś uścisk na “łyżce” musi zostać zwolniony.

***

Reklama

Audycji o Lechu Poznań możecie słuchać co tydzień na antenie WeszłoFM. Najbliższa “Stacja Bułgarska” w naszym radiu już w czwartek o godzinie 15:00. Porozmawiamy z niej o gorącym krześle Adama Nawałki, nadchodzącej letniej rewolucji i nastrojach panujących w Poznaniu.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...