Reklama

Kucharczyk zawodnikiem zahartowanym, żadnej konkurencji się nie boi

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2019, 21:35 • 6 min czytania 0 komentarzy

67 meczów w europejskich pucharach, 235 meczów w Ekstraklasie, pięć mistrzostw Polski, sześć Pucharów Polski. Rekordzista pod względem występów w europejskich pucharach w barwach polskiego klubu. Rekordzista pod względem zdobytych Pucharów Polski. Bohater przyśpiewki kibiców Legii. 

Kucharczyk zawodnikiem zahartowanym, żadnej konkurencji się nie boi

Dziś 28. urodziny obchodzi Michał Kucharczyk. I z okazji tego pięknego dnia postanowiliśmy przyjrzeć się zawodnikom, z którymi “Kuchy” rywalizował o składu. Bo wiecie jak to było – przez lata uważało się, że to zawodnik zbyt słaby na Legię. Tymczasem legioniści sprowadzali kolejnych skrzydłowych, a ostatecznie i tak trenerzy wpisywali w protokół Kucharczyka. Jak to z tymi konkurentami bywało?

2010/11: Maciej Rybus, Michał Żyro, Miroslav Radović, Manu

Sezon, w którym Polska poznała “Kuchego”. Jako 19-latek wpadł do pierwszej drużyny i w swoim debiutanckim sezonie zaliczył 34 występy. To do niego należało wówczas lewe skrzydło w ustawieniu 1-4-2-3-1. W ataku hasał Chinyama lub Hubnik, “dyszka” należała do Miroslava Radovicia lub Macieja Iwańskiego, na przeciwległym boku pomocy biegał (bo nie “grał”) Manu. Kucharczyk grał częściej od Macieja Rybusa, którego pół roku po tamtym sezonie wykupił Terek Grozny, dzisiaj zwany już Achmatem. Bywało też i tak, że ogony kosztem Kucharczyka grał wchodzący do zespołu o rok młodszy Michał Żyro.

2011/12: Maciej Rybus, Miroslav Radović, Manu, Jakub Kosecki, Nacho Novo, Michał Żyro, Ismael Blanco

Reklama

Kucharczyk pół jesieni pakował graty Rybusowi, z którym przegrał rywalizację. Na jego szczęście zimą Rybus wyjechał do Rosji, a młody i przebojowy skrzydłowy zaczął grać więcej. Ale pod względem minut zaliczonych na boisku – to był sezon gorszy od poprzedniego. Eksplodowała forma Michała Żyro, coraz efektowniej rozwijał się Rafał Wolski, który wypierał na skrzydło Miroslava Radovicia. Swoje minuty dostał też młody Kosecki, a bywało, że kosztem skrzydłowego Maciej Skorża wystawiał dwóch napastników – znakomitego wówczas Danijela Ljuboję oraz Ismaela Blanco. To jedyny sezon w karierze Kucharczyka, w którym nie przełamał granicy 1000 minut w Ekstraklasie.

2012/13: Michał Żyro, Jakub Kosecki, Miroslav Radović, Aleksander Jagiełło

W tym sezonie “Kuchy” miał status w zespole porównywalny z Jakubem Koseckim. Jedno skrzydło należało do Radovicia, drugim najczęściej dzielili się Michał z Jakubem. Więcej minut rozegrał w tym sezonie “Kosa” (2000 Kucharczyka, ponad 2600 Koseckiego), ale liczby broniły tej decyzji – w całym sezonie o rok młodszy skrzydłowy strzelił jedenaście goli, starszego kolegę stać było tylko na cztery trafienia. A swoje minuty dostawał też Dwaliszwili ściągnięty z Polonii Warszawa, który w ataku czasami nie mógł się zmieścić. I nie tylko przez swoje gabaryty, ale przez dużą rywalizację, bo gole dla Legi strzelali wówczas Ljuboja i Saganowski.

2013/14: Michał Żyro, Jakub Kosecki, Hernik Ojamaa, Miroslav Radović

Jeden z trudniejszych sezonów dla Kucharczyka, któremu Legia dokooptowała szalonego Estończyka na skrzydło. Ojamaa podebrany w ostatniej chwili Lechowi dostawał szanse, ale w ostatecznym rozrachunku wyszło na to, że facet może i biega szybko, ale nie bardzo wie w którym kierunku. No i z grą w piłkę było u niego kiepsko. “Kuchy” obronił się sportowo – choć grał od Ojamy mniej, to strzelił pięć razy więcej goli (10 MK, 2 HO). Nic dziwnego, że latem Legia wypożyczyła Estończyka do Szkocji.

2014/15: Jakub Kosecki, Michał Żyro, Miroslav Radović, Adam Ryczkowski, Guilherme, Michał Masłowski

Reklama

Wśród pomocników tylko Tomasz Jodłowiec rozegrał w tym sezonie więcej meczów od Kucharczyka. Skrzydłowy Legii zaliczył 49 występów, a przecież konkurencja w ofensywie była wówczas ogromna. Na trzy pozycje ofensywnych piłkarzy w pomocy przypadało nawet 10 zawodników – Kosecki, Radović, Masłowski, Duda, Kucharczyk, młody Ryczkowski, przesunięty z lewej obrony Guilherme, Michał Żyro, Łukasz Moneta, Mateusz Szwoch… Ale Kucharczyk był nie do zdarcia. W końcowej fazie sezonu z trzynastu występów w lidze zaliczył dwanaście w pełnym wymiarze czasowym, w kadrze meczowej zabrakło go jedynie na mecz ze Śląskiem, gdy pauzował za żółte kartki. Trio Żyro-Radović-Kucharczyk strzeliło w tym sezonie 34 gole, a duet napastników Saganowski-Sa ledwie 22.

2015/16: Michał Żyro, Ivan Trickovski, Mihaił Aleksandrow, Guilherme, Kasper Hamalainen, Adam Ryczkowski

Jeden z najlepszych sezonów, a być może i najlepszy sezon Kucharczyka w Legii. Tylko Nemanja Nikolić rozegrał wówczas więcej minut od bohatera tego tekstu. Do kieszeni wsadził sobie Trickovskiego, Żyro zimą odszedł do Wolverhampton, Aleksandrow w ogóle w Legii się nie odnalazł, Hamalainen częściej grywał w środku… Trener Stanisław Czerczesow doskonale wiedział jak wykorzystać atuty Kucharczyka (była to po części spuścizna Henninga Berga), a Kucharczyk odwdzięczał się liczbami – w samej tylko Ekstraklasie strzelił sześć goli i zaliczył osiem asyst.

2016/17: Dominik Nagy, Mihail Aleksandrow, Steeven Langil, Miroslav Radović, Waleri Kazaiszwili, Guilherme, Kasper Hamalainen

Moment, w którym umocniła się legenda Kucharczyka jako tego, który odprawi ze skrzydła każdego ściągniętego konkurenta. Aleksandrow nie wytrzymał rywalizacji i odszedł, Langil okazał się gościem nieprzystosowanym do profesjonalnego uprawiania piłki nożnej, Kazaiszwili odpadł w sportowej rywalizacji, “Rado” obsadził drugie skrzydło, a Nagy łapał ogony. Kucharczyk rozsiadł się wygodnie na lewym skrzydle i odsyłał kolejnych petentów na ławkę rezerwowych, choć rytm grania zaburzały mu kontuzje – jesienią problemy sprawiały mu plecy, a końcówce sezonu opuścił przez uraz kolana.

2017/18: Hideberto, Dominik Nagy, Miroslav Radović, Marko Vesović, Guilherme, Sebastian Szymański, Kasper Hamalainen, Cristian Pasquato

W tym sezonie władzom Legii wydawało się, że pomnik Kucharczyka można jedna obalić. Hilberto miał pożreć Kuchego, a następnie całą ligę, ale ostatecznie pożerał jedynie dwa śniadania, do “Kuchego” nie miał podjazdu. Pasquato zaliczył tylko epizody, Vesović musiał szukać sobie miejsca na prawej obronie, Guilherme odszedł w połowie sezonu. Ale cudotwórcy z Chorwacji wpadli na pomysł, by w marcu wysłać Kucharczyka do rezerw i po kilku dniach przywrócić go do zespołu. Być może myśleli, że… w sumie nie wiadomo o czym myśleli. Koniec końców skrzydłowy warszawiak dołożył swoją dużą cegłę do zdobycia tytułu mistrzowskiego i w ostatniej kolejce przypieczętował go bramką zdobytą na stadionie w Poznaniu.

2018/19: Dominik Nagy, Iuri Medeiros, Salvador Agra, Miroslav Radović, Sebastian Szymański, Marko Vesović

Kolejny sezon, a on nadal tu jest. I nic nie wskazuje na to, by po tym sezonie miał odejść. Medeiros grać w piłkę potrafi, ale jest zbyt drogi na Legię. Agra z kolei już z samym graniem ma problem. Szymański docelowo gra w środku pola, Vesović na prawej obronie, Radović już nie daje rady, Nagy miewa wahania formy… No to co? No to “Kuchy”!

***

Przegląd tych wszystkich konkurentów w walce o skład pozwala podzielić ich na dwie kategorie. Tych, którzy byli za dobrzy na Legię (Rybus, w pewnym momencie Żyro, Guilherme) oraz tych, którzy byli po prostu na grę w Legii zbyt słabi (Hildeberto, Ojamaa, Trickovski, Langil, Masłowski). Pewnie część do Warszawy trafiła w złym momencie, inni nie dostosowali się do gry dla klubu walczącego co roku o mistrzostwo, komuś jeszcze przydarzyły się pechowe kontuzje.

A Kucharczyk wydaje się na tę Legię skrojony. Taki, który zawsze przez te ostatnie lata był w czołówce jej piłkarzy. Nie wyróżniał się na tyle, by zabijały się o niego kluby z połowy Europy, ale i nie na tyle słaby, by przegrywać rywalizację o miejsce w składzie. Nawet jeśli tymczasowo ktoś go usadził na ławce, to koniec końców wychodziło na jego. Chcieliśmy napisać, że “Kuchy” jest jak ten karaluch, który przetrwa każdy kataklizm, ale to byłoby zbyt pejoratywne. Zresztą nazywać kogoś karaluchem w jego urodziny – nawet my mamy tyle empatii, że się powstrzymamy.

Kucharczyk jest zatem jak ten najbardziej wytrwały sklepikarz na lokalnym ryneczku. Przez lata stoi w tym samym miejscu – czy śnieg, czy słońce, czy hossa, czy bessa. Towarzysze z targu już się wykruszyli – jednym interes upadł, inni przenieśli się na modną arterię w mieście, a ten nasz sklepikarz od dekady rozkłada to samo stoisko w tym samym miejscu i handluje tymi samymi towarami.

I aż serce nam się kraja na myśl, że kiedyś wejdziemy na ten ryneczek i okaże się, że ulubiony sklepikarz odszedł na emeryturę. Dlatego – Michale, żyj i graj nam sto lat!

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...