Na wielu polskich kibicach ogromne wrażenie robi ostatnio Slavia Praga, której udało się nie tylko wyjść z trudnej grupy Ligi Europy, ale także poradzić sobie w 1/16 i 1/8 finału, gdzie zmierzyć trzeba się było ze stawianymi w roli faworytów Genkiem i przede wszystkim wielką jeśli chodzi o te rozgrywki Sevillą. Jeżeli za morzem pochwał dla czeskiego klubu stało także oglądanie któregoś z tych starć, uwadze kibiców nie mógł umknąć oznaczony numerem 33 długowłosy pomocnik Alex Král, który na pierwszy rzut oka wygląda jak brazylijski piłkarz Chelsea David Luiz. Dwudziestolatek (tak więc Slavia stawia nie tylko na Czechów, ale też na młodych graczy) ma wszelkie predyspozycje do tego, by w przyszłości stać się gwiazdą czeskiego piłkarstwa.
Idealnie na potrzeby takiego artykułu byłoby oczywiście, gdyby David Luiz był idolem Alexa Krála i to ze względu na Brazylijczyka młody Czech postanowiłby nosić tak bujną czuprynę. W rzeczywistości piłkarz Slavii zdecydował się na nią, kiedy miał dwanaście lat i nawet nie kojarzył obrońcy Chelsea. Podobieństwo zauważyli jednak koledzy ze szkoły, a po kilku latach zdjęcia Luiza pojawiły się na kontach Krála w mediach społecznościowych.
Analogii pomiędzy zawodnikami nie należy jednak szukać tylko we fryzurach. Łączą ich także pozycje na boisku. Zarówno Czech, jak i Brazylijczyk, dobrze czują się i na stoperze, i na „szóstce“. Po przenosinach z Teplic do Pragi Alex Král występuje właśnie w drugiej linii. Trener Jindřich Trpišovský niemal od razu widział go na tej pozycji, a sam piłkarz mówi, że dobrze czuje się i na pozycji defensywnego pomocnika. Mimo bardzo młodego wieku i silnej konkurencji w pomocy w Slavii (barwy wicemistrza Czech reprezentują choćby dwaj etatowi reprezentanci Tomáš Souček i Josef Hušbauer) Král od początku rundy jest pewniakiem do pierwszej jedenastki. I choć jak sam przyznaje nie ma jeszcze tak dobrej techniki jak Luiz, radzi sobie bardzo dobrze. Skalę talentu i duży luz w grze na tak odpowiedzialnej pozycji pokazywał choćby w bardzo ważnych dla swojego klubu derbach z Bohemiansem, gdzie po odbiorze piłki potrafił wykonać efektowną ruletę. W Teplicach rozegrał natomiast bardzo udany sezon 17/18 jako środkowy obrońca.
Nie wiadomo, jaką pozycję szykuje dla niego selekcjoner reprezentacji Czech, który powołał dwudziestolatka na najbliższe mecze z Anglią i Brazylią. Král wybrał więc idealny czas na transfer do Pragi. Wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie drużyny kroczącej po odzyskanie tytułu mistrzowskiego, rozegrał dwa zwycięskie dwumecze w Lidze Europy, w tym ten ostatni, okraszony przedziwnym golem zdobytym ramieniem z pięciokrotnym jej zwycięzcą Sevillą, może się powoli szykować do meczu z londyńską Chelsea (której wylosowania Slavia sobie zresztą życzyła), a na dodatek wystąpi w reprezentacyjnej koszulce przeciwko największym reprezentacjom świata. W towarzyskim meczu z Brazylią, które odbędzie się zresztą na Edenie, a więc stadionie Slawistów, mógłby spotkać się więc z Davidem Luizem jeszcze przed ćwierćfinałem Ligi Europy. Tak się jednak nie stanie, bo Alex Král daremnie szukał nazwiska byłego piłkarza Paris Saint-Germain na liście powołań selekcjonera seleção.
Z kilkoma innymi gwiazdami piłki nożnej Krála łączy też odejście z klubu, w którym uczył się futbolowego fachu, po to, by potem już za znacznie większą sumę do tego klubu wrócić. Alex został bowiem piłkarzem Slavii już w wieku 14 lat. Do Pragi przyjechał z Brna, na początku nie było mu łatwo, jak sam wspomina posługiwał się specyficznym dla tego miasta akcentem, wspólny język z kolegami dopiero po jakimś czasie, na początku bardzo źle znosił choćby ostrzejsze, krytyczne słowa trenerów. Pomógł mu wtedy trener mentalny, którego zatrudnienie dla swojego syna było pomysłem taty. Král w jednym z wywiadów mówi, że nauczył się, że nie należy rozpamiętywać nieudanych zagrań, trzeba skupiać się na tych dobrych, ciągle szukać pozytywów. Miało mu to pomóc w grze. Za najciekawszą przeczytaną książkę o podobnej tematyce uważa Kod talentu Davida Coyle’a. Z psychologią jednak nie przesadza i nie biega do praskich księgarni po każdą couchingową pozycję, która się w nich pojawi.
Bardzo ważną, choć rzecz prosta trudną decyzją było dla Alexa Krála opuszczenie stolicy Czech. Zdecydował się jednak na ten ruch w zimie 2017, po to żeby grać regularnie w pierwszej drużynie dorosłego zespołu. W Slavii miał szanse tylko na występy w drużynach młodzieżowych. Interesujące wydaje się podejście piłkarza i zapewne jego doradców do tematu wypożyczeń. Mógł przecież trafić chociażby do Teplic właśnie na tej zasadzie, mając przy tym gwarancję późniejszego powrotu do mającego największy potencjał finansowy i piłkarski czeskiego klubu.
Král chciał jednak odejść definitywnie, po to, by w nowym klubie mieć taki sam status jak wszyscy pozostali zawodnicy, a nie być tylko zdolnym Slawistą, który i tak przyszedł tylko na chwilę. Ostatecznie przygoda Krála z Teplicami długo nie trwała, bo po niemal dokładnie dwóch latach został on przez Slavię odkupiony. Praski klub sprzedawał długowłosego pomocnika za 75 tysięcy euro, a w lutym tego roku musiał wyłożyć już jednak ponad milion (wg czeskich źródeł, wg transfermarkt.de było to 800 tysięcy euro). Nie jest to może przebitka tak okazała jak w przypadku Paula Pogby czy Matsa Hummelsa, którzy również wracali do swoich klubów via inne drużyny, ale chcielibyśmy chyba, żeby takie wewnątrzligowe transfery były na porządku dziennym i w naszej lidze, gdzie podobna transakcja np. z udziałem Krzysztofa Piątka to nadal wyjątek. Slavię na wydanie 30 milionów koron na dwudziestolatka, którego dopiero co wypuściła, na pewno stać. Czescy dziennikarze mniej związani ze sportem, a bardziej z prasą bulwarową, zwracają także uwagę na to, że za tę kwotę poza samym Alexem Králem na stadion Slavii wróciły też jego bardzo atrakcyjne mama i dziewczyna, które na swoich kontach w mediach społecznościowych wolą wrzucać zdjęcia swoje, niż Davida Luiza.
Aspekt rodzinny jest w przypadku mającego na koncie ponad 60 meczów w czeskich reprezentacjach młodzieżowych pomocnika o tyle istotny, że wiąże się bezpośrednio z tak ważnym dla współczesnego piłkarza elementem prowadzenia siebie, jakim jest dieta. Král w wywiadach przyznaje bowiem, że bardzo często je gotowany przez jego dziadka rosół z nóżek wieprzowych. Od dawna nie mieszka już na rodzinnych Morawach, ma więc w lodówce gotowe do odgrzania porcje tego dania w torebeczkach. Ich zapas uzupełnia np. przy okazji meczów wyjazdowych w swoich rodzinnych stronach. Nie miałoby to żadnego związku z futbolem, gdyby nie to, że jak opowiada o tym Alex Král, specjaliści od odżywania się i trener przygotowania fizycznego potwierdzili pozytywny wpływ tego dania, rozróżniając także działanie rosołu w zależności od mięsa, z którego jest zrobiony (drobiowy działa podobno lepiej na zmęczenie mięśni, cielęcy na naciągnięcia). Jak widać o posiłki Roberta Lewandowskiego dba żona, a Alexa Krála dziadek. Co najważniejsze w obu przypadkach dieta pomaga. Ciekawe tylko, czy taka zupa znana jest w Bordeaux, gdzie piłkarz Slavii miał się przenieść bezpośrednio z Teplic. W kontakcie z młodym graczem był legendarny Żyrondysta i ponad stukrotny reprezentant Czech Jaroslav Plašil który musiał mu jednak ostatecznie, już w hotelu w Bordeaux, przekazać smutną wiadomość o tym, że do transferu nie dojdzie, bo we francuskim klubie zmienił się trener.
Na szczęście dla Krála szybko pojawił się jednak temat Slavii. Dobrymi występami w jej barwach w starciu ze swoim sobowtórem Davidem Luizem z Chelsea, a także błyśnięciem w drużynie narodowej przeciwko reprezentacjom Anglii i Brazylii może Alex zwrócić na siebie uwagę klubów jeszcze lepszych, niż Girondins Bordeaux. To zresztą Slavia, co prawda jeszcze bez długowłosego dwudziestolatka, zostawiła za plecami w Grupie C tegorocznej, tak udanej dla siebie, edycji Ligi Europy.
Kamil Freliga
www.ceskoslovensko.pl
www.wiejskaliga.pl
Fot. NewsPix