Imprezowy styl życia i nadużywanie alkoholu – dwa grzechy, które wielu piłkarzom złamały kariery. Jednym nie pozwoliły przebić bariery piłki juniorskiej, względnie po wejściu do seniorów – gdzie napotykało się nowe, często toksyczne środowisko – sprawiały, że zawodnik nie rozwijał się na miarę potencjału. Innych zdejmowały z piłkarskiego szczytu, który był na wyciągnięcie ręki. Mało kto rozwijał się na miarę oczekiwań mimo tego, że zdarzało mu się regularnie przychodzić na trening na kacu. Jednym z takich przykładów na pewno nie był Carlos Pena, który podpisał kontrakt z GKS-em Tychy.
Z kim mamy do czynienia? Z gościem z ciekawym CV, ale przede wszystkim z zawodnikiem, który otwarcie przyznał, że jego karierę zniszczyły problemy alkoholowe.
W skrócie, wymieniając najjaskrawsze przypadki. W Cruz Azul podpadł zarówno kibicom, jak i klubowym działaczom. Pierwsi regularnie wygwizdywali jego słabą grę, drudzy najpierw przyglądali się, jak pojawiał się w klubie pod wpływem, aż w końcu nie wytrzymali. Powód do skrócenia wypożyczenia (Pena był wypożyczony z Rangersów) mieli, cóż, mocno specyficzny.
Jak poinformował klub, przeważyło nadużywanie alkoholu, a punktem zapalnym okazało się… przyłapanie zawodnika na sikaniu do fontanny w hotelu, w którym przebywał jego zespół. A – w ramach kontrastu – należy dodać, że w Szkocji przyłapano go na kupowaniu sześciopaku w monopolu. Powiecie – przewinienie mniejszej skali, może nawet normalna sprawa. Jasne, ale mniej więcej w tym samym czasie Pena otwarcie przyznał, że ma problemy alkoholowe, które stara się leczyć.
Otworzył się w wywiadzie dla The Sun. Mówił, że zdecydował się na odwyk alkoholowy w klinice należącej do byłego boksera, Julio Cesara Chaveza. – Nie chcę, żeby ktokolwiek mi współczuł, tak samo nie chcę demonizować mojego przypadku, ponieważ choroba alkoholizmu jest problemem, który dotyka wielu ludzi – przyznawał, dodając, że zyskał pełną świadomość tego, jak poważne konsekwencje niesie za sobą alkoholizm.
To był styczeń 2016 roku, ale wydaje się, że słowa słowami, a rzeczywistość rzeczywistością. Pena nie przeszedł metamorfozy, sytuacja z problemami alkoholowymi w Cruz Azul miała miejsce dwa lata później, co każe przypuszczać, że problem istnieje do dziś.
Mamy więc do czynienia z zawodnikiem, który walczy z nałogiem. A jakim jest piłkarzem? Mówimy o środkowym pomocniku, który rozegrał dziewiętnaście meczów w reprezentacji Meksyku, a w CV ma występ na mistrzostwach świata w Brazylii, gdzie wszedł na dziesięć minut z Chorwacją. Większość kariery spędził w swoim kraju, gdzie grał regularnie i zdobył dwa mistrzostwa. Na początku 2016 roku zamienił Leon na Chivas za siedem milionów euro, półtora roku później powędrował do Europy, do Rangersów, którzy zapłacili za niego trzy bańki. Jednak nie poradził sobie w Szkocji, dwukrotnie wypożyczano go do Meksyku, a gdy wyrzucono go z Cruz Azul, praktycznie skończył poważną, regularną grę. Wystąpił jeszcze pięć razy w Club Necaxa i trafił do Polski.
Na początku roku wydawało się, że wyląduje w Wiśle Kraków, która prowadziła rozmowy z meksykańskim sponsorem. Podobne do tych, jakie podjęła Arka, przez co na koszulkach piłkarzy gdyńskiego klubu widnieje reklama miasta Chignahuapan. W przypadku Wisły chodziło o miasto i region Puebla, tak samo będzie z tyskim GKS-em. Zainteresowanie meksykanów jest pokłosiem tego, że chcą reklamować swoje regiony turystyczne przy współpracy z polskimi klubami i współpracować z nimi na wielu płaszczyznach, między innymi umieszczając swoich piłkarzy w kadrach zespołów.
I tak jak w przypadku Arki od początku nie wierzyliśmy w sukces sportowy (pamiętacie, że podpisano umowy z Rogelio Chavezem oraz Agustinem Baranem?), ale w biznesowy jak najbardziej, tak wydaje się, że jeżeli Pena poradzi sobie z demonami przeszłości, to w pierwszej lidze może stać się kawałem grajka. Tym bardziej że nie mówimy o piłkarskim emerycie, a zaledwie 28-latku.
No ale właśnie, pytanie, czy jest na tyle silny, by nie wracać do nałogu?
Fot. Newspix.pl