Reklama

Real Madryt leżał na deskach, ale podniósł się i wygrał

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

10 marca 2019, 23:14 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ostatnie tygodnie w wykonaniu Realu Madryt były takie, że nie spodziewaliśmy się, by Królewscy mogli zdominować Real Valladolid. Mieliśmy rację, ale z drugiej strony trudno było przypuszczać, iż jedna z najsłabszych drużyn w Primera Division będzie długimi momentami dyktować warunki w tym meczu. Jedynie brak skuteczności i pech sprawił, że podopieczni Solariego wywalczyli komplet punktów na Estadio Jose Zorrilla.

Real Madryt leżał na deskach, ale podniósł się i wygrał

Ostatnie pięć spotkań Realu Madryt – porażka na Santiago Bernabeu z Gironą, minimalne zwycięstwo z Levante po bardzo słabym meczu, dwa przegrane Klasyki i kompromitacja w rewanżu z Ajaksem. No trudno o lepszy moment, żeby grać z Królewskimi. Mieli tego świadomość gracze Sergio, którzy punktów potrzebują jak tlenu. Ruszyli więc od razu na swoich przeciwników, co powinno przynieść efekty, ale ostatecznie tak się nie stało.

Gospodarze mogli ten mecz zamknąć w sześć minut. W tym czasie (12-18 minuta) strzelili dwa gole i mieli rzut karny. Na tablicy wyników nie wskoczyła jednak nawet jedynka, ponieważ „jedenastkę” zmarnował Ruben Alcaraz. Chwilę później Keko dośrodkował na głowę Sergiego Guardioli, a ten skierował piłkę do bramki. Arbiter skorzystał z VAR-u i gola anulował, ponieważ Keko był na spalonym. Niemal identyczna sytuacja powtórzyła się trzy minuty później, gdyż Guardiola znowu uderzył głową i piłka wpadła do bramki, a sędzia po raz kolejny skonsultował się z wozem VAR. Decyzja? Spalony.

Można się załamać, ale Real Valladolid nadal z uporem maniaka szukał otwierającego gola. Znalazł… I tym razem Jesus Gil Manzano niczego się nie doszukał w akcji trójki – Keko, Guardiola, Anuar. Ten pierwszy dośrodkował, a drugi wślizgiem wystawił patelnię Marokańczykowi, który zdobył upragnioną bramkę.

Goście byli schowani za gardą przez długi czas, ale jak już doszli do głosu, pokazali przeciwnikom, co oznacza skuteczność. Najpierw Kroos dośrodkował z rzutu rożnego, co skończyło się kosmicznym zamieszaniem w polu karnym. Ostatecznie piłka szczęśliwie spadła pod nogami Varane’a, który przed sobą miał już tylko pustą bramkę. Nie było opcji, by Francuz  spudłował – remis stał się faktem.

Reklama

Bramka francuskiego stopera sprawiła, że Real zaczął grać lepiej. Perfekcyjny futbol to nie był, ale jak najbardziej skuteczny. W pierwszej kolejności Benzema pokazał gospodarzom, jak uderzać z jedenastego metra. Francuz oddał pewny strzał i Real objął prowadzenie. Nie minęło nawet dziesięć minut, a francuski snajper udzielił lekcji Guardioli, jak strzelić gola głową, a przy okazji nie spalić. Co ciekawe gospodarze ponownie źle pokryli przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Nie był to jednak ich jedyny problem, co pokazał Luka Modrić, który z dziecinną łatwością minął w polu karnym Joaquina Fernandeza, by ostatecznie ustalić wynik spotkania. Bramka tym bardziej kompromitująca, że drużyna z Valladolid miała wówczas na boisku jednego gracza więcej, ponieważ Casemiro zobaczył drugą żółtą kartkę za opóźnianie gry.

Bez wątpienia Real Valladolid miał dziś pecha, bo Sergi Guardiola trafił też w słupek, ale wszystkiego tym nie można tłumaczyć. Przede wszystkim zabrakło umiejętności przy wykończeniu akcji, bo tak naprawdę gospodarze powinni w tym meczu strzelić minimum trzy bramki. Przypadkiem nie jest, że podopieczni Sergio mają najmniej strzelonych bramek w lidze. Jeśli w najbliższym czasie nie poprawią tego aspektu gry, skończą w Segunda Division.

Real Valladolid – Real Madryt 1:4 (1:1)

1:0 Anuar 29′

1:1 Varane 34′

1:2 Benzema 51′

Reklama

1:3 Benzema 59′

1:4 Modrić 85′

Fot. NewsPix

Najnowsze

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...