Reklama

Świetne danie główne we Włoszech. Mistrzostwo w zasadzie rozstrzygnięte

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

03 marca 2019, 22:42 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kalidou Koulibaly kontra Cristiano Ronaldo. Piotr Zieliński kontra Joao Cancelo. Carlo Ancelotti kontra Massimiliano Allegri. Innymi słowy, po całkiem sympatycznych przystawkach, na stół wjeżdżało danie główne tej kolejki Serie A. Na to spotkanie czeka się miesiącami. Zawsze niby Juventus jest faworytem, ale czasami i Napoli potrafi sprawić niemałą niespodziankę (vide 22 kwietnia ubiegłego roku). Dzisiaj obejrzeliśmy hit przez wielkie „H”. Kartki, słupki, karne, kontrowersje, walenie laserami po oczach… Było wszystko. Ale, jak to zwykle bywa, wygrał mistrz. 

Świetne danie główne we Włoszech. Mistrzostwo w zasadzie rozstrzygnięte

Liga jest już w zasadzie rozstrzygnięta. Juventus prawdopodobnie za chwilę będzie świętował ósmy triumf w Serie A z rzędu, a Napoli pozostanie zero tituli. Trudno ocenić formę obu zespołów – Bianconeri nadal liderują, ale dostali w czapkę od Atalanty i Atletico, zremisowali na własnym stadionie z Parmą. Azzurrim natomiast zdarzały się mecze bardzo dobre (Sampdoria), ale i bardzo słabe (Fiorentina, Torino). To jedno z takich spotkań, podczas których na bok odkładamy okoliczności. Przecież nadal na neapolską murawę wybiec miał wicelider oraz lider rozgrywek.

Pierwszy kwadrans meczu należał do Napoli. Bardzo dobrze zakładali pressing, przez co Juve raz czy dwa pogubiło się w defensywie. Najjaśniejszą postacią był Piotr Zieliński. Ładnie rozprowadzał akcje, inteligentnie zgrywał i zabrakło mu ledwie kilkudziesięciu centymetrów, aby umieścić futbolówkę w siatce Wojciecha Szczęsnego. Zebrał piłkę od Leo Bonucciego i zakręcił rogala po długim słupku golkipera mistrzów Włoch, lecz minimalnie przestrzelił. Gospodarze zaczęli świetnie, ale co z tego, skoro Kevin Malcuit w minucie 25. postanowił dać zwycięstwo Juventusowi jak na tacy? Uwaga, mały quiz: co robi prawy obrońca wicemistrza Włoch przy rozegraniu akcji od tyłu?

a) daje piłkę do prawego skrzydłowego (bezpieczna opcja)

b) podciąga akcję do przodu (opcja godna obrońcy wicemistrza Włoch)

Reklama

c) odgrywa do tyłu, do środka, gdzie nie ma żadnego z jego kolegów, a futbolówkę przejmuje Ronaldo

Niestety, poprawna jest ostatnia odpowiedź. CR7 już mijał Mereta, ale Alex wystawił nogę, podciął Portugalczyka i sędzia Gianluca Rocchi musiał wyciągnąć czerwony kartonik. Ucierpiał na tym Arkadiusz Milik, którego Carletto zdjął, łatając dziurę na bramce Ospiną. Od tamtego momentu Napoli grało w dziesiątkę, ale czekała ich kolejna dawka złych wiadomości. Rzuty wolne są ulubionym stałym fragmentem Miralema Pjanicia już od czasów Lyonu, przez Romą, aż po występy w biało-czarnym trykocie. Tym razem znów popisał się kapitalną precyzją. Podszedł do strzału, załadował po krótkim słupku i rezerwowy bramkarz Ancelottiego musiał wyciągać futbolówkę z siatki.

I pomyśleć, że to wszystko przez głupotę elektrycznego Kevina Malcuita.

Bramka dodała energii Napoli na kilka minut. Fabian Ruiz zagrał przeszywające linię obrony podanie do Zielińskiego, który skorzystał z błędów defensorów Juve, ale zatrzymało go – po raz trzeci w tym sezonie – obramowanie bramki, w tym przypadku słupek. A odnieśliśmy wrażenie, że wszystko zrobił perfekcyjnie.

Kilka minut później, goście niemal zamknęli spotkanie. Piłkę w pole karne dośrodkował Federico Bernardeschi, a do siatki skierował ją Emre Can, jeden ze słabszych zawodników mistrzów Italii w tym sezonie. Napoli na łopatkach, w dziesięciu, z Malcuitem na prawej obronie – Juve słusznie witało się z gąską.

Ancelotti w przerwie dokonał kolejnej rotacji, zdjął najsłabsze ogniwo w postaci Kevina Malcuita i wprowadził Driesa Mertensa. Wszyscy byliśmy sceptycznie nastawieni, w końcu Napoli grało o jednego mniej, to realnie mogło się skończyć blamażem. Jednak Juve postanowiło, że doda pieprzu temu meczowi. Pjanić, przez idiotyczne zagranie piłki ręką, wyleciał z boiska za drugie żółtko. Wtedy Azzurri wyczuli słabszy punkt u przeciwnika i wrzucili trzeci bieg. Efekt – gol kontaktowy w 61. minucie. Lorenzo Insigne dośrodkował, Callejon wykończył i spotkanie znów nabrało ciekawych odcieni.

Reklama

Powtórzymy – wiodącą postacią Napoli był Zieliński. W drugiej połowie robił, na co tylko miał ochotę z Mattią De Sciglio. Wiele groźnych strzałów, sporo biegania, dryblingów. Znakomity występ. Ale znów – brakowało kropki nad „i”. A Juventus z minuty na minutę popełniał coraz więcej błędów, aż w końcu wicelider znalazł się o włos od wyrównania. Rzut rożny, Fabian Ruiz znajduje się w polu karnym Szczęsnego, podaje do środka, ale futbolówka trafia w rękę Alexa Sandro. Rocchiemu podejmowanie decyzji chwilę zajęło, ale ostatecznie, po konsultacji z VAR-em, wskazał na wapno. Do dość kontrowersyjnej i niesłusznej „jedenastki” podszedł kapitan, Lorenzo Insigne, i załadował… w słupek. Obejrzeliśmy piorunującą końcówkę pod Wezuwiuszem, ale Napoli nie zdążyło wyrównać.

Szesnaście punktów przewagi na dwanaście kolejek przed końcem. Nic nie jest oczywiście pewne, ale powiedzmy sobie szczerze – Napoli ma tylko iluzoryczne szanse na Scudetto i pozostaje im walka w Lidze Europy. A ten mecz niech zostanie dodatkowym bodźcem dla Juve w walce z Atletico. Liga zakończona, odpadli z Coppa Italia. Jeżeli okaże się, że Atletico uzyska promocję do ćwierćfinałów, ekipa Allegrego będzie mogła ciąć wstęgę wieńczącą ten sezon.

Napoli – Juventus 1:2 (0:2)

28′ Miralem Pjanić 0:1

39′ Emre Can 0:2

61′ Jose Maria Callejon 1:2

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Włochy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...