Reklama

Wrzutka i głowa, Zagłębie się chowa

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2019, 21:00 • 4 min czytania 0 komentarzy

Piłkarze Zagłębia Lubin sprowadzili na ziemię swoich kibiców, którzy po bardzo dobrych występach z Lechem i Miedzią mogli uwierzyć, że odrobienie strat do grupy mistrzowskiej to już formalność. „Miedziowi” w Derbach Dolnego Śląsku zasłużenie przegrali ze Śląskiem Wrocław. Gospodarze byli bardziej zdeterminowani i lepiej zorganizowani, a do tego dobry dzień mieli ligowi weterani grający w barwach WKS-u. 

Wrzutka i głowa, Zagłębie się chowa

Zagłębie wykonało dziś ponad pół tysiąca podań (dokładnie 510) przy 316 Śląska. Fakt ten nie miał jednak żadnego przełożenia na efektywność. Gole strzelali wyłącznie gospodarze i to oni stworzyli sobie więcej sytuacji. Lubinianie lepsi byli jedynie w pierwszym kwadransie. On mógł zwiastować, że nic się nie zmieniło i znów zobaczymy efektownie grający zespół Bena van Daela. W tym okresie jego podopieczni wypracowali sobie dwie bardzo dobre okazje. Najpierw Bartłomiej Pawłowski wycofał w polu karnym do Damjana Bohara, którego strzał minął Jakuba Słowika, ale przed linią bramkową stał jeszcze idealnie ustawiony Jakub Łabojko. W 14. minucie zaś po koronkowej akcji lewym skrzydłem Patryk Tuszyński znalazł w tłoku Saszę Balicia. Czarnogórzec natychmiastowo uderzał, lecz Słowik był na posterunku i nie wypuścił piłki.

Później mecz nam po prostu siadł i dopiero tuż przed przerwą coś zaczęło się dziać. Najważniejszą bronią Śląska były dziś stałe fragmenty gry, a je bardzo dobrze wykonywał Krzysztof Mączyński. Przed tygodniem reprezentant Polski mocno rozczarował, tym razem wiódł prym. 41. minuta – jego centra z rzutu wolnego, Mateusz Radecki strzela głową, Dominik Hładun z najwyższym trudem broni. Jest z tego rzut rożny, „Mąka” go wykonuje, Marcin Robak wygrywa główkę, a zamykający Radecki dopełnia formalności. Pomocnik WKS-u nie miał nawet czasu, żeby rozpamiętywać wcześniejszą sytuację.

Przy drugim golu Mączyński również mocno maczał palce. Groźnie dośrodkował z rzutu wolnego, Damian Oko zdołał wybić piłkę do boku, ale tam czekał nieobstawiony Lubambo Musonda. Zambijczyk popatrzył, precyzyjnie wrzucił, a profesor Robak efektownie uderzył głową i Hładun nie mógł nic zrobić. Zaspał Lubomir Guldan, nie doskoczył do rywala. Po wrzutkach Mączyńskiego jeszcze kilka razy się kotłowało, na przykład wtedy, gdy Balić ofiarnym wślizgiem zablokował strzał Igorsa Tarasovsa (Czarnogórzec dostał w rękę, ale nie było mowy o karnym).

Okoliczności łagodzące dla Zagłębia to brak Filipa Starzyńskiego i Bartosza Kopacza. Tego drugiego bez kompromitacji zastąpił na prawej obronie Jakub Tosik, choć rzucało się w oczy, że gra ofensywna na tym traci. Na kierownicy wylądował natomiast Dawid Pakulski i zupełnie sobie nie poradził. Niczego ciekawego nie zaprezentował, gubił się przy agresywnej grze, a na dodatek zaszkodził w tyłach. Zapamiętaliśmy go tylko z tego, że ze środka pola wycofał piłkę na kontrę dla Śląska, co skończyło się faulem Oko na żółtą kartkę oraz z naiwnego i bezmyślnego faulu na Robaku przy linii bocznej, po którym podyktowany został rzut wolny będący początkiem drugiego gola.

Reklama

Gubili się też Filip Jagiełło i Bartosz Slisz. Obaj zanotowali po fatalnej stracie przy wyprowadzaniu piłki z okolic własnego pola karnego. Na ich szczęście z prezentów nie do końca skorzystali Robak i rezerwowy Michał Chrapek.

Tak naprawdę jednak w Zagłębiu mniej lub bardziej zawiedli prawie wszyscy. Taki Pawłowski złamał linię spalonego przy golu na 0:1, a w drugiej połowie zmarnował jedyną dobrą sytuację. Bohar podał mu, gdy był niepilnowany. Co prawda piłka została posłana lekko za plecy, trzeba było zrobić krok w tył, ale i tak należało uderzyć znacznie lepiej niż wysoko nad bramką.

Dzbanem nawet nie poniedziałku w Ekstraklasie, a całej kolejki został natomiast Arkadiusz Piech. Wszedł na trzy doliczone minuty i nawet zdążył trafić do siatki, tyle że z minimalnego spalonego przy startowaniu z połowy boiska. Szybka konsultacja przez VAR i gol został anulowany. Reakcja Piecha pod adresem Piotra Lasyka?

Śląsk po najlepszym jak na razie wiosennym występie odniósł drugie tegoroczne zwycięstwo i odskoczył od strefy spadkowej na cztery punkty. Realnym celem dla tej drużyny jest spokojne utrzymanie i z taką grą jak dziś nie będzie problemów z jego osiągnięciem. Przed Zagłębiem poważne sprawdziany z Lechią i Pogonią, które prawdopodobnie określą, czy za chwilę nie będzie miało tego samego celu co WKS.

Reklama

[event_results 564151]

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...