Co za weekend dla miłośników nowości w dziedzinie piłkarskiej taktyki! Ledwie zdążyliśmy przeanalizować mistrzowskie przecięcie kontry rywali w wykonaniu Rafała Augustyniaka, a już mamy kolejne zagranie z potencjałem na stałe miejsce w notatnikach futbolowych strategów.
W teorii dwie podobne sytuacje, rzut wolny w okolicach linii środkowej. A jakże inne rozegranie, ba, jakże inna filozofia futbolu. Augustyniak – boiskowy pozytywista – pragmatycznie wybił piłkę w aut, by nie dać rywalom szansy na kontratak. Krzysztof Mączyński z Łukaszem Broziem? To już romantyzm. Zobaczcie sami:
Taktyczna doskonałość tego rozegrania polega na wykorzystaniu elementu zaskoczenia. Dla postronnego widza i rywala obraz wydaje się jednoznaczny: nieprzygotowany Broź źle przyjmuje i traci piłkę. Jednak to tylko pozory. Spójrzcie, co dzieje się dalej. Wiślacy są kompletnie zdziwieni i wyprowadzają kontrę nieskładnie, bez planu, zawierzając w swoją przewagę szybkości. Wybiegający w linii zawodnicy Białej Gwiazdy kompletnie zapominają o defensywie!
Śląsk to przewidział – Broź przystąpił do realizacji drugiej fazy akcji. Tu jednak misternie utkany plan rozjechał się z praktyką: miał być szybki odbiór, tak zwana rekontra i wyrównujący gol. Zawiodły detale: brak odbioru, brak rekontry i brak gola.
Mamy jednak nadzieję, że tak jak pierwsze nieśmiałe próby braci Wright nie odwiodły ludzkości od planów opanowania przestrzeni powietrznej, tak i Śląsk nie odejdzie od tej nowatorskiej zagrywki. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.