Janusz Gol grał w Rosji pięć sezonów, nigdy nie był tam zapchajdziurą, nie wchodził na ogony. Z reguły biegał po boisku przez 90 minut, a zdarzało się, że w swoim Amkarze Perm był nawet kapitanem. Mimo tego pojawiały się głosy wątpiące w jakość Gola, deprecjonujące jego naprawdę solidne osiągi w lepszej przecież lidze od Ekstraklasy. Dlatego byliśmy ciekawi, czy po powrocie do Polski, Gol zamknie usta krytykom. No i cóż, zamknął.
– Kto z Polski był jeszcze tobą zainteresowany?
– Wisła Kraków, Zagłębie Sosnowiec. Były również inne kluby, ale musiałbym czekać, aż w jakiejś drużynie zwolni się dla mnie miejsce. Po pięciu latach gry w lepszej lidze, w polskich zespołach mieli wątpliwości co do mojej przydatności? Dość nieprzyjemne uczucie. Przewinęło się również zainteresowanie z Rosji, ale nie były one na tyle korzystne finansowo, abym ponownie wyjeżdżał z kraju. Mam trzyletnią córeczkę, więc na nią też trzeba zwrócić uwagę.
To fragment wywiadu z Golem autorstwa Dominika Klekowskiego. Wyraźnie widać, że sam piłkarz miał trochę żalu do naszego futbolowego środowiska. Trochę czuł się niedoceniany, pewnie spodziewał się innego przyjęcia po powrocie do kraju. W końcu długo pozostawał zawodnikiem bez kontraktu, a sportowo raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości, że Gol może być przydatny. Parę klubów jednak te wątpliwości miało, więc skorzystała Cracovia. I żałować z pewnością nie może.
Do szóstej kolejki, czyli gdy Gola w drużynie Michała Probierza jeszcze nie było, Pasy miały na koncie cztery porażki, dwa remisy i zero zwycięstw. Średnia oczek na mecz wynosiła żałosne 0,33.
Od momentu, gdy Gol w klubie się zjawił, Cracovia ma w 16 meczach dziewięć zwycięstw, trzy porażki i cztery remisy. Średnia punktów to 1,94.
Różnicę zauważy każdy. Oczywiście nie jest tak, że poprawa wyników Cracovii wiąże się tylko z pojawieniem Gola. Środek pola trzyma też w ryzach niezastąpiony po powrocie z leczenia Dąbrowski, formę – chyba – życia złapał Wdowiak, dobry jest Cabrera i tak dalej, ale jednak rola Gola jest nie do przecenienia. Może nie zauważycie go na liście strzelców, na liście asystentów czy nawet tych, którzy rozdzielają kluczowe podania, bo pomocnik uzbierał w tych wszystkich klasyfikacjach łącznie trzy punkty. Lecz jeśli do kogoś idealnie pasuje sformułowanie „człowiek od czarnej roboty”, to właśnie do Gola.
Nie wierzycie? No to zapraszamy do statystyk. Piłkarz Cracovii – według InStatu – jest drugim defensywnym pomocnikiem ligi wśród tych, którzy przekroczyli barierę 1500 minut na boisku. Gol średnio osiem razy na mecz przejmuje piłkę (tyle samo co Taras Romanczuk), średnio 1,9 to przejęcia na połowie boiska (Romanczuk – 1,4). Co więcej, Gol zbiera średnio 10 tzw. wolnych piłek w meczu, (Romanczuk – 9), i średnio aż 4,4 z nich na połowie przeciwnika. A Romanczuk 3,3. Owszem, zawodnik Jagi jest lepszy w pojedynkach, zalicza ciut więcej kluczowych podań, natomiast nie ma wątpliwości, że Gol jest na tej samej półce co Romanczuk. Kiedy przecież Taras był powoływany do reprezentacji, natomiast Gol mógł o takim zaproszeniu zapomnieć.
Idąc dalej – Gol wykręcił w naszych notach średnią 5,13. Wśród zawodników z pola w Cracovii nie ma człowieka legitymującego się lepszą. Do Romanczuka piłkarz Pasów tez nie ma daleko (5,44), a należy pamiętać, że zawodnik Jagi wchodził w sezon w, by tak rzec, normalnym trybie.
Jakkolwiek spojrzeć Cracovia zrobiła świetny ruch. Mamy wrażenie, że gdyby zawodnik o takim CV jak Gol był dostępny dla polskich klubów, ale byłby Chorwatem czy innym Słowakiem, wszyscy by się na niego rzucili. Gol jest jednak Polakiem i spotkał się z dziwnym traktowaniem niedowiarków, którzy nie doceniali jego osiągnięć w Rosji. No, ale to już nie problem ani piłkarza, ani Cracovii. To problem reszty ligi, która dziś musi drżeć na myśl o spotkaniu z Pasami.
Fot. 400mm.pl