Wyjazd kibiców Jagiellonii Białystok do Legnicy. Ot, normalna wyprawa jakich wiele. Przez długi czas pełna swoboda, policjanci nieutrudniający życia kibicom i kibice nieutrudniający życia policjantom. Zbyt sielankowo, prawda?
Problemy zaczęły się, gdy fani Jagi pojawili się w województwie łódzkim, następnie w dolnośląskim. W obu przypadkach nastąpiła zmiana nadzorujących ich policjantów, w obu przypadkach zaczęło robić się nieprzyjemnie.
Oczywiście, grupy kibicowskie nie są i nigdy nie były połączeniem kółka różańcowego i harcerstwa, ale czym zawiniły podczas tej konkretnej wyprawy? Cóż… Nie do końca wiedzą o tym kibice, nie do końca wiemy o tym my, ale chyba nawet policja nie ma żadnego przekonującego wytłumaczenia dla swojej interwencji.
Zacznijmy od nagrania, które od jakiegoś czasu hula po sieci.
Widzimy, że funkcjonariusze nie wypuszczają kibiców z pociągu. Powiecie – żadna sensacja, raczej sytuacja jakich na wyjazdach wiele. W porządku, ale problem zaczyna się, gdy okazuje się, że – czego nie ma na powyższym nagraniu – policjanci używają gazu pieprzowego (!) w zamkniętym pomieszczeniu (!!).
Relacja Adama, jednego z kibiców Jagiellonii:
– Wyjazd jak wyjazd. Jechaliśmy nowszym pociągiem, policjanci obstawiali wszystkie wejścia. Ze wszystkich stron. Przez większość drogi nie było problemów – mogliśmy wchodzić, wychodzić, generalnie poruszaliśmy się swobodnie. Funkcjonariusze zmieniali się co jakiś czas i o ile długo było w porządku, to po wjeździe do województwa łódzkiego zaczęły się problemy. Powody? Może nadgorliwość, może chęć wywyższenia się. Nie mam pojęcia. Zaczęli wymyślać, kto może poruszać się między wagonami, a poruszać się musieliśmy, gdyż łazienki były w innych miejscach. Wpuszczali po jednej osobie, nierzadko nie mógł wychodzić nikt. Tak samo w przypadku WARS-u. To powodowało, że atmosfera gęstniała, tym bardziej że – jak mówiłem – w pozostałych województwach wielkich problemów nie było, a tutaj jakaś dziwne podejście. Wolny kraj, wolni ludzie, a jednak nie mogą poruszać się swobodnie, podczas gdy policjanci nie potrafili uzasadnić swoich decyzji. Mówili, że chcę uniknąć wychodzenia na zewnątrz, na papierosa, ale pociąg jechał, więc i tak takiej możliwości nie było.
No ale dobra, takie sytuacje na wyjazdach się zdarzają. Prawdziwy problem zaczął się później, w województwie dolnośląskim. Jeżeli policja używa gazu pieprzowego w zamkniętym przedziale, gdzie znajdują się i młodzi, i starsi, no to mamy problem. To było pomieszczenie, w którym nie otwierały się okna, ludzie przez kilkanaście minut próbowali wydostać się z wagonu lecz policjanci blokowali drzwi. Wiele osób się przydusiło, a pamiętajmy również, jak w nowszych pociągach działa zintegrowany system klimatyzacji. Zagazowane powietrze przedostaje się do innych pomieszczeń i wagonów, na co zwracali uwagę pracownicy PKP IC, prosząc policję, by nie używała gazu w środku.
Gdzie tu rozsądek? Nie wiem, do czego dążyli funkcjonariusze. Chcieli się pokazać? Udowodnić wyższość nad kibicami? Zabrakło wyobraźni. A co, gdyby doszło do jakichś konfrontacji? Uznano by, że kibice prowokują, że zaatakowali policjantów, że są najgorsi.
Na dowód poniższe zdjęcia.
W takich sytuacjach najważniejsza wydaje się odpowiedź na pytanie, czy użycie gazu pieprzowego było uzasadnione. Że niebezpieczne, to wiemy, ale czy uzasadnione? Wiadomo, że kibica aniołkami nie są, ale nawet patrząc na powyższe nagranie, to nie widzimy u nich przesadnej agresji, w sumie nie widzimy żadnej agresji. To, że ktoś chce opuścić przedział, poczuć się trochę swobodniej, nie powinno dziwić.
Ale najwyraźniej zdziwiło funkcjonariuszy.
Tłumaczenie, które napłynęło do nas z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu wygląda następująco:
– Kibice drużyny z Białegostoku jechali wtedy pociągiem na mecz do Legnicy. W okolicach miejscowości Siechnice doszło między nimi do awantury i szarpaniny. W związku z tym policjanci podjęli interwencję, aby przywrócić porządek w wagonach. Zmuszeni zostali do użycia ŚPB w postaci gazu. Po przywróceniu porządku kibice bez dalszych wydarzeń dotarli do Legnicy. Jednocześnie przypominam, że jednym z zadań Policji w przypadku zajścia na terenach kolejowych jest przywrócenie naruszonego porządku publicznego i zapewnienia bezpieczeństwa osobom się tam znajdującym.
Na pytanie o opis awantury, po której doszło do użycia gazu, jak i stosowności użycia takich środków przymusu w sytuacji, gdzie gaz z powodu zintegrowanego systemu klimatyzacji mógłby zagrażać pozostałym pasażerom, nie otrzymaliśmy odpowiedzi, podkreślono jedynie, że nikt nie otrzymał zarzutów, ani nikogo nie zatrzymano. Jeśli myślimy o użyciu gazu w zamkniętym przedziale, to widzimy sytuację absolutnie nadzwyczajną, po której sypią się wysokie wyroki. Tutaj nie ma nawet zatrzymanych, za to są ślady po gazie…
Nadpobudliwość policjantów czy nadpobudliwość kibiców? Rozstrzygnijcie sami.
Fot. FotoPyk