Miał być pendolino po awans do Serie A. Zamiast tego Palermo – klub Radosława Murawskiego i Przemysława Szymińskiego – jest bliskie wykolejenia i przypomina raczej zdezelowany, stary skład kolejowy, który za moment dokona swojego żywota.
Kluby we Włoszech bankrutują. Nawet te z wielką historią i tradycją. Upadła Parma, upadła Fiorentina. Jak wyliczył portal Football-Italia.net, od bankructwa klubu z Florencji w 2002 roku aż do czerwca ubiegłego roku 153 (!) włoskie kluby musiały przejść restrukturyzację, połączyć się z innymi klubami by przetrwać lub po prostu zniknęły z piłkarskiej mapy kraju.
Teraz to samo grozi Palermo. Wiceliderowi Serie B, zespołowi który po rundzie jesiennej opisywaliśmy jako „pędzący w kierunku Serie A”. Rzecz w tym, że przejęcie klubu z rąk Maurizio Zampariniego przez brytyjską Sport Capital Group zamiast spłaceniem długów i unormowaniem się sytuacji klubu skończyło się pogrążeniem go w chaosie.
Poprosiłem więc Emilio Scibonę, redaktora naczelnego ForzaPalermo.it, by pokrótce wyjaśnił, co dokładnie wydarzyło się w Palermo w ostatnich tygodniach i jak zła jest sytuacja, w jakiej znalazł się klub dwóch Polaków.
– Sytuacja jest skomplikowana i przekracza wszelkie wyobrażenia – zaczyna. – Po podpisaniu umowy cesji przez właściciela klubu Maurizio Zampariniego, odsiadującego obecnie areszt domowy, oraz Sport Capital Group, Palermo stało się spółką akcyjną notowaną na londyńskiej giełdzie. Sport Capital Group miało zapłacić za przejęcie klubu 10 euro i stać się właścicielem pod warunkiem spłaty zadłużenia.
Wspomniane zadłużenie to około 56 milionów euro, składają się na nie długi wobec firm zewnętrznych i zobowiązania wobec pracowników. Fundusz miał zacząć od wpuszczenia do klubu 15-20 milionów euro, podniesienia tym samym jej kapitału i zacząć od spłacenia najważniejszych – z punktu widzenia federacji i ligi – zobowiązań.
W grudniu utworzono nowy zarząd, na który złożyli się:
– Clive Richardson, prezes Global Future Sports, który został prezesem Palermo;
– Emanuele Facile, partner biznesowy Maurizio Belliego z Financial Innovations Team (firma mająca nadzorować sprzedaż klubu), który został dyrektorem generalnym;
– Dean Holdsworth, były zawodnik Premier League i dyrektor sportowy w Bolton Wanderers, konsultant Richardsona;
– Rino Foschi, dyrektor techniczny i jedyny człowiek z poprzedniego rozdania, który miał zostać w zarządzie Palermo.
– W styczniu kapitał klubu miał zostać podniesiony o 20 milionów euro, ale te pieniądze wciąż nie wpłynęły, nikt nie wie też tak do końca, kto powinien je przelać. Co.vi.soc, a więc komisja kontrolująca budżety spółek piłkarskich, pojawiła się w Palermo tydzień temu, by zweryfikować całą sytuację. W międzyczasie doszło do absurdu – Richardson i Holdsworth wyszukiwali nowych zawodników pomijając przy tym kompletnie Foschiego. W tym czasie Richardson i Foschi walczyli ze sobą poprzez oświadczenia w prasie. Punktem kulminacyjnym była sytuacja po zakończeniu jednego z treningów. Richardson kilka dni wcześniej ogłosił na Instagramie, że za moment kibice doczekają się pierwszego wzmocnienia klubu, po zajęciach ogłosił, że będzie to były zawodnik Djurgarden Niklas Gunnarsson. Rzecz w tym, że Foschi już wcześniej zaprosił tego zawodnika na testy i nie zdecydował się go zatrudnić. Powiedział nam, że jest zszokowany i zaniepokojony całą sytuacją – mówi Scibona.
Ostatecznie Gunnarsson nie został piłkarzem Palermo, ale ten transfer pociągnął za sobą dalsze ruchy. 31 stycznia Facile zdecydował o zwolnieniu Foschiego.
Scibona: – Dzień później jednak Foschiego przywrócono do zarządu, a Richardson, protegowany Facile, zrezygnował z roli prezesa, odchodząc wraz z Holdsworthem. Facile oświadczył, że Richardson powinien był znaleźć nowych inwestorów. Richardson z kolei w szczegółowym komunikacie prasowym stwierdził, że miał być w Palermo tylko konsultantem, a nie inwestorem czy człowiekiem odpowiedzialnym za zbiórkę pieniędzy. Ogłosił też, że to Facile jest odpowiedzialny za sytuację pomiędzy nim, Holdsworthem i Foschim.
Global Future Sport, firma Richardsona, miała – jak czytamy w oświadczeniu – pomóc inwestorom ze Sport Capital Group w przejęciu klubu i przeprowadzeniu wszystkich związanych z tym operacji. Nic więcej, o żadnym finansowaniu miało nie być mowy.
Richardson w wywiadzie dla La Gazzetta Dello Sport wyjawił też później, że jedną z osób zaangażowanych w Sport Capital Group był – obok Emanuele Facile – Corrado Coen. Gość skazany za kilka przestępstw finansowych, którego pomysłem na znalezienie 15 milionów euro potrzebnych od zaraz była pożyczka od maltańskiego funduszu Abalone. Nie doszła do skutku (może to i lepiej, śmierdzi przekrętem na kilometr), a SCG 5 lutego ogłosiło wycofanie się z Palermo.
Na placu boju pozostał już tylko Facile, który robi obecnie wszystko, by znaleźć nowego właściciela klubu.
– Facile, który obecnie zarządza Palermo, mówił wiele razy, że pieniądze wkrótce się pojawią, ale dziennikarze, eksperci i kibice mają ogromne obawy, że wobec szczegółowego przyglądania się sprawie przez FIGC i Lega Serie B powtórzy się przypadek Parmy. Do 16 lutego Palermo musi zapłacić zawodnikom za ostatni miesiąc 2018 roku. Jeśli ten dług nie zostanie uregulowany, rozpocznie się naliczanie ujemnych punktów. Bez awansu do Serie A, bankructwo Palermo jest niemal pewne, oczywiście jeśli nie pojawi się nowy właściciel – mówi Scibona.
Jakie są na to szanse?
– Raffaello Follieri, biznesmen znany z romansu z Anne Hathaway, który w przeszłości bezskutecznie próbował kupić Foggię, jesienią wydawał się bliski kupna Palermo. W tym tygodniu spotkał się z Facile i dziennikarzami, mówiąc o wstępnym porozumieniu. Pojawiły się też wiadomości o bliżej nieokreślonej amerykańskiej grupie inwestorów, ale póki co niczego nie potwierdzono – tłumaczy Scibona.
Niestety, od czasu naszej rozmowy, włoskie media zdążyły poinformować, że przejęcie klubu przez Follieriego mocno się oddala. La Repubblica stwierdziła wręcz, że biznesmen nie ma zamiaru wracać do dyskusji. Jedyną nadzieją ma być wspomniana „bliżej nieokreślona amerykańska grupa inwestorów”, ale umówmy się – ostatnio jako taka „bliżej nieokreślona grupa inwestorów” określany był kambodżańsko-szwedzko-luksemburski gang Olsena. Jak to wszystko się skończyło, wszyscy wiemy.
Palermo jest więc w poważnych tarapatach. Uniknięcie kar ze strony ligi i związku – na czele z naliczanymi już za tydzień ujemnymi punktami – wydaje się w tym momencie niemożliwe. Uratowanie klubu przed bankructwem i upadkiem? Bardzo, ale to bardzo mało prawdopodobne.
SZYMON PODSTUFKA