Już jutro finał Pucharu Azji. Katar – Japonia. Nie jest to oczywiście turniej, który – szczególnie my, Polacy – śledzimy z zapartym tchem, ale na pewno wciąż jest o czym opowiadać. Płaczący Katarczycy, którzy mogliby uczyć Neymara sztuki teatru. Lecące w ich stronę sandały. Chińscy piłkarze obstawiający swój własny mecz. Bałagan organizacyjny. Ale i piękne gole, nowi bohaterowie, ciekawe mecze. O wszystkim tym opowie Adam Błoński, redaktor naczelny Azja Gola, który opisze najważniejsze momenty mijających zawodów.
Poziom turnieju
Jest w miarę wysoki, ale w porównaniu do poprzednich lat brakuje mi meczów z historią. Strasznie jest dużo spotkań do zera. Owszem, obie ekipy mają sytuacje, ale tylko jedna strzela. W poprzednich turniejach dużo było meczów z emocjami jak u Hitchcocka. Zwroty akcji, zawodnicy wchodzący z ławki odmieniający losy spotkania… Tego rollercoastera więc brakuje, ale to nie znaczy, że poziom jest niski. Dalej są niespodzianki, dalej można powiedzieć, że w piłce azjatyckiej oczekuje się nieoczekiwanego.
Najważniejszy moment
Spotkanie Japonii z Turkmenistanem. Ono scementowało drużynę Niebieskich Samurajów. Już w pierwszej połowie Japończycy byli w ciężkim szoku, kiedy gola strzelił im Arslanmyrat Amanov. Musieli się ocucić i zrobili to, ale już po tym spotkaniu trener Japończyków stwierdził, że drużyna musi pracować nad defensywą. Ona na tle jednego z najsłabszych zespołów turnieju wyglądała tragicznie. Gdyby Japonia trafiła w otwarciu na trochę lepszego rywala w grupie, mogłaby się obudzić za późno.
A inny taki moment to Irak-Katar. Wyczyny Neymara i jego gra aktorska z desek spalonego teatru, to było nic w porównaniu do Katarczyków. Irak był lepszy od Kataru, ale wypłakanie i wymęczenie tego spotkania spowodowało, że Katar pokonał pierwszego znaczącego rywala. I do tej pory leci na euforii tej wygranej, meldując się w finale.
Największy absurd
Tu dopiero jest o czym opowiadać. Pierwsza taka historia to afera z reprezentacją Chin. Wyszło na jaw, że czterech piłkarzy obstawiło przed meczem z Iranem, że Chiny ten mecz przegrają. Jest to bagatelizowane, jakoby miał to być tekst puszczony w eter, który krzywdzi tych piłkarzy. Jednak Feng Xiaoting, który ma ponad 70 meczów w reprezentacji, dwie Azjatyckie Ligi Mistrzów, siedem mistrzostw ligi chińskiej, został zdjęty przez Lippiego w 28. minucie tego meczu. Popełniał błędy, w tym jeden duży przy bramce i Włoch temu śmieszkowi podziękował. Poza tym, po powrocie piłkarzy do Chin, zostali oni obdarowani medalami za reprezentowanie swojego klubu w barwach kraju. I z czterech piłkarzy Guangzhou Evergrande, trzech dostało, a czwarty – Xiaoting – nie. Nie pokazał się na konferencji. Z bycia wicekapitanem klub zdegradował go do rezerw i odcięto mu dopływ wynagrodzenia. Niby się to więc bagatelizuje, mówi o clickbaicie, ale piłkarze, którzy byli w to uwikłani, już zostali ukarani. Jest coś na rzeczy. Dopóki nie zostanie to oficjalnie wyjaśnione, będą w rezerwach. A Chiny szybko się z czymś takim rozprawiają. Pewnie odbiorą im prawa do wykonywania zawodu, nie będą też mogli bawić się w menadżerkę, czy w uczenie dzieci piłki nożnej. Prawdopodobnie taki chłop będzie musiał otworzyć budkę z frytkami.
Drugi absurd to zachowanie organizatorów turnieju. Mam wysłannika z Azja Gola, który jest w Emiratach i relacjonuje nam, co tam się dzieje. Pisał, po jaką cholerę kupuje się bilety parę miesięcy przed turniejem, skoro wchodząc na stadion, bijesz się o to, gdzie możesz usiąść. Numerki na krzesełkach nie mają znaczenia. Kto pierwszy, ten lepszy. Wielu kibiców, mimo legalnie kupionych biletów, nie jest w stanie dojść na swoje miejsca. Emiraty Arabskie to kraj, który kocha piłkę nożną, ale zupełnie nie sprostał organizacyjnie.
Po trzecie to wspomniany Katar i ich wypłakiwanie. Turlają się po kontakcie na sześć-siedem metrów, każda decyzja sędziego jest obskakiwana. I w półfinale z Emiratami Arabskimi, który zerwał kontakty dyplomatyczne z Katarem, można się było spodziewać wielu emocji. Rzeczywiście: po trzeciej bramce dla Kataru piłkarze zostali obrzuceni sandałami. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Puszki, monety – tak. Ale sandały?! Kilkudziesięciu kibiców gospodarzy wracało na boso do domu.
Największe pozytywne zaskoczenie
Stawiałbym na Wietnam. W Polsce jest zabobon, że Azjaci to piłkarze o słabych warunkach fizycznych, a Japończycy czy Koreańczycy z Południa ten zabobon skutecznie tłuką, mając w swoich składach wysokich gości. Natomiast Wietnam rzeczywiście jest stereotypową drużyną. Jeśli ktoś tam ma ponad 175 centymetrów, to trzeba go szukać ze świeczką. Jednak Wietnamczycy nie tylko gryząc trawę, ale mając też umiejętności techniczne i solidność taktyczną, potrafili się przeciwstawić najlepszym. Mimo że w pierwszym meczu przegrali 2:3 po pięknej walce, zdołali wyjść z grupy z zaledwie trzema punktami i ograć Jordanię. Która przecież sensacyjnie pokonała Australię. To jest kolejny ładunek energii dla wietnamskiego społeczeństwa, żeby pchać pieniądze w sport i szkółki. Dla nas, z perspektywy Polaków, to jest nic nieznaczące wyjście z grupy, a dla Wietnamczyków to wielki krok, jeśli chodzi o rozwój piłki nożnej.
Największe rozczarowanie
Korea Północna. Nikt nie spodziewał się, że ona będzie odnosić znaczące wyniki i dojdzie do finału, ale też nikt nie spodziewał się takiej żenady. Oni naprawdę wyglądali, jakbyśmy puścili drużynę z A-klasy na w pełni profesjonalny turniej. Ich przegrana z Katarem nie była wynikiem tego, że Katar ma jakieś niesamowite talenty rodem z Brazylii. Jednak Katar wychodził w kontrach cztery na trzy, pięć na dwa. Podstawowe błędy, których nikt nie popełnia. Nawet w tej A-klasie, a co dopiero na turnieju rangi międzynarodowej. Koreańczycy przed turniejem pożegnali się z trenerem, twierdząc, że na zawodach Azji Wschodniej, mieli słabe wyniki. Jednak tamta Korea wyglądała porządnie. A tej Korei jeszcze długo nie zobaczymy na mundialu. Od czasu, gdy grali w RPA, pikują. To jest droga ku amatorszczyźnie i czeluściom piłkarskim.
Najpiękniejszy gol
Najlepszy mecz
Zjednoczone Emiraty Arabskie – Kirgistan. 3:2. Przepiękne spotkanie. Neutralnym kibicom serce rosło, widząc zespół Kirgistanu, oparty o zawodników w dużej mierze bez pracy. Najlepszy napastnik gra dla czwartoligowej drużyny niemieckiej. Oni dopiero w dogrywce stracili szanse na awans, w ostatniej minucie mając poprzeczkę. Kirgijczycy nadawaliby się do nas do drugiej ligi, i to maksymalnie, ale mentalnością i serduchem wyrównali przepaść między nimi a zawodnikami z Emiratów.
Najlepszy piłkarz
Jeżeli chodzi o bramki, to Almoez Ali z Kataru, ale nie dałbym mu tego tytułu, ze względu na to, w jakich spotkaniach zdobywał te gole. Korea Północna, Liban. A to były drużyny, które miały podstawowe problemy. Poza tym Katar atakuje dwoma-trzema napastnikami, więc co druga piłka przez niego przechodzi. Dla mnie piłkarzem turnieju jest więc Takehire Tomiyasu z Japonii. Z tego względu, że Japończycy grają ekstremalną obroną, która powstawała w trakcie turnieju. Wskakuje ten 20-latek, który miał być następcą Yoshidy za rok-dwa-trzy. A on jest już w pierwszym składzie i choćby w spotkaniu z Iranem, gdzie każdy koronował Irańczyków jako mistrza, nie dał zrobić sztycha żadnemu z przeciwników. Za dwa-trzy lata trafi do ligi TOP 5, bo już gra na równi z kolegą Bednarka, Yoshidą.
Typ na finał
Spotykają się dwaj wielcy taktycy, Felix Sanchez zaimponował, jeśli chodzi o swoją elastyczność. Ustawiał zespół z czwórką obrońców, ale i z piątką, w zależności od rywala. Natomiast Hajime Moriyasu to mega wyjadacz, pokonał Queiroza, stworzył niesamowity kolektyw. Wszystko jest tam poukładane, Japonia ma 23 piłkarzy na jednym poziomie. Obie drużyny, Katar i Japonia, wolą przyjmować rywala na własnej połowie. Nie wiadomo, kto pierwszy ruszy, więc w pierwszej połowie obawiam się, że będziemy oglądać głównie sędziego na środku boiska. Jestem ciekaw, jak ten Kasparow z jednej strony i z drugiej do tego podejdzie. Ale sądzę, że Mojiraso ma trochę więcej możliwości i trochę więcej talentu w drużynie, z którego może coś skleić. Obstawiam 2:0 dla Japonii.
Opowiadał ADAM BŁOŃSKI
Zebrał PAWEŁ PACZUL