Karol Świderski latem bardzo mocno rozważał pójście na wypożyczenie dla klubu I ligi, bo nie widział dla siebie miejsca w Jadze przy rywalizacji z Sheridanem, Bezjakiem i Klimalą. Wybił mu to z głowy dopiero Michał Probierz, z którym były podopieczny się konsultował. Karol Świderski jeszcze w październiku miał prawo się zastanawiać, czy dobrze zrobił zostając na Podlasiu, gdyż licznik jego ligowych trafień zatrzymał się na dwójce wbitej w pierwszym występie, a co do liczby minut też można było mieć zastrzeżenia. Karol Świderski po ledwie kilku meczach z rzędu, w których spełniał oczekiwania, wyjeżdża z ekstraklasy do PAOK-u Saloniki za około 2 miliony euro.
Już nawet nie chce nam się oburzać, że nasza liga jest drenowana tak, jak tylko się da – tym bardziej, że wyjeżdżali z niej słabsi zawodnicy/do gorszych klubów/za garść paciorków, a nie dwie bańki. Świderski jest po prostu kolejnym przykładem na to, że naprawdę niewiele dziś potrzeba, żeby zapracować na zagraniczny transfer. Jeśli mielibyśmy zgadywać, to wydaje nam się, że Greków nie przekonał do siebie w spotkaniach młodzieżówki, bo w niej z reguły był rezerwowym. Nie przekonał ich do siebie również w pierwszej fazie sezonu, a także całą dotychczasową karierą, bo ta ograniczała się do – większych lub mniejszych, częstszych lub rzadszych – przebłysków. Przekonał ich do siebie eksplozją formy, do której doszło gdzieś na przełomie października i listopada.
W późniejszych meczach Świderskiego oglądało się z niekłamaną przyjemnością.
– dwa gole z Zagłębiem Sosnowiec,
– gol i asysta z Lechem Poznań,
– „pusty przelot” z Lechią Gdańsk,
– dwa gole z Arką Gdynia,
– „pusty przelot” z Wisłą Kraków,
– „pusty przelot” z Zagłębiem Lubin,
– gol z Piastem Gliwice.
W końcu zaliczył okres, na jaki czekaliśmy w wykonaniu tego piłkarza, od kiedy wchodził do ligi w sezonie 2014/15. Już wtedy mówiło się, że to wielki talent, przychodziły za niego oferty z zagranicznych klubów, ale miał problemy z potwierdzeniem tych opowieści o potencjale. Niby notował kolejne występy, ale konkretów było tak naprawdę niewiele. Choć optymista mógłby powiedzieć: „zbierał doświadczenie”. Bo rzeczywiście trzeba przyznać, że to ma całkiem imponujące. PAOK z pewnością zwrócił na to uwagę:
– niecałe 22 lata,
– 113 meczów w ekstraklasie,
– 128 występów dla Jagiellonii (25 goli i 9 asyst), jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie rozgrywki.
Świderskiego chciały też inne kluby, na pewno dość mocno zainteresowana była Genoa, która za chwilę będzie miała do wydania trochę hajsu za sprawą innego polskiego napastnika. Wybrał jednak Grecję i my ten wybór potrafimy zrozumieć. Pierwsza sprawa – to trochę niższy poziom, więc wzrastają szanse, że nie przepadnie i nie wróci z podkulonym ogonem. Po drugie – w drużynie z Salonik aktualnie panuje bezkrólewie, ponieważ pożegnano, za godziwe pieniądze z Arabii Saudyjskiej, tego pana…
Prijović był zdecydowaną jedynką w ataku drużyny Razvana Lucescu, jesienią strzelił 18 goli we wszystkich rozgrywkach. Po jego odejściu kandydatami do zajęcia miejsca na szpicy powinni być: Nikolaos Karelis, 26-letni Grek wypożyczony z Genku, Chuba Akpom, 23-letni Anglik kupiony przed sezonem za milion z Arsenalu i właśnie Karol Świderski. To nie jest rywalizacja, w której Polak musi mieć jakiekolwiek kompleksy. Przy czym należy pamiętać, że okienko jest jeszcze długie, a – tak jak wspomnieliśmy – PAOK na brak hajsu do wydania z pewnością nie narzeka.
Dalej… To klub zajmujący pierwsze miejsce w tabeli z dużą przewagą nad Olympiakosem, pewnie zmierzający po pierwszy tytuł od sezonu 1984/85. Zespół grający w pucharach, choć już nie w tej edycji, bo PAOK poległ w grupie LE z Chelsea, BATE i MON Vidi. Z fajnego miejsca, mający fanatycznych kibiców. I można się w nim wypromować, co najlepiej pokazał Prijović, który mógł trafić nie tylko do miejsca, w którym odkręcony jest kurek z petrodolarami, ale też do Anglii czy Francji.
Jeszcze raz – potrafimy zrozumieć ten wybór.
Fot. 400mm.pl/newspix.pl