1.01.2019. Cillian Sheridan odchodzi z Jagiellonii Białystok, dzień później Irlandczyk związuje się z Wellington Phoenix.
14.01.2019. Jaga korzysta z okazji i pozbywa się Romana Bezjaka – Słoweńca kupuje od białostoczan cypryjski APOEL Nikozja.
16.01.2019. Jasne, niemal pewne stało się, że Karol Świderski zostanie wytransferowany do innego klubu – prawdopodobnie do PAOK-u Saloniki lub Genoi.
Jeśli w obliczu tych informacji jakiś kibic Jagiellonii Białystok obawiał się, że jego klub ruszy na ligę z jednym, jedynym Patrykiem Klimalą na szpicy, to można już odwołać alarm. Klub z Podlasia właśnie ściągnął posiłki. Nadciągnęły z Serbii, a w zasadzie z Węgier, bo to tam ostatnio grał Stefan Scepović – napadzior, który podpisał dziś roczny kontrakt z czwartą drużyną naszej ligi (z opcją przedłużenia o kolejne dwa lata).
Konkretnie 29-latek grał dla MOL Vidi FC, czyli dla dawnego Videotonu. Przy czym to jeden z tych piłkarzy, który mógłby się pogubić, gdyby ktoś kazał mu bez zająknięcia i w prawidłowej kolejności wymienić wszystkie drużyny, których barwy reprezentował. Zawędrował w trakcie tych swoich podróży nawet do La Liga, w związku z czym nie można mu zarzucić, że nigdy nawet nie stał koło piłkarza.
Dobra, dla porządku wymieńmy wszystkich dotychczasowych pracodawców Scepovicia: OFK Belgrad, FK Mladi Radnik, FK Sopot, Sampdoria, FC Brugge, KV Kortrijk, Hapoel Akka, Partizan Belgrad, FC Ashdod, Sporting Gijon, Celtic FC, Getafe i w końcu MOL Vidi.
Uff, sporo tego. Jeśli w wieku 20 lat trafiasz na wypożyczenie do mocnej wtedy drużyny Serie A, to raczej masz jakiś tam potencjał. I choć Scepović zaliczył ledwie dwa występy w zespole z Genui i nie zdecydowano się go wykupić po rundzie, a następnie nie sprawdził się w Belgii, z czasem zaczął udowadniać, że potrafi strzelać bramki trochę częściej niż nakazuje zwykła ludzka przyzwoitość. Odkuł się w Izraelu, gdzie po raz pierwszy walnął dwucyfrówkę. W kolejnym sezonie (pół w Serbii, pół w Izraelu) zrobił to samo i w końcu zgłosili się po niego Hiszpanie z Gijon, grający na zapleczu La Liga. Efekt współpracy był nie najgorszy.
Potem był dołek w Szkocji – a Celtic brał go za 2,5 bańki zachodniej waluty – i powrót do Hiszpanii, by rozegrać sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej (6 goli i 1 asysta). No i najpierw razem z Getafe spadł z ligi, a później do niej wrócił, choć tylko po to, żeby zaraz zostać oddanym do Gijon, a następnie na Węgry.
2016/17 – 26 meczów dla Getafe i 3 gole w Segunda Division
2017/18 – 16 meczów dla Sportingu Gijon, 4 gole w SD i jeden w pucharze + 14 meczów i 6 goli dla MOL Vidi
2018/19 – 6 meczów dla MOL Vidi i jeden gol
W międzyczasie mierzący 186 centymetrów napastnik osiem razy zagrał dla serbskiej kadry. Ostatnią rundę w zasadzie stracił, bo z powodu konfliktu z trenerem od sierpnia był odsunięty od składu. Czyli z jednej strony mówimy o piłkarzu, który jest do odbudowania i najprawdopodobniej najlepsze ma już za sobą. Z drugiej jest koronny argument – w naszej lidze gwiazdami byli już nawet gracze z dwa razy gorszym CV niż Stefan Wędrowniczek. Pewne jest tyle, że poprzeczka nie jest zawieszona nisko, bo jesienią Karol Świderski rozbudził apetyty wśród kibiców drużyny, którzy od sezonu 2014/15 czekali, by najskuteczniejszym piłkarzem drużyny był napastnik.
Fot. newspix.pl