Jagiellonia Białystok woli gonić króliczka, niż go złapać. Niemal za każdym razem, gdy drużyna z Podlasia może spojrzeć na resztę ligi z góry, przychodzi obniżka formy. Czasami taka, którą trudno wytłumaczyć. Najdobitniej pokazuje to przykład z tego sezonu – po 9. kolejce ekipa Ireneusza Mamrota wskoczyła na pozycję lidera, po czym zrobiła wiele, by ją stracić. Najpierw był bolesny oklep od Śląska u siebie. Nie udało się? No to siup – remis z Koroną Kielce. Później był powrót na tron, ale jeszcze na krócej.
Sęk w tym, że z czasem pretendentowi przestało wychodzić dotrzymywanie kroku najlepszym, dzięki czemu przy korzystnym układzie wyników można było sprawdzić atmosferę panującą na szczycie. Starta do Lechii urosła do dziewięciu punktów, Legia ma sześć oczek przewagi. A to, że Jagiellonię rzutem na taśmę wyprzedził także Lech, który ma za sobą cholernie trudną rundę, rozkazuje jeszcze krytyczniej spojrzeć na dokonania wicemistrza Polski.
No właśnie – gdy na szyjach po raz kolejny zawisły srebrne medale, każdy miał prawo się łudzić, że za rok będzie lepiej. A co, jeśli guzik prawda, bo to był sufit? A co, jeśli lepiej już było?
MOCNY PUNKT
Ivan Runje. Jak to w życiu – zazwyczaj należycie potrafimy coś docenić dopiero wtedy, gdy to stracimy. Okej, Chorwat nigdy nie mógł powiedzieć, że w Białymstoku ktoś nie szanuje jego roboty, bo na Podlasiu niemal od samego początku jego akcje stoją bardzo wysoko, ale wpływ stopera na grę wicemistrza najmocniej widać właśnie wtedy, gdy nie może wystąpić. W tym sezonie mieliśmy pięć takich przypadków. Jakieś czyste konto? Zapomnijcie.
– porażka 2-3 z Miedzią
– remis 1-1 z Wisłą Płock
– wygrana 4-1 z Zagłębiem Sosnowiec
– remis 2-2 z Wisłą Kraków
– porażka 0-4 z Zagłębiem Lubin
Po dwóch ostatnich meczach uznano, że zastępować Runje Lukasem Klemenzem to trochę tak, jak założyć kurtkę bomberkę na wyjazd na Syberię. Chłopakowi po tych popisach w zasadzie podziękowano, powinien sobie szukać klubu.
A Jagiellonia powinna znaleźć w tym czasie przynajmniej jednego porządnego stopera, bo przyszłość Runje jest niepewna. Co prawda przez kontuzję mocno pokomplikowała się jego przeprowadzka do Al-Ittihad, która samemu piłkarzowi niedawno wydawała się niemal pewna (wczoraj do drużyny prowadzonej przez Slavena Bilicia dołączył stoper Manuel da Costa), ale nie powiedzielibyśmy, że na bank na Podlasiu zostanie. Mentalnie jest już chyba spakowany.
PIĄTA KOLUMNA
Roman Bezjak. Gdy przychodził do Białegostoku, wydawało się, że może nawet zostać gwiazdą. Co prawda to nie typ napastnika, który co sezon wali dwucyfrówkę, ale…
a) takie też mu się zdarzały (jeden w Słowenii, jeden w Bułgarii, jeden w Chorwacji),
b) CV gość ma tyle na mocne (m.in. gra w swojej kadrze, 6 goli w jednej edycji Ligi Europy, występy w Lidze Mistrzów),
…że trudno wytłumaczyć chałę, którą odstawia w ekipie wicemistrza Polski. O ile wiosnę można było tłumaczyć tym, że wolno się rozkręca, o tyle mijają kolejne miesiące, a on ciągle prezentuje się jak typowy szrot. Błysnął w meczu z Górnikiem Zabrze – to prawda, ale co z tego, skoro przykrył to wieloma występami, w trakcie których zastanawialiśmy się, czy przebywa na boisku. Raz to i Christovao potrafił w tej lidze wyglądać jak pan piłkarz.
Choć w sumie woleliśmy, gdy był niewidoczny. No bo gdy za wszelką ceną chciał zaznaczyć swoją obecność, wychodziło z tego coś takiego. Okazywało się, że jest dzbanem.
NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE
Karol Świderski. Co prawda w Białymstoku mieli prawo przyzwyczaić się do tego, że najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny nie jest napastnik, gdyż po raz ostatni świadkami takiej sytuacji byli w sezonie 2014/15 (15 goli wpakował Tuszyński, później liderem drużynowej klasyfikacji strzelców dwukrotnie był Konstantin Vassiljev i raz Arvydas Novikovas), ale chyba każdy kibic woli układ, w którym na napastniku można polegać. Wielu próbowało, ale dopiero Świderskiemu udało się do niego doprowadzić. Jesienią sieknął osiem goli, kilka absolutnie kluczowych. Nikt w drużynie nie ma więcej, a w lidze jest takich gości tylko siedmiu (dwóch Polaków).
Cóż, najwyższa pora. Urodzony w Rawiczu napastnik ma dopiero 21 lat, ale z drugiej strony stuknęła mu już setka meczów w lidze, a – tak na oko – w 93% z nich prezentował się przeciętnie.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE
Postawa w meczach na własnym boisku. Jeśli stadion w Białymstoku kiedykolwiek można było nazywać twierdzą, to w tej rundzie był dmuchanym zamkiem, który przy odrobinie szczęścia mogłaby zdobyć nawet grupa zdeterminowanych pięciolatków. Co prawda sporo drużyn u siebie punktuje się jeszcze gorzej, ale cóż – żadna nie jest kandydatem do mistrzostwa.
0-1 z Lechią Gdańsk
2-3 z Miedzią Legnica
0-4 ze Śląskiem Wrocław
1-1 z Legią Warszawa
2-2 z Lechem Poznań
0-4 z Zagłębiem Lubin
Oj, będzie punktów straconych w tych meczach na końcu sezonu brakować. Nie mówiąc już o tym, że po niektórych po prostu wstyd było ludziom w oczy spojrzeć, bo gospodarze grali wyjątkowe guano.
ABSURD RUNDY
Spędził na ekstraklasowych boiskach ledwie 134 minuty, a już zdobył coś, co dla innych pozostaje marzeniem. Spełnieniem, na które ciężko pracują przez długie sezony. Patryk Klimala (do spółki z Sebastianem Walukiewiczem) dostał od was prestiżową Nagrodę Publiczności.
Ekstraklasa w pigułce pic.twitter.com/BWA4q3qnf4
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) 19 października 2018
MOMENT RUNDY
Przemysław Frankowski próbujący przeszkodzić Sandro Kulenoviciowi w zdobyciu bramki na wagę remisu w 89. minucie meczu Jagiellonii z Legią.
OPINIA EKSPERTA
– Wie pan co? Powiem szczerze, nie obchodzi mnie, z kim Lechia nie wygrała…
– Ale to wam robi lepszą sytuację.
– Zgadza się, ale my się musimy patrzeć na siebie! Grając tak dalej, my się nie utrzymamy nawet na podium! Może ktoś kopa w dupę powinien dostać albo w ryja, za przeproszeniem, to wtedy się może obudzimy i zdobędziemy jakieś punkty, które dadzą pierwsze lub chociaż znów drugie miejsce, bo pomału – przepraszam, że się wyrażę – wkurwia to.
Wyraźnie sfrustrowany piłkarz Jagiellonii po kolejnej trudnej do wytłumaczenia stracie punktów.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Nazwisko Novikovasa czytane od tyłu?
Przypadek? Oczywiście, że tak, ale fajnie się złożyło.
RUNDA OKIEM WESZŁO
Po głębszym zastanowieniu jednak nie potrafimy wystawić Jagiellonii pozytywnej oceny za jesień.
SONDA
Wojciech Łazarek mawiał, że bardzo ważne jest, by odróżniać Jana od dzbana. Tak więc…
comment on this
WERDYKT
Tak jak wspomnieliśmy powyżej – liczyliśmy na więcej. Nawet jeśli uznajemy, że patrząc na budżet i możliwości klubu miejsce Jagiellonii jest w porządku. Poprzednie sezony, praca trenera Mamrota i naprawdę ciekawa kadra – to wszystko rozbudziło apetyty. Jednocześnie pamiętamy, że przyszłość kilku piłkarzy jest niewiadomą. Na liście transferowej wylądował nie tylko wspomniany Klemenz, ale też Łukasz Burliga, Mateusz Machaj i Cillian Sheridan (już rozstał się z klubem). Odejście byłoby na rękę nie tylko wspomnianemu Runje, ale też Kelemenowi, Frankowskiemu czy Novikovasowi. Siłą rzeczy za chwilę możemy oceniać inną Jagę.