Reklama

Konkurencja rośnie, ale wciąż nie przerasta Messiego

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2018, 13:43 • 4 min czytania 0 komentarzy

W tym roku wśród najwyższej klasy prawoskrzydłowych zrobiło się naprawdę tłoczno. Mohamed Salah bił strzeleckie rekordy w Liverpoolu, Kylian Mbappe – aż do połowy grudnia wciąż nastoletni – wykręcał liczby, o jakich w jego wieku Messi czy Ronaldo mogli pomarzyć (czytaj TUTAJ). Ale obaj wciąż jeszcze muszą uznać wyższość piłkarskiego nadczłowieka.

Konkurencja rośnie, ale wciąż nie przerasta Messiego

47 bramek i 23 asysty dla Barcelony. Bramka w decydującym o wyjściu Argentyny z grupy meczu na rosyjskim mundialu, dwie asysty w zapierającym dech, choć przegranym, starciu w 1/8 finału z Francją. Po raz kolejny już przekroczona granica 50 bramek w ciągu roku, co na przykład Cristiano Ronaldo po raz pierwszy od 2010 roku się nie udało (zatrzymał się na 49 trafieniach). No a do tego takie indywidualne koncerty, jak choćby w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Tottenhamem. Kiedy znów miało się to wrażenie, że choć wszyscy wiemy, na co stać tego gościa, to on i tak zadziwił.

Ale, jak wspomnieliśmy na wstępie, konkurencja była piekielnie mocna. Mowa przecież o Kylianie Mbappe – mistrzu świata i zdobywcy Trofeum Kopy (nagrody dla najlepszego na świecie piłkarza U-21 przyznawanej na gali Złotej Piłki), a także o Mohamedzie Salahu, a więc strzelcu największej liczby goli w pojedynczym, 38-meczowym sezonie Premier League. To Egipcjanin sprawił, że do lamusa przeszedł dzierżony przez Luisa Suareza, Cristiano Ronaldo i Alana Shearera 31-bramkowy rekord. Ci dwaj musieli się więc znaleźć na podium po obu stronach Messiego.

Trzy spośród pozostałych siedmiu miejsc w dziesiątce należą do piłkarzy Manchesteru City. Riyad Mahrez na swoje pracował przez pół roku w Leicester, gdy po kolejnym buncie w reakcji na brak transferu pozbierał się do kupy i sezon zamknął z 12 bramkami i 11 asystami. W pełni szczęśliwy poczuł się jednak w Manchesterze City, gdzie błyskawicznie znalazł z partnerami wspólny język. W efekcie został liderem klasyfikacji asystentów w fazie grupowej tegorocznej Champions League, do spółki z Carlosem Solerem z Valencii.

Reklama

W zestawieniu nie mogło też zabraknąć Bernardo Silvy. Lidera Portugalczyków pod nieobecność Cristiano Ronaldo, który doprowadził swoją reprezentację do Final Four Ligi Narodów, a także zawodnika o niesamowitym znaczeniu dla Manchesteru City. Silva pokazał, że jest w każdej chwili w stanie zastąpić czy to skrzydłowego – grając jednak w swoim, unikalnym stylu, bliżej środka niż linii bocznej – czy któregoś z kreatywnych pomocników. Gdy na większość jesieni wypadł Kevin De Bruyne, nie było chwili na podnoszenie lamentu, bowiem Bernardo szybciutko wskoczył w jego buty. O klasyfikacji na prawej stronie decyduje jednak największa liczba meczów rozegranych przez niego od początku właśnie na tej pozycji.

Jeszcze wyżej od Algierczyka i Portugalczyka – bo tuż za podium – znalazł się Raheem Sterling, który w klubie uzbierał 36 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (16 goli, 20 asyst), a w reprezentacji był jednym z głównych odpowiedzialnych za odwrócenie losów w swojej grupie Ligi Narodów, gdy Anglicy ograli Hiszpanów na Benito Villamarin i w efekcie to oni awansowali do Final Four.

W dyszce nie mogło też zabraknąć Garetha Bale’a. Oczywiście, to nie był rok od początku do końca dla Walijczyka wymarzony, ale też trudno umniejszać jego zasług – i dla klubu, i dla reprezentacji. Nikt inny na świecie nie może się pochwalić dwiema bramkami w finale tegorocznej Champions League, nikt nie powie też: “strzeliłem przewrotką w najważniejszym klubowym meczu 2018”. Gol lub asysta w 4 z 5 rozegranych przez niego meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów (każdy z nich wygrany przez Real), hat-trick w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata, spory wkład (gol i asysta w spotkaniu u siebie z Irlandią) w utrzymanie Walii w Dywizji B Ligi Narodów. Wszystko to stało się udziałem Bale’a.

Swoich przedstawicieli w dziesiątce mają też Ligue 1 i Serie A. We Francji rok należał zdecydowanie do dwójki Pepe-Thauvin. Obaj nie grają w PSG, a więc mają nieco utrudnione zadanie z nabijaniem liczb względem takiego Mbappe, a jednak naprawdę dają radę. O Nicolasie Pepe już mówi się w kontekście najlepszych klubów Europy, skrzydłowy Lille doskonale odnajduje się w taktyce klubu opartej na błyskawicznych atakach, korzystając z dryblingu, szybkości i sprawności. 22 gole i 12 asyst dla Lille nie wzięło się znikąd. Jeszcze lepsze cyferki stoją za Thauvinem. 30 bramek, 12 asyst, do tego wejście z Marsylią do finału Ligi Europy.

Dziesiątkę zamyka Jose Callejon. Gdyby jesienią utrzymał tempo z wiosny, byłby zdecydowanie wyżej. Ale on w tym sezonie jeszcze czeka na swojego premierowego gola. Co nie zmienia faktu, że gdy ekipa z San Paolo biła się o mistrzostwo kraju, zaliczał arcyważne bramki i asysty, by wspomnieć choćby zagranie przy golu Kalidou Koulibaly’ego na Juventus Stadium. A i w tym sezonie – choć strzelać nie strzelał – asystował w meczu z właściwie każdym największym rywalem: z Romą, Lazio, Milanem, Juventusem, Liverpoolem czy PSG (dwukrotnie).

Msx1EG1

Reklama

Najnowsze

Anglia

Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Arek Dobruchowski
0
Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...