Reklama

Czy można to jeszcze zepsuć? Historia po stronie Rakowa

red6

Autor:red6

10 grudnia 2018, 14:41 • 4 min czytania 0 komentarzy

Raków Częstochowa pędzi autostradą w kierunku ekstraklasy i – abstrahując od spraw związanych z infrastrukturą – trudno w tym momencie wyobrazić sobie, że ta machina nagle się popsuje lub spotkane po drodze przeszkody okażą się nie do ominięcia. Ostatnia (i jedyna w tym sezonie) porażka? Początek sierpnia i mecz z Chojniczanką. Liczby robią wielkie wrażenie. Od tego czasu ekipa Marka Papszuna wygrała 16 spotkań (13 w lidze i 3 w Pucharze Polski, w tym z Lechem) i 5 razy zremisowała. W 24 meczach tego sezonu straciła ledwie 10 goli, strzelając w tym czasie 44 bramki. Przewaga nad drugą w tabeli Sandecją? Okrągłe i imponujące 10 punktów. 

Czy można to jeszcze zepsuć? Historia po stronie Rakowa

Uff, nawet bez wchodzenia w bardziej szczegółowe statystyki sporo tego. Dlatego chyba najwyższa pora, by zadać sobie to pytanie – czy jest jakakolwiek szansa, by Raków to jeszcze w ciągu trzynastu wiosennych potyczek w lidze spartolił? Odpowiedzi na to pytanie postanowiliśmy poszukać w historii pierwszoligowych zmagań. Przejrzeliśmy ostatnie sezony, sprawdziliśmy, kto i z jaką przewagą zimę spędzał na fotelu lidera i w ilu przypadkach kończyło się to awansem.

Powiało optymizmem z perspektywy Rakowa? Sami zobaczcie.

Sezon 2017/18. Zimowy lider: Chojniczanka Chojnice (1 punkt przewagi nad wice). Miejsce na koniec: 3.
Sezon 2016/17. Zimowy lider: Chojniczanka Chojnice (1 punkt przewagi). Miejsce na koniec: 5.
Sezon 2015/16. Zimowy lider: Wisła Płock (1 punkt przewagi). Miejsce na koniec: 2.
Sezon 2014/15. Zimowy lider: Bruk-Bet Termalica Nieciecza (3 punkty przewagi). Miejsce na koniec: 2.
Sezon 2013/14. Zimowy lider: Górnik Łęczna (3 punkty przewagi). Miejsce na koniec: 2.
Sezon 2012/13. Zimowy lider: Flota Świnoujście (5 punktów przewagi). Miejsce na koniec: 4.
Sezon 2011/12. Zimowy lider: Pogoń Szczecin (4 punkty przewagi). Miejsce na koniec: 2.
Sezon 2010/11. Zimowy lider: ŁKS Łódź (1 punkt przewagi). Miejsce na koniec: 1.
Sezon 2009/10. Zimowy lider: Widzew Łódź (6 punktów przewagi). Miejsce na koniec: 1.
Sezon 2008/09. Zimowy lider: Widzew Łódź (1 punkt przewagi). Miejsce na koniec: 1. (brak awansu)
Sezon 2007/08. Zimowy lider: Arka Gdynia (2 punkty przewagi). Miejsce na koniec: 2. (oficjalnie 4. i awans)
Sezon 2006/07. Zimowy lider: Ruch Chorzów (bez przewagi). Miejsce na koniec: 1.
Sezon 2005/06. Zimowy lider: Widzew Łódź (1 punkt przewagi). Miejsce na koniec: 1.
Sezon 2004/05. Zimowy lider: GKS Bełchatów (8 punktów przewagi). Miejsce na koniec: 2.
Sezon 2003/04. Zimowy lider: Świt Nowy Dwór Maz. (5 punktów przewagi). Miejsce na koniec: 2. (baraż)

Wracając do pytania – oczywiście, że powiało. I to tak mocno, że mogło niektórymi zakołysać.  W ciągu 15 ostatnich sezonów tylko trzy razy drużyna, która zimę spędzała na fotelu lidera, nie awansowała do ekstraklasy. Nie liczymy przypadku Widzewa z sezonu 2008/09, bo na boisku drużyna prowadzona najpierw przez Waldemara Fornalika, a później Pawła Janasa ligę spokojnie wygrała. O braku awansu zdecydowała karna degradacja o jedną klasę za korupcyjne grzechy, na czym skorzystała trzecia Korona Kielce. W pozostałych latach wypracowana przewaga spokojnie pozwalała przeskoczyć ligę wyżej, jeśli nie z pierwszego miejsca, to przynajmniej z drugiego.

Reklama

No właśnie, przewaga. W żadnym z wymienionych sezonów lider nie miał aż tak wielkiego zapasu jak Raków. 10 punktów (11 nad trzecią Stalą) robi wrażenie, ale wynika też poniekąd z liczby rozegranych kolejek. A to kolejna dobra informacja dla ekipy z okolic Jasnej Góry – dystans, na którym można stracić punkty i awans jest w tym roku wyjątkowo krótki, wynosi ledwie 13 spotkań. Spójrzmy na te przypadki, w których się nie udało. Chojniczanka na wiosnę musiała zagrać – zarówno w poprzednim sezonie, jak i dwa lata temu – 15 meczów. Z kolei Flota zyskała swoją przewagę w czasach, gdy nie rozgrywano awansem żadnych kolejek, więc w kolejnym półroczu trzeba było jeszcze raz zmierzyć się z każdym z 17 ligowych rywali.

I chyba właśnie ten przypadek ekipy ze Świnoujścia mimo wszystko najmocniej działa na wyobraźnię, gdy szukamy przestrogi dla Rakowa. Drużyna prowadzona wtedy przez Dominika Nowaka świetnie wyglądała w meczach rundy jesiennej. Już na stracie udało się wygrać osiem spotkań, pierwsza strata punktów nastąpiła we wrześniu, w zasadzie w końcówce. Można było sobie pluć w brodę z powodu dwóch ostatnich spotkań, ale i tak zanosiło się na historyczny sukces Floty.

Szalał między innymi Sebastian Olszar, to jego statystyki widzicie (Transfermarkt).

Zimą zespół wzmocniono, sprowadzając między innymi: Arkadiusza Aleksandra (kapitan I-ligowej Sandecji, strzelec 7 goli jesienią, zawodnik znany w ekstraklasie i na zapleczu), Charlesa Nwaogu (były król strzelców I ligi w barwach Floty, sprzedany do Energie Cottbus za milion złotych), Michała Stasiaka (jesienią bez klubu, wcześniej m.in. AO Xanthi i Zagłębie Lubin, z którym zdobył mistrzostwo Polski), Mateusza Szałka (jesienią głównie rezerwowy w ekstraklasowej Pogoni) i Macieja  Mysiaka (podstawowy stoper I-ligowej Warty z ekstraklasową przeszłością). Jak na pierwszą ligę to były bardzo solidne ruchy, mówiące wprost o chęci awansu.

Efekt? Odwrotny do zamierzonego. Trzy porażki na dzień dobry. Zanim Flota wygrała pierwszy mecz w lidze, jej trenerem przestał być Nowak, którego władze klubu zastąpiły Tomaszem Kafarskim. Mimo słabej wiosny jeszcze po 30. kolejce Flota zajmowała miejsce oznaczające awans. Potem był remis z Łęczną, która nie grała już o nic i porażka z będącym w tym samym położeniu Kolejarzem Stróże. Podział punktów z Zawiszą i zwycięstwo z Termaliką to było za mało.

Reklama

Przy czym – tak jak wspomnieliśmy – to tylko przestroga, w dodatku trochę naciągana. Co prawda kiedyś władze klubu z Częstochowy przedwcześnie zamówiły otwarty autokar, by świętować awans do I ligi i jego kierowca musiał później zawracać do bazy ze stacji benzynowej, ale tym razem chyba powoli i spokojnie można już planować fetę.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
0
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna
Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
7
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...