Reklama

Duch Smudy unosi się w Zabrzu – Górnik walczy o spadek

red6

Autor:red6

09 grudnia 2018, 18:14 • 3 min czytania 0 komentarzy

To najlepsze osiem dni dla Miedzi Legnica od momentu, gdy ostatniemu kibicowi przeszedł kac po wywalczeniu awansu do ekstraklasy. Beniaminek, który nie potrafił wygrać żadnego meczu w lidze przez prawie cały wrzesień, cały październik i cały listopad, przez nieco ponad tydzień ograł tyle samo ekstraklasowych drużyn, co przez resztę sezonu. Zaczęło się od Wisły Kraków, później był Śląsk Wrocław, dzięki czemu legniczanie zagrają w ćwierćfinale Pucharu Polski, a dziś ekipa Dominika Nowaka puknęła groźnego rywala w – jakby to powiedział Franz – walce o spadek. 

Duch Smudy unosi się w Zabrzu – Górnik walczy o spadek

Jak tak dalej pójdzie, to władze legnickiego klubu będą wnioskowały o rozegranie kolejki także tuż przed Sylwestrem, by przerwa w rozgrywkach nie wytrąciła drużyny z rytmu. Tak jak nie szło jej w ostatnich tygodniach, tak teraz nawet gdy nie gra nic wielkiego, poszczególnym piłkarzom wychodzi sporo i zespołowi wszystko sprzyja. Dzisiejszy mecz z Górnikiem jest tego najlepszym przykładem. Popatrzcie na same gole.

Pierwszy – samobój. Wcześniej byliśmy świadkami wielkiego marnotrawstwa, gdy za strzelanie z wolnego z bardzo dogodnej pozycji wziął się Camara. W trudniejszej sytuacji do piłki podszedł Forsell i huknął pięknie. Pięknie, ale co z tego, skoro w słupek, czyli niecelnie – tak moglibyśmy powiedzieć, gdyby piłka nie odbiła się od pleców Loski. Ale skoro się odbiła, to Miedź wyszła na prowadzenie. Zasłużone? Mamy spore wątpliwości.

Drugi – karny i to chyba z tzw. dupy. Górnik wyszedł na drugą połowę z mocnym postanowieniem poprawy, ale po kolejnej niepewnej interwencji Loski zakotłowało się pod bramką i po uderzeniu głową futbolówka trafiła w rękę Koja. Naszym zdaniem przypadkowo, czyli powinniśmy grać dalej, ale sędzia Jakubik wskazał na jedenastkę. 2-0 i sytuacja Górnika była już bardzo trudna.

Trzeci – po rykoszecie. Purzycki uruchomił na lewym skrzydle Ojamę, Estończyk mógł zaliczyć swoją firmową akcję, czyli zejście do środka i strzał w trybuny, ale tym razem uderzył lepiej. Kluczową rolę przy golu odegrało jednak to, że piłka pod drodze odbiła się od Suareza. Było pozamiatane.

Reklama

Mniej szczęścia legniczanie mieli trochę później, gdy Zieliński trafiał w słupek, a także wtedy gdy Ojamaa tak podawał do Kanibołockiego, że zaliczył asystę przy golu aktywnego Angulo. Ten prezent oczywiście niewiele zmienił, ale pewnie będzie miał sporo pretensji o tę sytuację Dominik Nowak. Z psychologicznego punktu widzenia trzecie czyste konto z rzędu dla drużyny, której obrona istniała wcześniej tylko teoretycznie, byłoby czymś szalenie istotnym.

O Górniku trzeba powiedzieć, że rozczarował. Niby to oczywiste, ale mecz w Płocku jednak rozbudził apetyty i mógł być momentem zwrotnym. Być może było widać, że drużyna w nogach ma dogrywkę w czwartkowym meczu (Miedź grała we wtorek), ale to też zarzut w kierunku piłkarzy – trzeba było szybciej uporać się z Rozwojem. Do tego słabiej zagrał Żurkowski, znów mniej pewna była defensywa, zabrakło skuteczności, gdy kwestia wyniku była otwarta. Nie ułożył się zabrzanom ten mecz. Co nie zmienia faktu, że trzeba oswajać się z myślą, że rewelacja rozgrywek zimę w tym sezonie spędzi w strefie spadkowej.

[event_results 546681]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...