– W środę zaczęto plotkować, że do zmian w związkowych regulaminach może nie dojść. List do zarządu PZPN wysłała w tej sprawie Rada Nadzorcza Ekstraklasy S.A. Władze spółki zarządzającej najwyższą klasą rozgrywkową nie były zwolennikiem wprowadzenia obowiązku przebywania na boisku przez całe spotkanie jednego młodzieżowca. W treści listu proszono m.in. o odroczenie głosowania na ten temat i przeniesienie go na kolejne posiedzenie zarządu PZPN w styczniu przyszłego roku. Na nic – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”. Zapraszamy na przegląd prasy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Adam Nawałka ma pierwsze zwycięstwo w roli trenera Lecha Poznań, który nie zagrał dobrego meczu, ale wymęczył zwycięstwo nad Śląskiem Wrocław (2:0).
Te dwa zespoły spotkały się już w tym sezonie i spotkanie miało bardzo podobny przebieg, skończyło się również takim samym wynikiem. Wówczas lechici na stadionie we Wrocławiu nie kreowali zbyt wielu okazji podbramkowych, ale tę jedną potrafili wykorzystać – gola wbił Pedro Tiba w 82. minucie. Teraz rozstrzygnięcie nastąpiło tylko nieco wcześniej, bo zegar wskazywał, że lada moment rozpocznie się ostatni kwadrans. Bohaterem został inny z Portugalczyków – Joao Amaral. Niedawno były reprezentant Polski Andrzej Juskowiak na łamach „Przeglądu Sportowego” mówił, że kiedy obserwował 26-latka w lidze portugalskiej, to jego wizytówką były mocne strzały z dystansu oddawane z obu nóg. I dziwi go, że w Lechu tego do tej pory tego nie zaprezentował. Do piątkowego wieczoru, bo w 75. minucie kopnął tak, że czapki z głów! Warto dodać, że do jedenastki Amaral wskoczył w miejsce kontuzjowanego Darko Jevticia i nieźle odpłacił się trenerowi za zaufanie.
Osiemnastka meczowa Śląska na mecz w Poznaniu wyglądała dziwnie. Wyjaśniamy dlaczego.
Brak Piotra Celebana łatwo wyjaśnić, bo jest kontuzjowany i od kilku dni w klubie mówili, że jego gra przy Bułgarskiej stoi pod znakiem zapytania. Nieobecność Arkadiusza Piecha i Roberta Picha, którzy nie pojechali do Poznania, była jednak zaskoczeniem. – Rozmawiamy na temat formy sportowej poszczególnych graczy, ale to trener Tadeusz Pawłowski podejmuje autonomiczną i ostateczną decyzję, kogo zabiera na mecz – ucina dyrektor sportowy Śląska Dariusz Sztylka.
Jak udało nam się ustalić, Pich jest ponoć przemęczony, natomiast absencja Piecha ma drugie dno: problemy wychowawcze.
Zarząd PZPN uchwalił, że od sezonu 2019/20 kluby ekstraklasy będą musiały wystawiać w składzie jednego młodzieżowca. Zniesiono też limit gry dwóch piłkarzy spoza UE. Możliwe są jeszcze inne modyfikacje.
W środę zaczęto plotkować, że do zmian w związkowych regulaminach nie dojdzie lub nie będą one dokładnie takie, jak przedstawialiśmy w ostatnich dniach na łamach „Przeglądu Sportowego”. List do zarządu PZPN wysłała w tej sprawie Rada Nadzorcza Ekstraklasy S.A. Władze spółki zarządzającej najwyższą klasą rozgrywkową nie były zwolennikiem wprowadzenia obowiązku przebywania na boisku przez całe spotkanie jednego młodzieżowca (czyli piłkarza posiadającego obywatelstwo polskie lub szkolonego przez trzy pełne sezony w klubie zrzeszonym w PZPN, który w roku zakończenia rozgrywek nie ma więcej niż 21 lat). W treści listu proszono m.in. o odroczenie głosowania na ten temat i przeniesienie go na kolejne posiedzenie zarządu PZPN w styczniu przyszłego roku.
W meczu Lechia – Legia może zagrać czterech piłkarzy z Portugalii, a gości poprowadzi trener z tego kraju.
W hicie ekstraklasy, w którym zmierzą się prowadząca w tabeli Lechia oraz zajmująca drugie miejsce i broniąca tytułu Legia, poza Polakami najliczniejszą grupę narodowościową będą stanowić Portugalczycy. Może zagrać aż czterech z nich – Flavio Paixao i Joao Nunes w drużynie z Gdańska oraz Andre Martins i Cafu w ekipie z Warszawy. Paszport tego kraju ma też kolejny zawodnik gospodarzy – Steven Victoria. Pochodzi z portugalskiej rodziny, mieszkał na Półwyspie Iberyjskim 11 lat, ale reprezentuje Kanadę, gdzie się urodził.
Ivan Runje z powodu kontuzji kolana nie zagra już w tym roku. Jego miejsce w składzie Jagiellonii zajmie Lukas Klemenz.
To się nazywa pech. Jeszcze kilka tygodni temu Runje mówił w wywiadzie dla weszlo.com, że pojawiła się dla niego bardzo atrakcyjna oferta z arabskiego Al-Ittihad, gdzie trenerem jest jego rodak – Slaven Bilić. We wtorek w meczu Pucharu Polski z Arką Gdynia (2:0) Chorwat naderwał więzadło krzyżowe przednie oraz uszkodził więzadło podkolanowe-strzałkowe i przyczep jednego z mięśni. Przerwa od sześciu do ośmiu tygodni. Przez to być może nie będzie mógł skorzystać z oferty życia.
– Myślałem, że z Czechami dostanę taką szansę. Tym bardziej że nie było nominalnego lewego obrońcy – mówi piłkarz Wisły Kraków, Rafał Pietrzak.
Jakub Wawrzyniak mówił, że na lewej obronie reprezentacji Polski jest zastępcą piłkarza, który nie istnieje. Pan też tak czuje?
W niektórych reprezentacjach też jest problem na tej pozycji. Co do polskich lewych obrońców, myślę, że to też kwestia dania szansy. Mecze kadry zawsze toczą się o stawkę, ale może będzie kiedyś zgrupowanie dla zawodników, którzy dotąd mniej grali i będzie można się pokazać. Gdyby ktoś dostał szansę i ją wykorzystał, wyjaśniłoby się, kto się nadaje.
Tej jesieni był pan na trzech zgrupowaniach, ale ostatnie cztery mecze przesiedział pan na ławce. Czuł pan rozczarowanie?
Na pewno sportową złość. Każdy jeździ na zgrupowania, by zagrać. Myślałem, że z Czechami dostanę taką szansę. Tym bardziej że nie było nominalnego lewego obrońcy. O ile w spotkaniu z Portugalią spodziewałem się, że trener będzie chciał zrobić co innego, mecz z Czechami był towarzyski i liczyłem, że dostanę możliwość, by się pokazać. Rozmawialiśmy nawet ze Zdenkiem Ondraškiem, który znalazł się w szerokiej kadrze Czech na to spotkanie. Czekałem aż mi powie, że też pojedzie na zgrupowanie, bo chcieliśmy się wymienić koszulkami. On moją już ma, a ja na razie na jego muszę poczekać.
– Z braku odpowiednich prawoskrzydłowych mocnym kandydatem na tę pozycję stał się rumuński prawy obrońca, Rapa.
Prawa obrona to jedna z najsilniej obsadzonych pozycji w kadrze Cracovii. Diego Ferraresso i Cornel Rapa zwykle nie zawodzą, a w odwodzie jest jeszcze ściągnięty latem Adrian Danek. Trener Michał Probierz w meczu z Lechem (1:0) znalazł zaskakujący sposób, by obu zmieścić w podstawowym składzie. Rapa został przesunięty do przodu, by zagrać jako skrzydłowy, choć to Ferraresso w przeszłości częściej grał na tej pozycji. Rozwiązanie się jednak sprawdziło, bo były gracz Pogoni należał do czołowych postaci zespołu i zapobiegał zagrożeniu, jakie mógł stwarzać w akcjach ofensywnych Wołodymir Kostewycz.
Felietony.
Włodarczyk:
Ekstraklasę czeka tyle zmian, że ewidentnie szykuje się rewolucja. Zniesienie limitu obcokrajowców spoza Unii Europejskiej i obowiązkowa gra młodzieżowca przekształcą procesy decyzyjne w klubach na poziomie biur i boisk – podejście do rynku transferowego, skautingu, szkolenia, traktowania i wprowadzania nastolatków do seniorskiego futbolu zanim osiągną próg 21 lat. Rodzą się pytania: o poziom sportowy, faworyzowanie ze względu na wiek, nieprzyzwoity wzrost pensji młodych zawodników itd. Jasne, im mniej nakazów, tym lepiej. Niech gra najlepszy – tylko czy to nasza rzeczywistość?
Stanowski:
Zamiast się kłócić, analizować, zestawiać, trzeba raz na zawsze stwierdzić: wybory najlepszego piłkarza świata są bez sensu i to z wielu powodów.
Zacznijmy od tego, że głosy oddają ludzie, którzy ewidentnie nie interesują się piłką w wystarczającym stopniu i po prostu nie mają kwalifikacji, by zasiadać w jury. A jednocześnie nikt ich z tego grona oceniających nie wyrzuca, nawet nikomu to nie przechodzi przez myśl. Jeśli więc ktoś – a taki ancymon naprawdę się trafił, był to dziennikarz Republiki Środkowoafrykańskiej – uzna, iż najlepszym piłkarzem świata w 2018 roku był Karim Benzema, to w porządku: głos przyjęty, miejsce w jury zachowane. A wszyscy się chyba zgodzimy, że należałoby raczej powiedzieć: „Słuchaj, dzięki za twój głos, ale uznaliśmy, że nie możemy na tobie polegać. Czy ty w ogóle oglądasz mecze? Kup sobie dekoder i odezwij się za dziesięć lat”.
Borek:
Podoba mi się, że już dziś, przed turniejem finałowym młodzieżowych mistrzostw Europy PZPN podjął decyzję, że Czesław Michniewicz będzie prowadził zespół w kolejnych eliminacjach. Przy obecnym stanie naszej piłki młodzieżowej trzeba docenić pierwszy od 24 lat awans do mistrzostw, wygranie baraży z Portugalią. Nie chcę mówić o sukcesie, by nie być minimalistą, ale zadanie zostało wykonane. Mam wrażenie, że w Polsce za często panikowaliśmy po nieudanych turniejach. Zaczynaliśmy od początku. Wydaje mi się, że gdyby po mundialu w Korei i Japonii Jerzy Engel został na stanowisku, zmienił zespół o dwa-trzy nazwiska, to Polska spokojnie mogłaby wyjść z grupy w eliminacjach do EURO w Portugalii. Nastąpiła jednak rewolucja.
Borussia wyrosła w ostatnich latach ponad lokalnych sąsiadów. Bardziej niż kiedykolwiek w historii rywalizacji w Zagłębiu Ruhry.
Gdy gdzieś na świecie odbywają się derby, zwykle opowiada się historie o różnicach. Katolicy kontra protestanci. Bogaci kontra biedni. Robotnicy kontra arystokracja. Tubylcy kontra napływowi. Separatyści kontra lojaliści. Derbów Zagłębia Ruhry nie da się w ten sposób opowiedzieć. Tu górniczy klub gra z górniczym. W tych derbach gra toczyła się między jednymi protestanckimi robotnikami a innymi protestanckimi robotnikami. W większości z korzeniami imigracyjnymi – z Polski, ze Śląska, z Prus Wschodnich. Nierzadko pracującymi w tych samych kopalniach czy hutach. Choć przez skrzywienie ostatnich lat Borussia Dortmund może się wydawać klubem większym niż Schalke, przez większość lat tak nie było.
Dlaczego wybierają zawsze mnie? – pytał mamę Raheem Sterling za każdym razem, gdy wylewała się na niego fala nienawiści.
Dla nienawistników przyszedł trudny czas. Sterling w tym momencie jest bowiem najlepiej zarabiającym angielskim graczem w Premier League. Nowa umowa z City, którą podpisał kilka tygodni temu, gwarantuje mu tygodniówkę w wysokości 300 tysięcy funtów. Mało tego, nie ma obecnie lepszego zawodnika w lidze, przynajmniej jeśli chodzi o liczby. W tym sezonie pomocnik mistrzów Anglii strzelił osiem goli i ma sześć asyst. W klasyfikacji kanadyjskiej jest liderem. W środku tygodnia, w starciu z Watfordem (2:1), były gwiazdor Liverpoolu odpoczywał, by być w pełni sił na sobotni hit 16. serii gier przeciwko Chelsea. Jeśli na kogoś Guardiola liczy najbardziej (zwłaszcza pod nieobecność kontuzjowanego Sergio Agüero), to właśnie na niego.
Felieton Tomka Ćwiąkały.
Do hiszpańskiego słownika piłkarskiego jakiś czas temu temu trafiło powiedzenie: trenera nie zwalniają zawodnicy ani żadne inne kwestie. Zwalniają go wyłącznie wyniki.
– Taki się urodziłem. Jestem optymistą. Przed rokiem słyszałem, że będę musiał rozstać się z pracą z powodów osobistych i też nie załamałem się sprawami znacznie poważniejszymi niż porażki na boisku. Człowiek dzięki swoim doświadczeniom przekonuje się, że życie polega na chęci do codziennego wstawania i cieszenia się kolejnym dniem – niewiele konferencji z tego sezonu LaLiga odbiło się takim echem jak deklaracje Eduardo Berizzo. Szkoleniowca, który przekonuje, że – w jakkolwiek beznadziejnej sytuacji się znajdziemy – nie można okazywać pesymizmu. Najważniejsze jest zdrowie.
SPORT
Po trafieniach Joao Amarala i Christiana Gytkjaera Lech wygrywa ze Śląskiem. Powody do zadowolenia może mieć były selekcjoner Adam Nawałka.
Wrocławianie przystąpili do spotkania bez swojego kapitana Piotra Celebana, który jest kontuzjowany i, jak tłumaczył przed meczem trener Tadeusz Pawłowski, potrzebuje kilkudniowego odpoczynku. Tym samym przerwana została niesamowita seria 103 kolejnych ligowych występów. Celeban grał w ekstraklasie mecz za meczem nieprzerwanie od marca 2016. W meczowej kadrze na mecz z „Kolejorzem” zabrakło też Roberta Picha i Arkadiusza Piecha. Tym razem sztab szkoleniowy jedenastki z Wrocławia postawił na innych graczy.
Gliwiczanie prowadzili w Lubinie, lecz stracili nie tylko dwa punkty, ale także aż czterech piłkarzy, którzy w następnej kolejce nie będą mogli zagrać z Legią w Warszawie…
W pierwszym fragmencie spotkania gliwiczanie byli przy piłce dwa razy częściej niż rywale, ale niewiele z tego wynikało. Piast w tym sezonie jest jednak groźny także przy stałych fragmentach gry i właśnie w ten sposób zaskoczył lubinian. Wystarczyło jedno dobre dośrodkowanie na głowę Tomasza Jodłowca, a piłkę odbitą przez bramkarza Zagłębia pod poprzeczką umieścił Jakub Czerwiński. Środkowy obrońca celebrując gola, przekazał światu informację, że… wraz z ukochaną spodziewają się dziecka. Ta radość trochę zgubiła środkowego obrońcę, bo kilka minut później popełnił błąd. Chciał sprytnie „nabić” młodego Porębę, ale koniec końców idealnie wystawił mu piłkę na strzał zza pola karnego. 18-latek huknął odważnie i Frantiszek Plach był bezradny.
Klub spod Wawelu jest dziś na krawędzi. „Białą gwiazdę” może uratować tylko zmiana właściciela.
Wedle różnych rachunków Towarzystwo Sportowe przejęło klub z długiem w wysokości 14-17 mln zł. Odziedziczono sporo zobowiązań, ale z piłkarzami klub był na czysto. Na pożegnanie Bogusław Cupiał zapłacił zawodnikom wszystko, co był im winien. To wszystko działo się w sierpniu 2016 roku… Dziś zaległości, także w zależności od tego, kto liczy, wynoszą 22-28 mln. Przykładając do tego tę samą miarę, można uznać, że długi w ciągu dwóch lat rządów Towarzystwa Sportowego wzrosły o 8-11 mln. Szkoda, że klub nie zdecydował się na zapowiadaną transparentność. Kibicom nie wysłano choćby obiecanego raportu z dnia meczowego. Audyt też został utajniony. Uznano, że Wisła – nawet w tak rozpaczliwej sytuacji – nie może pozwolić sobie na ujawnianie rachunków. Tak samo jak uznano, że nie ma czasu na zmiany w zarządzie…
Marzena Sarapata jest gotowa podać się do dymisji, ale to mogłoby sparaliżować na pewien okres działalność klubu, a dziś czasu już nie ma. A po drugie: trudno znaleźć odpowiedniego kandydata, który teraz, na 5 minut przed walnięciem w górę lodową, chwyciłby za stery. To sprawiło, że Wisła znów jest w kropce.
W poprzednim sezonie Żarko Udoviczić i Alexander Christovao nie mogli przebywać na murawie jednocześnie z powodu limitu obcokrajowców. Awans do ekstraklasy zrzucił z nich formalne kajdany, ale… nadal nie są w pełni szczęśliwi.
Kiedy Alexander Christovao podpisywał kontrakt z Zagłębiem Sosnowiec – latem ubiegłego roku – przy Kresowej liczono, że szybko otrzyma paszport, dzięki któremu stanie się obywatelem Unii Europejskiej. Taki dokument Angolczyk mógł i nadal może otrzymać w Holandii, gdzie posiada tzw. status rezydenta. Wszystko miało być załatwione już w lutym tego roku. Sprawa jednak się przeciąga, a prowadząca ją holenderska kancelaria prawnicza póki co jest bezradna.
GAZETA WYBORCZA
Argentyńczycy chcieli pokazać światu, że mimo kryzysu potrafią zorganizować chociaż dwa mecze. Nawet to się nie udało. Jutro o Copa Libertadores Boca Juniors i River Plate zagrają na stadionie Realu Madryt.
Ta scena wstrząsa bardziej niż zamaskowani kibole River Plate, którzy powybijali szyby w autokarze piłkarzy Boca Juniors, a potem stoczyli uliczną bitwę z policją. Kobieta w klubowej koszulce River chowa race i inne materiały pirotechniczne w ubraniu 9-letniego syna przed wejściem na Estadio Monumental, gdzie gra jej drużyna. Dostała karę dwóch lat i ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu. Syna umieszczono w izbie dziecka, obiecano, że wróci do domu, gdy jego matka zaakceptuje wyrok i przymusową terapię psychologiczną.
Kobieta jest fanatyczką River, ale do Los Borrachos del Tablón – grupy ultrasów, największych barbarzyńców 47-milionowego kraju – nikt z jej rodziny nie należy. Scena wstrząsnęła, bo wielu Argentyńczyków pamięta dramat z 2007 r. na El Monumental. Petarda wystrzelona z sektora zajmowanego przez ultrasów zabiła11-latka, który przyjechał na mecz z całą rodziną. Petarda trafiła go w pierś. Chłopiec zmarł na rękach strażaka, który niósł go do ambulansu.
SUPER EXPRESS
Rozmówka z Lukasem Haraslinem.
Kto wygra hit Lechia – Legia?
Wszyscy wierzymy, że Lechia! Ale będzie ciężko , bo Legia to bardzo wymagający rywal. Wracając z Pucharu Polski w Niecieczy (3:1 z Termaliką – red.), oglądaliśmy w autokarze fragmenty starcia Legii z Chrobrym (3:0). Piłkarze z Warszawy mieli zdecydowaną przewagę.
Gdyby miał pan wymienić najlepszych zawodników obu drużyn, to byliby to…
Na zawołanie gole strzela Flavio Paixao, ale siłą Lechii jest drużyna. Nie odstawiamy nóg, stajemy jeden za drugim i walczymy. W Legii też jest wielu klasowych piłkarzy – Cafu, Carlitos, Nagy czy Szymański. W niedzielę będzie ciekawie.
Igor Angulo (34 l.) znów w formie. Zawodnik Górnika został wybrany najlepszym piłkarzem poprzedniej kolejki, jest też współliderem strzelców z Flavio Paixao (11 bramek). A przed kolejnymi meczami Hiszpan dostał niezwykły prezent. – Mam nadzieję, że to będzie talizman, który przyniesie mi dużo szczęścia na boisku – mówi „SE” hiszpański napastnik.
Angulo pochwalił się ochraniaczami, na których widać jego wizerunek, a także podobiznę narzeczonej piłkarza, Argine. –To była niespodzianka, za którą bardzo dziękuję. Ochraniacze przydadzą mi się również ze względu na to, że jestem przesądny. Mam zwyczaj, że jeśli w dwóch kolejnych meczach nie strzelę gola lub moja drużyna nie wygra, to zawsze zmieniam jedną część mojego piłkarskiego stroju.
Fot. FotoPyk