2 grudnia 2008 roku. Błyskotliwy skrzydłowy Manchesteru United, Cristiano Ronaldo wspina się na piłkarski Olimp – zostaje wyróżniony Złotą Piłką, pierwszą w swojej karierze. Rok później zajmuje drugie miejsce w plebiscycie, ustępując pola tylko cudownemu chłopcu z Barcelony, Lionelowi Messiemu. Można się było wówczas spodziewać, że obaj panowie jeszcze przez lata będą rozdawać karty w światowym futbolu, ale ich dominacja osiągnęła ostatecznie pułap nadludzki, niewyobrażalny. Dziś – po dziesięciu latach rywalizowania, wygrywania i bicia kolejnych rekordów – era Ronaldo i Messiego symbolicznie dobiega końca.
Luka Modrić został wybrany najlepszym piłkarzem 2018 roku. Wygrał zarówno plebiscyt FIFA, jak i ten bardziej prestiżowy. Ten najważniejszy. Odebrał nagrodę Ballon d’Or. Czyli – po prostu – Złota Piłka ląduje na jego półce. To na pewno ważna data w historii futbolu.
– Ze Złotą Piłką czy bez niej, to był najlepszy rok mojej kariery – mówił przed rozdaniem nagród chorwacki pomocnik. I trzeba mu przyznać rację. Bo można analitycznie rozkładać wszystko na czynniki pierwsze. Rozgrzebywać kolejne spotkania ligowe i kalkulować, w ilu dany zawodnik zagrał słabo, w ilu średnio, a w ilu fenomenalnie. Badać szczegółowe statystyki, żonglować cyferkami, wykresami. Jednak na koniec liczą się tylko piłkarze będący bello di notte.
Trzeba grać o najważniejsze trofea i je zgarniać. Królować na murawie w tych meczach, na które z zapartym tchem patrzy cały świat. To jedyna droga i do chwały, i do indywidualnych wyróżnień. Właśnie tą drogą Modrić zaszedł na sam szczyt, choć zaczynał jako zawodnik obwołany… największym transferowym niewypałem w La Liga.
Od dziś ten niewypał zasiada w panteonie piłkarskich bogów.
Chorwat ma za sobą rok… Z jednej strony wybitny, z drugiej – usłany również pewnymi niepowodzeniami. Jesienią Real Madryt i reprezentacja Chorwacji, najdelikatniej rzecz ujmując, zawodzą. Mówiąc natomiast mniej dyplomatycznie – dają ciała, niemalże na całej linii. Jednak taka już jest specyfika nagradzania piłkarzy za dany rok w realiach piłki nożnej, że na rezultaty osiągane jesienią spoglądamy siłą rzeczy z przymrużeniem oka, zaś liczą się przede wszystkim kluczowe rozstrzygnięcia wiosenne. W Lidze Mistrzów, na turniejach międzypaństwowych i w rozgrywkach krajowych, choć te ostatnie bierze się pod uwagę raczej w dalszej kolejności.
I wiosną gwiazda Modricia jaśniała, skrzyła się na piłkarskim firmamencie. Był świetny w Lidze Mistrzów (choć może nie aż tak jak w 2017), którą ostatecznie wygrał, trzeci raz z rzędu. Był znakomity podczas mistrzostw świata, kierując wspaniałym pochodem Chorwatów, zakończonym dopiero w finale. Był liderem, był boiskowym dowódcą. Grał pięknie, z gracją, z rozmachem, ale i niezwykłą walecznością, niekiedy wręcz heroizmem. Postawa Chorwatów chwytała za serce, wojowniczość ich kapitana przywodziła na myśl takiego małego jastrzębia Williama Wallace’a z filmu Braveheart.
Nawet jeżeli Luka nie był w życiowej formie czysto piłkarskiej, to i tak grał przecież świetnie, a dzięki wynikom zespołowym rozbił bank. Ostatecznie finał mundialu dla Vatrenich to niewyobrażalny sukces.
Luka Modrić ma na koncie Złotą Piłkę. Nikt mu tego nie zabierze, po prostu sam sobie to wyrwał. Nawet chorwacki wymiar sprawiedliwości, dogłębnie analizujący szemrane interesy klanu Mamiciów, z którym zawodnik Realu ma pewne niebezpieczne związki. Wyróżnienia przez kapitułę France Football nie doczekali się nigdy Xavi, Andres Iniesta, Xabi Alonso, Andrea Pirlo, Wesley Sneijder, Frank Lampard, Paul Scholes, Deco, Clarence Seedorf… Długo można wymieniać tych wszystkich genialnych środkowych pomocników. Rozgrywających, których znakomite kariery nie zostały uświetnione tak poważną nagrodą. Najbardziej prestiżową z możliwych. Niektórzy – jak choćby kultowy Juan Roman Riquelme – nawet się do takich wyróżnień nie zbliżyli, nawet o takowe nie otarli.
Czy Modrić jest od nich lepszy? Od niektórych z pewnością tak, od innych niekoniecznie. Ale Złota Piłka na pewno istotnie wpłynie na dziedzictwo, jakie Chorwat po sobie pozostawi.
Miłośnicy tiki-taki zawsze wyżej ustawią Xaviego, fanatycy calcio wskażą na Pirlo. Ale to Modrić ma Złotą Piłkę w dorobku. Nagrodę, której nie dostał jeszcze nigdy zawodnik – nazwijmy to dla uproszczenia – jugosłowiański. Trzecie miejsce w plebiscycie zajął legendarny Dragan Dżajić w 1968 roku, wirtuoz dryblingu. Na podium bywali również Dejan Savicević, Darko Panczew, Davor Suker, Predrag Mijatović. Ale to niepozorny Luka sięgnął gwiazd.
Ma tyle samo Złotych Piłek na koncie co cholerny Zinedine Zidane. Rety, to naprawdę robi wrażenie.
Tym bardziej, że to dla Chorwata już zdecydowanie ostatni dzwonek na tego kalibru sukcesy. Choć może nie wygląda, ma 33 lata na karku i lepszy zapewne nie będzie. Co oczywiście nie oznacza, że jest rekordzistą jeśli chodzi o wiek zawodników, którzy odbierali wyróżnienie. Pierwszy spośród nagrodzony, Stanley Matthews, jeden z największych dżentelmenów futbolu, otrzymał Złotą Piłkę w 1956 roku i miał wtedy… 41 lat. Kulturalna, serdeczna postawa na boisku to coś, co zdecydowanie łączy Matthewsa z Modriciem.
Wiek tegorocznego triumfatora nie szokuje tym bardziej, że jego główny konkurent – Cristiano Ronaldo – to również rocznik 1985. Portugalczyk nie pofatygował się na galę – to jego stary numer. Szkoda czasu i atłasu na dojazdy, kiedy z góry wiadomo, że lufy aparatów i światła jupiterów skierowane będą przede wszystkim na kogoś innego.
Gwiazdor Juventusu również ma za sobą kapitalny rok i gdyby sięgnął po nagrodę, nie byłoby powodów do robienia awantury. Triumf w Champions League i kilka fenomenalnych spotkań w tych rozgrywkach, świetna faza grupowa na mistrzostwach świata, co najmniej bardzo dobra jesień w barwach Juventusu. Sporo sukcesów, ale jednak czegoś zabrakło do podtrzymania hegemonii. Być może jednego wybitnego spotkania w fazie pucharowej mundialu, być może bramki w finale LM przeciwko Liverpoolowi?
Brak wyróżnienia to dla CR7 na pewno gorzka, bardzo gorzka pigułka rozczarowania. Zegar tyka nieubłaganie. Jego korespondencyjny pojedynek z Messim nie skończył się przecież wraz z transferem do Turynu, a metryka jest w tej walce sojusznikiem zawodnika Barcy.
Trzecie miejsce zajął Antoine Griezmann, czwarty zaś jest Kylian Mbappe – tego drugiego obwołano również najlepszym graczem młodego pokolenia i wręczono nagrodę imienia Raymonda Kopaszewskiego. Dopiero na siódmej pozycji uplasował się Raphael Varane. Cała trójka ma na szyi złote medale zdobyte na mistrzostwach świata, lecz stoper Realu dorzucił do tego również Puchar Europy, zatem można było oczekiwać, że załapie się do czołowej piątki, którą zamknął właśnie wspomniany Messi.
Leo. Messi.
Piąte. Miejsce.
Naprawdę potrzeba kilku przetarć oczu i co najmniej sześciu uszczypnięć w ramię, żeby zaakceptować, iż Argentyńczyk zajął tak odległą lokatę w plebiscycie. To dla niego najgorszy wynik od 2006 roku, kiedy zwyciężał Fabio Cannavaro, a 19-letni wówczas talenciak z Barcy zebrał całe dwa głosy. Co uplasowało go na dwudziestej lokacie, ex-aequo między innymi z Luką Tonim. Abstrahując nawet od tego, na jaką pozycję rzeczywiście zawodnik Dumy Katalonii w tym sezonie zasłużył – kiedy widzisz Messiego, który spada w wyścigu o Złotą Piłkę poniżej nastolatka urodzonego w 1998 roku – wiedz, że coś się w futbolu zmienia. Pęka, trzeszczy w posadach, Zresztą – coś nam mówi, że piąte miejsce Mbappe to dopiero przedsmak tego, co Francuz zafunduje nam w najbliższych latach, o ile dopisze mu zdrowie.
W tym kontekście wielkim przegranym tegorocznego głosowania można uznać Neymara. Dwunaste miejsce? Przecież to właśnie on miał strącić duet nad-piłkarzy z piedestału. Na tę chwilę Brazylijczyk odturlał się na dość dużą odległość od najważniejszych wyróżnień.
Cóż, tak to już w futbolu jest. Jedni dominatorzy pomału usuwają się w cień, żeby mogli ich zastąpić kolejni. Cristiano i Messi muszą się zadowolić dotychczasowym dorobkiem – po pięć Złotych Piłek na koncie i dodatkowo po sześć miejsc na podium plebiscytu. Nawet jeżeli na tym poziomie się zatrzymają, są to osiągnięcia oszałamiające. Jest jednak o wiele zbyt wcześnie, żeby ich pogrzebać. Ba, wielce prawdopodobne, iż nagroda za 2019 rok przypadnie jednemu z nich. Ale dominacja została przełamana. Raz i na zawsze.
Luka Modrić swoim zwycięstwem z duetu cyborgów uczynił z powrotem zwykłych śmiertelników. Pokazał, że można ich zdetronizować, bo coraz częściej zdarza im się okazywać słabość. Za tym przykładem pójdą inni, więc nic już w futbolu nie będzie takie samo. Jak powiedział klasyk, czyli rzecz jasna Bobo Kaczmarek: “Nawet perpetuum mobile musi prędzej czy później odpocząć w parku maszynowym”.
Złota Piłka 2018
1. Luka Modrić
2. Cristiano Ronaldo
3. Antoine Griezmann
4. Kylian Mbappe
5. Lionel Messi
6. Mohammed Salah
7. Raphael Varane
8. Eden Hazard
9. Kevin de Bruyne
10. Harry Kane
W dalszej kolejności: N’Golo Kante, Neymar, Luis Suarez, Thibaut Courtois, Paul Pogba, Sergio Aguero, Gareth Bale, Karim Benzema, Roberto Firmino, Ivan Rakitić, Sergio Ramos, Edinson Cavani, Sadio Mane, Marcelo, Alisson, Mario Mandżukić, Jan Oblak, Diego Godin, Isco, Hugo Lloris.
Kopa Trophy: Kylian Mbappe
Nagroda dla najlepszej piłkarki: Ada Hegerberg
fot. newspix.pl