Reklama

Tour de Dzban. Novikovas chciałby żółtą koszulkę

red6

Autor:red6

30 listopada 2018, 16:20 • 5 min czytania 0 komentarzy

Na początku tego sezonu Sławomir Peszko kopnął Arvydasa Novikovasa prawie tak, jakby ten skrzywdził mu matkę – nie miało to nic wspólnego z piłką nożną. Ogłosiliśmy wtedy, że jest dzbanem nad dzbanami, oczywiście w ramach nagrody za tzw. całokształt twórczości. Zabijcie nas, ale w ogóle nie spodziewaliśmy się wtedy, że kontrkandydatem w walce o ten zaszczytny tytuł stanie się… jego ofiara. Oczywiście w dalszym ciągu traci kilka długości, ale walczy dość dzielnie. Litwin to dobry zawodnik, na warunki naszej ekstraklasy nawet bardzo dobry, ale w tym miejscu w zasadzie kończą się jego zalety.

Tour de Dzban. Novikovas chciałby żółtą koszulkę

Jemu też się już trochę nazbierało. Gdy fanka Jagiellonii w stu procentach słusznie dostrzegła mankamenty w jego grze, chłop stwierdził, że to zabawne, gdy kobiety próbują mówić coś o piłce. Gdy jeden z jego kolegów brutalnie sfaulował Michała Pazdana, na ławce rezerwowych zareagował z taką euforią, jakby jego drużyna właśnie strzeliła zwycięską bramkę. W Białymstoku gwiazdorzył do tego stopnia (i to nie tylko wtedy, gdy był obrażony na cały świat, bo klub sprzedał Fedora Cernycha, a jemu nie zezwolił na odejście), że kibice zaopatrzyli go w zapas Snickersów. W trakcie meczu potrafił pokłócić się z Bezjakiem o wykonywanie karnego, którego później zmarnował. No i nawet w tej sytuacji z Peszką miał swoje za uszami, bo na Instagramie prowokował piłkarza Lechii, przy czym oczywiście nigdy nie napiszemy, że mu się należało, bo byłby to absurd.

Już z tego krótkiego podsumowania wyłania się nie najlepszy obraz piłkarza, a jego doskonałym wręcz dopełnieniem jest wywiad, którego Novikovas udzielił Przeglądowi Sportowemu. Z jednej strony doceniamy szczerość, bo to coś innego niż pijarowe pierdy, które równie dobrze można by wysyłać dziennikarzom na maila dla oszczędności czasu. Z drugiej – choć nie możemy do końca rozgryźć intencji Litwina, wrażenie po lekturze jest dość przykre. Tak, tak, niezależnie od tego, czy kierowała nim chłodna kalkulacja i chęć przyśpieszenia odejścia z klubu, czy może tylko w pełni pokazał swoje prawdziwe oblicze, wychodzi nam na to, że jest w dużej mierze wykonany z gliny. Innymi słowy – jak najbardziej pasuje do definicji dzbana.

Najbardziej urzekły nas następujące fragmenty jego przemyśleń.

Reklama

Przecież zrobiła coś jeszcze gorszego niż ja! Kiedy zawodnik wrzuci coś kontrowersyjnego na Twittera, Facebooka czy Instagram, to władze klubu powinny go hamować, ale nie w ten sposób. Ona zrobiła retweet, na dodatek z komentarzem: „Naprawdę Arvi?” Nie podobało mi się to. Nie powiedziałem jej tego, ale wie, co o tym myślę. Nie rozumiem, jaki był jej cel?

Komentarz odnosi się do sytuacji, o której wspomnieliśmy – na lekceważący wpis skierowany do fanki, zareagowała Agnieszka Syczewska, jakkolwiek patrzeć szefowa Novikovasa. Już w tamtym momencie mogła się poczuć nieco urażona, ale chyba dopiero teraz Pan Piłkarz (chyba tak musimy go tytułować) pokazał, że miewa problemy z myśleniem. Publiczna krytyka przełożonej to jedno, a drugie to logika, którą się kieruje. Pan Piłkarz może napisać każdą głupotę, ale Panu Piłkarzowi nie można zwrócić uwagi przy wszystkich. Obraza majestatu! Pan Piłkarz jest przez to bardzo zły, ale nie powie tego swojej szefowej w bezpośredniej rozmowie, bo niby po co. Wyżali się dopiero ogólnopolskiej gazecie, choć jasno sugeruje, że pewne sprawy powinno załatwiać się w zaciszu gabinetu.

Kłamał. Każdy z nas, gdyby dostał ofertę z Legii, to by tam poszedł. Może wyjątkiem Rafała Grzyba, bo to legenda klubu. Ale cała reszta na pewno by taką ofertę przyjęła. Zobaczyliby pieniądze i byłoby po sprawie.

To z kolei ocena wystawiona Tarasowi Romanczukowi, facetowi noszącemu opaskę kapitana Jagiellonii, a także pozostałym kolegom z szatni. Środkowy pomocnik niedawno powiedział w wywiadzie dla sport.pl, że ze względu na lojalność nie odszedłby do Legii, a podobną deklarację na naszych łamach złożył tydzień temu Ivan Runje. Po pierwsze: Pan Piłkarz chyba walnął jak kulą w płot, bo mówimy przecież o zawodnikach, którzy nie narzekają na brak zainteresowania ze strony zagranicznych klubów. Czy dla takiego Runje, który w Arabii Saudyjskiej ma zarabiać ponad dwa razy więcej niż wynosi rekordowy kontrakt w naszej lidze, oferta z mającej problemy finansowe Legii byłaby w jakikolwiek sposób atrakcyjna? No nie żartujmy. Podobnie sprawy mają się z Romanczukiem – z tą różnicą, że mówimy o trochę mniejszych zarobkach po ewentualnym wyjeździe, ale też o większej wdzięczności w stosunku do klubu, bo to dzięki Jadze chłop w ogóle został profesjonalnym piłkarzem. Po drugie: otwarte zarzucanie kłamstwa kolegom z drużyny to chyba również średni sposób na budowanie relacji.

Ostatnio czytałem wywiad z Ivanem Runje. Jego zdaniem za dużo piszę z kibicami, uważa, że gdybym zmienił myślenie, mógłbym być najlepszym piłkarzem w ekstraklasie. Zastanowiłem się nad tym, może i ma rację. Stwierdziłem, że od tej pory będę na wszystko patrzył pozytywnie, bez marudzenia. Dotychczas na treningach wciąż gadałem, że coś mi nie pasuje, choć wiem, że to nie jest dobre dla zespołu. Chcę zmienić swoje zachowanie.

tenor

Reklama

Wróć! Sęk bowiem w tym, że gdy chwilę później Pan Piłkarz miał potwierdzić, iż popełniał błąd, chlapiąc jęzorem na lewo i prawo, znów strzela syfon z sodówką.

Tak twierdzą ludzie, którym przeszkadza, gdy usłyszą ode mnie prawdę. Może i gadam wiele, ale też dobrze gram. Gdybym to robił, a na boisku był słaby, to można byłoby mnie krytykować. 

Kumacie? Strzeliłem kilka goli w ekstraklasie, więc nawet jak gadam kocopoły, to morda w kubeł! W zasadzie aż niewiarygodne jest to, jak niewiele trzeba, by ubzdurać sobie, że jest się nie wiadomo kim. Przyjechał chłop do ogórkowej ligi, oczywiście nie bez powodu, bo na zapleczu niemieckiej ekstraklasy – delikatnie rzecz ujmując –  furory nie robił. Zobaczył, że mało trzeba by się u nas pokazać, zagrał kilkanaście dobrych meczów i gotowe, Pan Piłkarz pełną gębą.

Czasami zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego Litwinowi nie wyszło w poważniejszej piłce i co tu kryć – ten wywiad trochę rozwiał nasze wątpliwości. Ona zaczyna się od szyi w górę. A z tą głową Novikovas jak ulał pasuje właśnie do poziomu naszej ekstraklasy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...